Dzisiaj rocznica wprowadzenia stanu wojennego. Coraz więcej dokumentów wskazuje, ze wcale nie był konieczny. Ale to dyskusja polityczna, która bardzo nas tu wszystkich rózni.
Chciałam zapytać jak Wy pamiętacie stan wojenny? Z czym Wam się kojarzy?
Gdy go wprowadzili byłam w siódmej klasie podstawówki. Rodzice od polityki trzymali się daleko - bardziej martwili się co do garnka włożyć. Pamiętam tylko brak teleranka. Natomiast dodatkowo było wolne od szkoły (bo od 13 grudnia do nowego roku i potem jeszcze normalne ferie) i to wcale nie było takie złe. Potem wyjazdy na miasto - mama się bała o mnie, a ja szczerze mówiąc bardzo chciałam być wylegitymowana - zomowcami często byli młodzi, przystojni chłopcy - to tak z perspektywy nastolatki. Pamiętam zezwolenia na wyjazd poza miejsce zamieszkania.
A teraz z perspektywy czasu widzę, że pomimo nie dziecięcego już wieku bardzo mało rozumiałam.
ja w tym czasie miałam 23 lat ,rocznego synka i męża w wojsku(odbywał służbę wojskową)
pamiętam że obudziłam się w niedzielę i nie wiedziałam co się stało.za oknem zobaczyłam
jadące opancerzone wozy wojskowe czołgi i pełno zolnierzy i to wszystko zmierzało do lasu ( mieszkam na wsi )
byłam przerażona ,jeszcze nie wiedziałam co się dzieje.a następny dzień to była walka ochleb
przywieżli za mało chleba do sklepu ,a kolejka duża,i ta złość ludzi sąsiad sąsiadowi był wrogiem ipatrzył na ręce
czy aby nie dostał więce chleba.ja też byłam w tej kolejce ,dla mnie nie starczyło.
to były dwa pierwsze dni ,a pózniej to już jakoś leciało ,tylko bardzo się martwiłam o męza
nie miałam żadnych wiadomości od niego
Dosyć dobrze pamiętam tamten czas, chociaż miałam tylko11 lat. Dla mnie to nie tylko brak teleranka a później jedyny film –„Znak orła”.
Pamiętam, że niedziela przebiegła spokojnie, a w poniedziałek Mama poszła do pracy i już nie wróciła. Rozpoczął się strajk. W nocy (około 4 rano) pukanie do drzwi i włożona karta napisana ręką mojej Mamy, abyśmy (ja i mój 15 letni brat) pojechali po moich Dziadków (Tata już wtedy nie żył) i przywieźli ich do nas do domu. Później się dowiedziałam, że kartę tę dostarczyła pewna kobieta, która, w nocy, brodząc w śniegu przez pół Łodzi, szła aby ją dostarczyć. Jestem jej bardzo wdzięczna.
Mama została razem z kilkunastoma osobami aresztowana. Listy osób, które miały być zatrzymane były dawno przygotowane. Później te chwile oczekiwania i niepokoju. Żadnych wiadomości. We wtorek przed godz. 22 walenie do drzwi – przyszli ZOMOWCY. Widocznie nie mieli nakazu więc tylko mnie straszyli abym otworzyła drzwi. Ot, taka mała nieformalna rewizja. I ta moja dyskusja – że jestem sama i nie wolno mi nikomu otwierać. Do tej pory nie wiem dlaczego nie zapytali o mojego brata (stał koło mnie), gdzie on jest bo zaczęła się godzina milicyjna. Bałam się co im odpowiem na to pytanie. Pamiętam, że na moje szczęście nie byli zbyt rozgarnięci. Stali jeszcze dość długo i w końcu poszli. Strach był tak wielki, że nikt z sąsiadów nie zainteresował się hałasami na klatce – z wyjątkiem jednej sąsiadki – która mówiła, żeby odeszli bo tam są tylko dzieci.
Później sprawa sądowa. Pamiętam, że rozprawa była 24 grudnia i wierzyłam, że Mama wróci na Wigilię. Jaka była rozpacz, gdy Dziadek wrócił sam. Później wyrok - 1,5 roku pozbawienia wolności. Listy Mamy z więzienia – piękne, czułe, z pięknymi rysunkami. Jej więzienne opowieści zajęłyby dużo miejsca. Pomimo, że przebywała z morderczyniami, złodziejkami udało jej się zdobyć ich szacunek – co w tym środowisku jest bardzo ważne. Pisała im listy, a wieczorami opowiadała o przeczytanych książkach, zasłyszanych opowieściach, obejrzanych filmach. Ukazywała im świat, którego nie znały. One odwdzięczały się jak mogły – m.in. wynosiły ogromny żeliwny kubeł na nieczystości ( w celi nie było kanalizacji), którego moja filigranowa Mama nie mogła nawet unieść.
Mama została - ze względu na sytuację rodzinną - przedterminowo zwolniona. Pamiętam jak jechała do W-Wy na posiedzenie Sądu Najwyższego, który miał utrzymać wyrok w mocy lub nakazać wykonanie kary. Na szczęście już nie wróciła do więzienia – wyrok brzmiał 1,5 roku z zawieszeniem na 3 lata.
Ot i takie są moje wspomnienia. Pomimo, że minęło tyle czasu wiele pamiętam. Wspomnienia, pewne słowa, gesty, obrazy bardzo wryły się w moją pamięć i tak już zostanie.
13 grudnia – to dzień w którym wspomnienia te odżywają ze wzmożoną siłą. Są dniem zadumy nad tym wszystkim. Dodam jeszcze, że moja Mama nie żyje od 10 lat.
Ja pamietam niewiele-miałam 5 lat;)
Pamietam tylko ,że kiedyś mój starszy brat z kolegą zasiedzieli się dłużej i wracali po godzinie policyjnej...Mój brat akurat odebrał nowy dowód i tak był dumny,że wziął go ze sobą a nie wziął za to legitymacjii szkolnej.Kolega legitymację miał.Oczywiście złapała ich milicja.Zabrali do nyski.
Kumpla puścili jak sprawdzili legitymację,a mojemu bratu ...-spuścili pałami tęgie lanie.Moja mama wyleciała do drzwi opieprzyć go że tak późno wraca,a on tylko powiedział-,,Mamcia nic nie mów...''-cały tyłek i plery miał w sinych pręgach.
A swoją drogą-przepraszam ,że to powiem,ale co niektórym w dzisiejszych czasach przydałoby się coś takiego-może bali by się trochę,a nie porządni ludzie boją się wychodzić przez takich z domu...
Łza zakręciła mi się w oku jak czytam te wasze opowiadania. Ja niestety nic takiego nie pamiętam, bo byłam za malutka. Jedynie przypomina mi się, jak mama z tatą stali w kolwjkach za papierem toaletowym. Pamiętam też kartki na mięso, które już później służyły mnie i mojej siostrze do zabawy bo już na szczęście nie były potrzebne. Ale to wszystko to nic w porównaniu do przeżyć Sylwika.
Przeliczyłam lata - nie w siódmej a w szóstej klasie byłam. co nie zmienia faktu, że byłam starsza od Ciebie.
I na podstawie tego co teraz wiem mam taki wewnętrzny żal, że źle nie wspominam wprowadzenia stanu wojennego, ot kolejny dzień w szarej rzeczywistości. We wspomnieniach jest obojętny, bez emocji. Nigdy nie widziałam pojazdów opancerzonych (poza telewizją), nie miałam do czynienia z biciem, nieprzyjaznym zachowaniem zomowców (jak już wcześniej napisałam wtedy nie byli dla mnie nikim innym jak zwykłymi młodymi ludźmi).
I zdaniem wyrabiałam sobie na podstawie późniejszego zdobywania informacji.
A co sie stało z Listami Twojej Mamy??? Pozdrawiam.