Czy to nie pomyłka z tymi godzinami?!? Nie mam pojęcia zielonego o gotowaniu kartaczy, ale zdumiało mnie to niepomiernie. Nie rozlezą się na amen?
mat.
Jestem z Suwałk więc kartacze są jak najbardziej znaną potrawą w tym mieście i okolicach. Pochodzą z Litwy i tam nazywają się cepeliny. W mojej rodzinie robi się tak: mięso przygotowuję jak na mielone (wieprzowina+wołowina), surowe, obrane ziemniaki trę na tarce, a właściwie na maszynie do tarcia ziemniaków, wyciskam dość mocno przez pieluchę tetrową lub pończochę-przeznaczoną wyłącznie do tego celu; po wyciśnięciu zlewam wodę ziemniaczaną, a pozostały krochmal dodaję do startych ziemniaków. Teraz są dwie możliwości: albo dodaję niewielką ilość zmielonych ugotowanych wcześniej ziemniaków albo sparzam niewielką ilością wrzątku surowe ciasto ziemniaczane nie dodając oczywiście gotowanych ziemniaków. W pierwszym przypadku kartacze są bardziej puszyste ale istnieje szansa, że mogą popękać w czasie gotowania, natomiast w drugim-kartacze są bardziej kleiste i powinny trzymać się "kupy". Proponuję wypróbować oba sposoby i wybrać ten najsmaczniejszy! Wracając do przepisu- ciasto ziemniaczane trzeba trochę posolić-do smaku- dodaję surowe jajka np 2(jeśli ciasto jest trochę rzadkie to można dodać po łyżce mąki przennej i ziemniaczanej) i po wyrobieniu ciasta tworzę z niego placuszki(w rękach) a na środek układam mięso, składam placek zamykając w środku to mięsko i robię z tego kulę lub takie duże "jajko".Kartacze wkładam do dużego garnka z gotującą się i osoloną wodą. Od wypłynięcia gotuję 30-45min. Ja zawsze sprawdzam po 30min tj wyciągam jednego kartacza i próbuję czy mięso jest już ugotowane i czy ciasto nie surowe. Do kartaczy obowiązkowo przygotowuję na patelni zasmażkę do polania - jest to pokrojony w kostkę boczek wędzony z cebulą na oliwie lub smalcu. Niektórzy dodają do zasmażki śmietanę, podobno tak się robi orginalne cepeliny. Jeśli chodzi o mięso, to kwestia upodobania, można przygotować farsz z każdego mięsa-koniecznie surowego. Moja teściowa robi kartacze z baraniną i są naprawdę niezłe. Ja dodaję do mięsa sporo majeranku i czosnku. Nie podałam proporcji, bo zawsze robię "na oko" ale dodam, że na ok 10-15 kartaczy potrzeba 5kg ziemniaków. Mam nadzieję,że bedą ci smakowały! Pozdrawiam!
dziek iza przepis. mam ochote juz je zjesc. zabieram sie do roboty
hm... a jak dokladnie wyglada to sparzanie ciasta???? W koncu masa ziemniaczana nawet po odcisnieciu nie jest dobrze ze soba zwiazana. Woda tego nie rozwali?????
Oj przepraszam Mariniku, nie zauważyłam wcześniej tego wątku... To już tyle czasu czekasz na odpowiedź? A więc wracając do kartaczy (już dawno nie robiłam), sparzam wyciśnięte ziemniaki wrzątkiem, a robię to tak: w cieście robię palcem kilka dołków- takie dziury i zalewam je gorącą wodą - trudno powiedzieć ile tej wody, ja leję "na oko"- może pół szklanki albo szklankę zależy ile jest ciasta. Oczywiście ciasto nie może pływać w wodzie, a pod wpływem wrzątku wytwarza się lekki kleik, który zwiąże to ciasto po ugotowaniu. Tę czynność wykonuję po dodaniu do ciasta krochmalu z wyciśniętych ziemniaków ale przed jego przyprawieniem. Mieszam szybko ręką (bedzie parzyć trochę) i dopiero po wymieszaniu można dodać jajka ale to nie jest konieczne i sól do smaku. Jeśli ciasto będzie trochę za rzadkie to trzeba dołożyć trochę mąki (ja prawie zawsze daję mąkę). Ogólnie ciasto powinno być miękkie i nadające się do lepienia placuszków rękach. Właśnie tą metodą zrobione kartacze nie powinny rozpadać się ale za to będą trochę kleiste. Mariniku, jeśli naprawdę chcesz zrobić kartacze, to musisz poeksperymentować. Wiem,że nie jest łatwo coś zrobić jeśli się tego nie zna, a co gorsza, jeśli się nie wie jak to powinno wyglądać i smakować. Mi też pierwszym razem popękały i były niedosolone ale i tak zjadliwe. Jak tylko bedę robić kartacze, postartam się wkleić fotki. Pozdrawiam i trzymam kciuki za udane cepeliny!
Mariniku, dziś zrobiłam kartacze i tak jak obiecałam wstawiam kilka fotek, tak dla orientacji jak mają wyglądać. Niestety zapomniałam zrobić zdjęcie jak sparzam to "ciasto" ale przecież to nie jest trudne (opis wyżej).
tak wyglada konsystencja ciasta już gotowego do robienia kartaczy (sparzone, posolone ale również z dodatkiem pure ziemniaczanego, lub jak kto woili gotowanych ziemniaków i bez jajka). Tym razem zastosowałam obie techniki jednocześnie.
mięsko jak na "mielone" - wg uznania,
Tak wygląda od strony technicznej...
..a to już gotowe do konsumpcji...
woila ja robię ciasto jeszcze rzadsze, czasami jak mi się wody chlupnie za dużo, prawie przelewa mi się przez palce, mieszam takie gorące, najpierw łyżką drewnianą trzonkiem, żeby nie chlupnął mi wrzątek, potem już są dość zimne, że można ich formować. Jeśli nie mam jajka to nie dodaję poprostu ale majeranek i czosnek to podstawa.
Tak, czosnek i majeranek musi być, ja daję do mięsa ale moja teściowa daje też do ciasta, zwłaszcza gdy robi z baraniną... Alitko, a powiedz mi z jakich stron pochodzisz?
woila - taki cenny przepis i super zdjęcia na pyszną i niecodzienną potrawę , WIELKA SZKODA że nie dodałaś tego przepisu we własnych przepisach , no cuż ja tutaj dotarłąm bardzo przypadkowo
Sorry,ze odgrzebuję ten wątek, ale jest bardzo cenny, a cepeliny/kartacze są tego godne.Ja zafascynowałam się nimi na Litwie. Potem znalazłam przepis i w procesie wielu prób(i błędów)) też robię podobną metodą zaparzanego ciasta.Podpatrzyłam na Litwie, że oni przed nadzianiem(koniecznie mięso wołowo-wieprzowe z dużą zawartością majeranku, czosnku i mielonego kminku) formują mięso w wałeczki- w środku kartacza jest wałeczek mięsa. Wspaniale wyglądają, jak sie je przekroi.Ja je zawsze podaję-zgodnie z oryginałem ze skwarkami z cebulą + obok gęsta śmietana.
Litewskie dania są kaloryczne, ale smaczne, jak czort)).Dobre kołduny, skiłłądż, kibini, czebureki, sękacze...ojej, aż mi slinka cieknie.
Majolika,to normalnie sadyzm...czytac o tej porze o takich smacznych i kalorycznych daniach.Juz jestem glodna,a jak tu wytrzymac do rana?
No nie,to ja czytam za pozno,Twojej winy tu nie ma.
Ja mam prawdziwego hopla na punkcie dań litewskich. Mieszkam tak naprawde niedaleko Litwy i raz w roku obowiązkowo tam jeżdżę w celach wyłącznie kulinarnych)))No może nie tak do końca, bo Ostrą Bramę i Rossę zawsze zahaczę.I absolutnie żadna moja rodzina nie pochodzi z tamtych stron.Jedno jest tylko wkurzające- ostracyzm szowinistyczny litewski.Wyobraźcie sobie, nie raz byłam świadkiem przepychanek nacjonalistycznych w Ostrej Bramie!A ostatnio , kiedy byłam w Kaplicy obok mnie zemdlała jakas starsza pani- Litwinka.Umiem udzielać pomocy w takich wypadkach, a ta pani wprost upadła na moje buty. Spokojnie wprowadziłam wyuczone procedury(mówiąc po polsku) i nagle zostałam odepchnieta przez inne Litwinki(które nie umiały jej pomóc!).Chyba bały sie, że jej krzywde zrobię, czy co.. Wzruszyłam tylko ramionami, bo to było zwykłe omdlenie i pani juz dochodziła do siebie i wyszłam.
Dla mnie wszelki ostracyzm jest nie do przyjecia.Nie znam Litwy,niestety,ani polsko-litewskich relacji,tych ''na zywo''.Szkoda,ze dzieli nas nie tylko historia,ale i uprzedzenia.
Litwini chyba są tacy co chyba nie za bardzo dają się lubić. Tu na Islandi też za nimi nie przepadają uważając ,że dużo złego tu robią a poza tym są niesympatyczni. Ja nie znam osobiście żadnego Litwina. Kiedyś jak byłam w Rydze przyczepił się do nas staruszek i spytał się czy nie jesteśmy Liwinami, a ja mu że jestesmy Polakami , On przeprosił i powiedział ,że do Polaków to on nic nie ma tylko Litwinów nie lubi. Ja poczułam się pomimo tego bardzo nieswojo. Ciekawe skąd wynikają takie uprzedzenia?
Historia to nas z Litwinami łączy.Niestety też nie umiem zrozumieć tych uprzedzeń, choć je czuję bedąc na Litwie. Wyobraźcie sobie, że czasem mówię po angielsku, czy niemiecku, żeby tego uniknąć. Dopiero po obsłużeniu odzywam sie po polsku budząc zdziwienie i złość.W Polsce nikt tak Litwinów nie traktuje.Nie przeszkadza to jednak mi lubić kuchnie litewską- jest absolutnie wspaniała, choć na ile jest polska, czy litewska tego nikt nie wie.Byłam kilka razy w Trokach na zamku- nie radze tam wchodzić. Jest tam np sala poświęcona Bitwie pod Żalgirysem(Grunwaldem)I nie ma tam w ogóle polskich wojsk. Są tylko Litwini, pułki smoleńskie i krzyżacy. Śmieszne i żałosne.Albo sprawa ukradzionego z polskiego kościoł;a oryginału obrazu wg św. Faustyny"Jezu ufam tobie". Od początku powstania był w Kościele św. Ducha. A teraz...zbyt wielu turystów chciało go oglądac i go podkradziono do litewskiego. Żenada.Albo cmentarz na Rossie. Bardzo nobilitujący. W nocy ktoś podlewa polskie nagrobki kwasem, a za kilka dni na tym miejscu jest nagrobek littewski.Kilka lat temu byłam w Ostrej Bramie. Tam po lewej stronie jest tabliczka -votum Piłsudskiego" Matko dziekuje tobie za Wilno" Jakaś babulenka złapała mnie za reke i zaczeła upierać się, że ktoś zaciera ten napis. Pojechałam za rok-napisu nie było, znikł.Teraz odrestaurowali ...itp/ To żenujące, ale prawdziwe.
To smutne. Przecież to nasi sąsiadzi i w sumie nawet historię mamy po części wpólną. Nawet ród Jagiellonów to po części ich krew. A może za bardzo im kiedyś za skórę zależliśmy? Może czują się przez nas pokrzywdzeni?
A takie to romantyczne-''Litwo....''
Nie wiem. Moge się tylko domyslać, ze tak. Polska była przez wieki związana unią z Litwą, dlatego nazywała się Rzeczypospolitą Obojga Narodów. Oni to najwyraźniej postrzegaja jako okupacjęDziwi to jednak w obecnych czasach., kiedy jesteśmy znów w Unii tylko innej.W katedrze wileńskiej pochowani sa polscy królowie(Barbara Radziwiłówna, pierwsz zona Zygmunta Augusta i jego przedwcześnie urodzony z K. Bony brat(zdaje się Olbracht?).Katedra jest pod wezwaniem św Kazimierza. A ich groby podpisane są wyłącznie po litewsku.Tylko niesamowite tłumy Polaków przed nimi świadczą, że to jednak Polacy byli.
A może to polityka tak miesza. Nie wiem. Bywam np w Rosji, w Niemczech. tu dopiero mogłyby być animozje, prawda? a tego nie czuć. Zwykli ludzie odnosza sie do nas bardzo przyjaźnie.Nawet z zainteresowaniem i czasem wprost radością. To niezwykłe i czasem wprost wzruszające, choc nacjonaliści z obu stron próbują nas róznic. Wśród zwykłych , spotykanych na co dzien ludzi nie czuć animozji.