Drogie Panie
Już północ minęła, na zegarze, czas na kolejne otwarcie naszego zakątka.
Zapraszam do wspólnych pogawędek, o wszystkim, głównie o jedzeniu i naszych pomysłach na kolejne pyszne biesiady domowe lub ogrodowe.
Odwiedzajcie i piszcie by nasz kącik nie ucichł zbytnio bo wiosną wszystko powinno tętnić życiem, zachwycać kolorami i pachnieć fiołkami, bzami i konwaliami.
Świat pięknieje a my z nim, byle słonko pięknie świeciło i ptaki świergoliły.
Wstępujcie na chwilkę lub dwie, dzbanki kawy lub herbaty czekają, soku też nie zabraknie.
Magnolie pięknymi kwiatami Wszystkie Panie witają i na nowych gości czekają:
U mnie ciągle marzec jeszcze.
Magnolie już dawno przekwitły.
Brzoskwinie i borówka mają już owoce, na farmie są pierwsze truskawki.
Uwielbiam magnolie. I te zwykłe, i "moje" (lokalne) southern magnolia, z wielkimi kwiatami, które, jak kasztany kwitną w maju.
Smosiu dziękuję za bardzo miłe rozpoczęcie kwietnia, będziemy się gościć przez 30 dni.
Tak wyglądają.
Zabierają dużo życia z drzewa, że po okresie kwitnienia gubi liście.
A całą zimę drzewa zielone.
Przepiękna, natura to jest czarodziejka niedościgniona.
Proszę bardzo, fajnie że udane otwarcie zmontowałam.
Przyznam, że lekko nie szło bo wena gdzieś odleciała /przez te przestawki zegarowe/.
Smosiu, u Ciebie jak zawsze pięknie i kolorowo. Oczy się cieszą widząc te kolory a to przecież już - wiosna za oknem, to nie tylko fotki. Ech, jak dobrze! Obyśmy tylko umieli w biegu dostrzegać to piękno, które nas otacza.
Czas wystartować z nową energią
Dziś lany poniedziałek - Połówek mi o nim przypomniał skutecznie Ja mu się zrewanżowałam, bo nie pamiętał, że dziś także prima aprilis. Tak więc dzień zaczął się w dobrych nastrojach. Chętnie byśmy sobie gdzieś pojechali, ale dziś kolejne siedzenie przy stole. Tym razem my idziemy w odwiedziny. Szkoda, że nie można wszystkich namówić na wypad gdzieś w naturę.
Zaraz wkładam do piekarnika chleb. To już ostatnia część moich "domowych robótek" świątecznych.
Udanego dnia. Cieszcie się wiosną i dobrym zdrowiem.
Oby kwiecień był dla nas przyjazny
Miło mi bardzo, miałam pod górkę i zegar nie sprzyjał, ale zmobilizowałam się i kolejna Kawiarenka zaprasza.
Kawa zaliczona, teraz czas na treściwe żarełko:
nafaszerowałam jaj, upiekłam białą kiełbasę i sałatki jeszcze zostały.
Smacznego nam Wszystkim życzę
Witaj Smosiu
Jakże nas pięknie powitałaś i ile nie spałaś ,żeby nam otworzyć Kwietniową kawiarenkę Magnolie ,kawa piękna pogoda a do tego dodam jeszcze po hauście wody dla zdrowia i urody ,oszukiwać nie będę bo w święta nie wypada psikusa robić
W każdym razie ja się rozsiadam ,kawę biorę i kawałek mazurka od Ciebie Smosiu ,bo pewnikiem zrobiłaś,a że ja nie umiem,bo mi nie wychodzą to chętnie pokosztuję
Wesołych Świąt !
Witam serdecznie
Mazurek?? A może być zimny sernik-cudaczek i makowiec cukierniowy??
No i dorzucę jajca faszerowane pieczarkami. Tobie wszystko wychodzi, widziałam i wiem, może spróbuj za rok
Dzisiaj już mi chcieli prysznic wiadrowy urządzić, zza płota, więc takie drobne polewanie mi nie straszne.
Fajnie, że nadszedł czas radochy, a nie tylko pichcenia i jedzenia
Serniczek może być ,bardzo chętnie, zwłaszcza ,że mój nie wyszedł jak trzeba
Niby w smaku dobry ,ale jakiś taki grudkowaty. Kupiłam ser już zmielony ,ale najwyraźniej nie do końca Także zjem Twojego z przyjemnością a i makowcem też nie pogardzę. Jajek mam na razie dość Dziś ledwo wcisnęłam na śniadanie
Witam w pierwszy kwietniowy dzień, w kawiarence otwartej zaraz po północy... prawie jak Nowy Rok!
Jak na pierwszy dzień kwietnia przystało...
Równocześnie powiem krótko - było miło, ale się skończyło... opuszczam kawiarenkę, opuszczam Was, nie wyglądajcie mnie więcej... Alman
To: 'szczęśliwej drogi, już czas, mapę"...
chyba w głowie masz jak śpiewał Rysiek z Vox'ów
Ja też ruszam w drogę, może wrócę, może nie.
A komu w drogę, temu trampki albo snikersy
To i u mnie 1 kwietnia.
W pracy luźniej, tylko jedno dziecko, drugie nadal u babci, dzisiaj wraca. Mają po nią jechać, przez to mam mieć krótszy dzień (czyli pewnie normalny).
Przynoszę Wam mój zielony sernik. Wyszedł nawet nie najgorzej.
W tym roku jakaś moda na pistacjowe serniki, wszyscy robią.
Wiecie, że polski sernik na pierwszym miejscu ciast serowych.
Baskijski dopiero na 6. Który też jest modny w tym roku.
Nigdy nie jadłam, ale sam widok zniechęca mnie bardzo. Przypalony i surowy.
Wiecie, że myślałam, że zmiana czasu w Polsce była tydzień temu, że ten ostatni tydzień było już 6 godzin różnicy w czasie.
Jaki fajny wielkanocny, wiosenny
Wiadomo, od zawsze polskie serniki, pierniki, makowce i wędliny są najlepsze
Tylko słabo u nas z promocją tych pyszności bo wpychamy światu promilowe Belwederskie czy inne Szopeny.
Ani Belvedere, ani Chopin nie są już polskie, sprzedand komuś tam.
Ale za oceanem całkiem niezłą reprezentację mają. No i jak i wedlowskie ptasie mleczko, kojarzą się z Polską.
A pierogi, gołąbki i kiełbasa są znane za oceanem.
Zawsze każdy pyta czy robię, gdy słyszy że z Polski- bo kiedyś tam jego sąsiadka czy rodzina robiły i były takie dobre.
W Chicagi, Denvere to idzie normalnie kupić czy zjeść w restauracji.
Oooo święte słowa - u nas promocja dotyczy głównie alkoholi. Szkoda, bo ciasta i wyroby mamy (chyba) jedne z lepszych. Jasne, że nie jestem obiektywna, ale trochę już popróbowałam i zdania nie zmienię
A to się wstrzeliłaś z tym sernikiem! Właśnie miałam napisać, że jadłam wczoraj ten baskijski, ale o smaku pistacjowym. Nie da się ukryć, że jest przepyszny. Pistacji na wierzchu nie było, ale za to ser miał sporo pasty pistacjowej i smak był bardzo wyrazisty.
Witam wtorkowo
Oj, jak ciężko dziś było wstawać do pracy. Wróciliśmy do domu ok. 23-ej, szybkie mycie i do łóżka, ale...nie mogłam zasnąć. Czułam się zmęczona a myśl o tym, że rano muszę wstać powodowała jakieś niekontrolowane emocje. Obudziłam się po 3-ej i zaczęłam czuwać. Lekko przysnęłam i znowu łypanie na zegarek. Porażka Ostatecznie o 4.30 byłam już na nogach. Wiecie co mi dodało energii? Śpiew ptaków. No normalnie zrobiło się cuuuudnie. Krótką chwilę szłam przez park. Ależ miły poranek. Trochę chłodno, ale to nic. W tej chwili zaświeciło słońce. Widzę, że zapowiadają na dzisiaj jakieś silne wiatry w moim rejonie.
Połówek jest jeszcze w domu i póki co nie wiemy kiedy będzie wracał, bo do tego potrzebna jest decyzja Jego szefa. Tak czy siak zdecydowałam, że na piątek biorę sobie dzień urlopu.
Zerknęłam rano do lodówki i widzę, że mimo, iż niewiele kupowaliśmy, to i tak sporo zostało. Jakoś nie było takiego apetytu, czy co?
Sernik Zosi czyli wg. przepisu megi65 wyszedł przepysznie. Pokryłam go grubą warstwą czekolady. Teraz bym chętnie zjadła. Stary numer - jak jestem w pracy, to zazwyczaj mam ochotę na to, czego nie było czasu jeść wcześniej albo zwyczajnie się nie chciało. No nic, trzeba poczekać do powrotu do domu.
Póki co faktury, e-maile itp. czekają więc czas zabrać się uczciwie do pracy.
Dobrego dnia
Dobry wtorek
Pogodowo słaby, po nocy rwanej więc też słabej bo nasz pavaKotti serenady śpiewał /a podobno koty marcują /.
Na szczęście wszyscy zdrowi, syci i zadowoleni.
Tak, do pracy, koniec lenistwa bo:
sprzątanie piwnicy musimy dokończyć, potem malowana będzie;
obejście wyczyścić z gałązek i śmieci nawianych w czasie małej burzy - 1sza wiosenna wczoraj przeszła, błyskało i grzmiało a najmocniej wiało;
zaplanować co dalej a najchętniej przespałabym calutki dzionek.
Cisza u nas, odsypiają chyba.
Spokojnego dnia - tylko takie słonko mam dzisiaj
Chyba przycupnę sobie obok Ciebie skoro mówisz, że masz błogą ciszę. Praca mi dzisiaj nie idzie. Czuję, że zaczyna mnie dopadać senność. Marzę o takiej ciszy w domowych pieleszach. najwyraźniej potrzebuję takiego dnia na luzie. Za dużo było ostatnio tego ganiania.
Wiecie co mnie męczy najbardziej? Ten czas kiedy jestem u kogoś gościem. Takie siedzenie przy stole i gwar połączony z hałasem. Uwielbiam ciszę a jeśli już gwar, to taki umiarkowany. Kiedy ludzie przy stole zaczynają się przekrzykiwać żeby być słyszanym, bo dookoła wszyscy coś mówią , to ja zwyczajnie jestem zmęczona. Nie mam pojęcia czemu tak mam...? Chyba taka ta moja natura. Może ciut dziwna...?
Wzięło mnie na refleksje
Tak sobie myślę, że chyba mogłabym prowadzić jakąś małą agroturystykę. Lubię coś robić w ciągu dnia. Poznawanie nowych ludzi też bywa bardzo miłe. Gdybym miała jakiś dom z pokojami na wynajem, w otoczeniu pół i łąk, to mogłoby być pięknie A może tylko tak mi się wydaje, może wtedy bym zatęskniła za gwarem...?
Smakosiu nic dziwnego w tym.
Bo i ja kocham ciszę, gdy nikt nic nie mówi i ja nie muszę.
To jedna strona medalu.
Bo lubię towarzystwo, lubię umiarkowane spotkania i imprezy. Najbardziej lubię gwar, z którego mogę się wyłączyć. To druga strona.
Dwie całkowite sprzeczności.
Ale jak mam wybór- impreza czy wyjazd na odludzie, zawsze wybiorę wyjazd. Nie świętujemy urodzin, rocznic w gronie osób, wyjeżdżamy w świat.
Czego na pewno nie lubię- imprez masowych na otwartej przestrzeni, koncertów, gdy wszyscy cię otaczają, skaczą itp, dużych miast, gdy wszyscy gdzieś gnają.
Lubię ciszę, bez muzyki, bez telewizji, bez gadania.
Najbardziej cenię sobie moje poranki. Kawa i ja, nikt nic nie mówi, myśli bujają gdzieś.
No jakbyś czytała w moich myślach
Dodam jeszcze do tego imprezy sportowe czyli np. mecze piłkarskie itp. Ja tego zwyczajnie nie czuję.
Uf! Chyba nie jestem "dziwadłem"
Imprezy sportowe to w telewizji, w domowym gronie. Ale, żeby iść gdzieś...
Choć jako nastolatka byłam wielkim fanem żużla na żywo, poszłam na studia i mi się skończyło. Jak chodziłam było fajnie, jak przestałam wcale nie tęskniłam.
Jestem głośna i gadam dużo, taka moja natura. Ale i tak wolę, gdy jest cisza i nic nie pcha mnie do opowiadania.
Właśnie sobie uświadomiłam, że za niecały miesiąc kolejne ''święta'' a właściwie długi weekend. 1 maja zaczyna się w środę
Święta,święta... i po świętach.. Zawsze tyle przygotowań a potem zlecą jak z strzelił. Trzeba jednak przyznać ,że Wielkanoc i cały Wielki Tydzień był piękny. Natomiast wtorek zaczął się deszczowo. Dzięki temu przespałam całą noc jak dziecko Teraz też pada. Właśnie wzięłam się za gotowanie zupy ogórkowej. Po świątecznym jedzonku czas na coś kwaśniejszego. Na kolację może będzie pizza,a może jutro. Zobaczymy ,teraz to tylko pić się chce. Przynajmniej mnie. Od rana wypiłam już 2 litry muszynianki i sama się dziwię co mnie tak suszy ,przecież nie piłam żadnych wyskokowych napojów
A tak w ogóle to chętnie napiłabym się z Wami dobrej herbatki ,najlepiej z miodem i cytryną
Jakby tak dobrze ustawić urlopy, to można świętować co drugi miesiąc, zawsze okazja lub wolne, długie weekendy wpadają.
My teraz w biegu: domowym, ogrodowym i rodzinnym - bo szok: maluch ma już rok Trudno nadążyć z robotą, kasą i czasem, sił też brak.
Ja zamawiam kawę i to mocną by pchnąć mój kierat dalej, jak to osiołek u kowala lub chomiczek w kręciołku
Piszę, ślę a tu sieć odcięta, znowu i jak zwykle zniknie wszystko w eterze.
Muszę czekać aż łaskawie nas odblokują.
I już leci, oby doleciało
U mnie to samo. Zaczęły się prace wokół domu. Plac duży ,za domem też ,trawa już urosła ,aż się prosi o koszenie. Roboty na okrągło. ja także porządki w piwnicy robię. Opróżniam to co niepotrzebne ,a się dotychczas tam wynosiło. Dobrze ,że za kilka dni przyjeżdżają gabaryty odebrać ,to się pozbędę zbędnego balastu. Szkoda jedynie ,że u nas tylko raz w roku.
Witam środowo
Ten tydzień szybko zleci. Nawet chwilę musiałam się zastanowić czy na pewno już środa? Ale tak, to już połowa tygodnia.
Rano, kiedy szłam do pracy czułam, że znowu się zrobiło zimno. Na szczęście teraz wyszło trochę słońce więc całkiem przyjemnie za oknem. Magnolie kwitną na całego. Listki na drzewach są co raz bardziej widoczne a w radio słyszałam jak słuchacz zadzwonił żeby powiedzieć, że u niego już kwitną truskawki. No ale wiadomo - kwiecień plecień...jeszcze może być różnie.
Dziś wreszcie poczułam, że jestem wyspana. W porównaniu z wczorajszym dzionkiem, to nieba a ziemia.
Przeglądnęłam wczoraj lodówkę i stwierdziłam, że nie jest tak źle. Zostało tylko troszkę wędlin i ciasto. Żurek Połówek zawczasu zawekował więc zjemy na spokojnie jak przyjdzie ochota.
A jak tam u Was wygląda opróżnianie lodówki z poświątecznych smakołyków?
Dobrego dnia
Hej, hej, czas gna jak szalony.
U mnie od dziś ochłodzenie, do końca tygodnia. I nawet deszcz dzisiaj.
Co miało kwitnąć, już przekwitło, drzewa się zielenią, brzoskwinie coraz większe, zaraz truskawki, już stanowisko truskawkowe wczoraj ustawione.
Ale cena wyższa niż rok temu, koleżanka mówiła, była na farmie. Ciekawe kiedy będą sprzedawać, bo to jednak muszą mieć sporo.
Ochłodzenie nie będzie sprzyjać smakowi. Ale jak będzie słońce i mało deszczu, powinny być słodkie.
Myśmy w poniedziałek i wczoraj zakończyli jedzenie świąteczne. Wędlin nie kroiłam za wiele, żurek do słoików, sernik do zamrażarki. Żeby się nie przejadło. Wczoraj zjadłam jajka do końca.
Witam czwartkowo
Ten dzisiejszy dzień, to dla mnie taki "mały piąteczek", bo jutro mam dzień urlopu. Jupi! Ciekawe o której się obudzę, bo ja to potrafię "spacyfikować" swój poranek Kiedy się ciesze z wolnego, to z radości budzę się za wcześnie i dostaje takiej energii, że zaraz wstaję No nic - obadamy jutro.
W planach małe zakupy i może podjadę do Niemiec. Mam stosunkowo blisko więc czasami lubię zaopatrzyć się w sprawdzone, dobre produkty.
Dziś po pracy jedziemy do rodziców. Dzionek szybko zleci.
Za oknem trochę szaro, ale nie jest źle, bo ustał ten szalony wiatr, który wczoraj zagościł w moim rejonie.
Zaraz zrobię dzbanek herbaty z cytryną. Jak ktoś ma ochotę, to proszę się częstować
Dziękuję
Ja nadal potrzebuję kawy albo chociaż soku warzywnego, dzisiaj mam buraczano-jabłkowy, smakuje jak barszczyk bo doprawiony.
Nam też bliżej do Berlina niż do Warszawy, pojechałabym nawet pociągiem tylko ich ceny mnie paraliżują.
Dzisiaj i w naszym sklepie szokowo przyjęłam paragon, za parę drobiazgów prawie stówka poszła, bez mięsa, słodyczy i kawy, alkoholu i innych luksusów.
Jak tak dalej pójdzie to zaczniemy hodować trzódkę albo przejdziemy na kuchnię wege czy inną, byle taniej wyszło
Ale się napisałam... paluch się omsknal i zamiast wyślij odświeżyło się. I cała pisanina w kosmos.
To od nowa.
Mnie czekają dwa dni pracy jeszcze.
Coś wlazło mi w kark i boli, pewnie dlatego, że źle spałam.
Przyszło, pójdzie, trzeba przeczekać.
Moja córka wczoraj podpisała umowę wynajmu.
Na mieszkanie w lepszych warunkach. Do tej pory mieszka przy uczelni, może iść na piechotę. Już 4 lata.
Ale blok idzie w dół z jakością. A cena w górę.
Teraz będzie więcej płacić, ale za dużo lepsze warunki. A i tak najniższa cena z tego co oglądała. Bo mieszkanie przed generalnym remontem (dla niej lepiej, nie będzie widać śladów mieszkania dużego psa).
Będzie mieszkać w tym samym budynku co my na początku, tylko na parterze (ze względu na dużego psa nie wolno na piętrze). Jakieś 5 minut od nas. I tyle samo plus minus do pracy.
Dwa baseny, dwie siłownie, sala na imprezy rodzinne, tak samo miejsce na grilla zbiorowego, psi park, pkac zabaw dka dzieci. Nawet korty tenisowe. Osiedle ogrodzone, zamykane na noc.
Już siedzi na walizkach podekscytowana, choć to jeszcze do 25 kwietnia.
Cieszę się razem z nią.
I w maju wprowadzam do niej na tydzień, gdy będzie na rejsie na Karaiby.
Fiu fiuuu, brzmi "jakby luksusowo". Tylko pogratulować. Na Jej miejscu tez bym się nie mogła doczekać tych wszystkich zmian
To taki standard, nawet w studenckich apartamentowcach. Tyle, że wszystko ma swoją cenę. A ona na studiach nie miała aż tyle pieniędzy, wybrała blisko i tanio, w starym budynku.
Teraz będzie mogła pozwolić sobie na lepiej.
A i tak jest lepiej, niż jak myśmy mieszkali, bo wyposażyli mieszkania w pralki i suszarki (wiadomo, że ma to odbicie w cenie, ale o tym nie myślisz jak nie możesz zmniejszyć ceny), nie musi myśleć o zakupie, żeby potem się z tym przeprowadzać.
Choć i tak to co się jej podobało najbardziej, nowe osiedle, które ma nawet spa dla psów, gdzie możesz sobie wykąpać pupila (w ramach wynajmu).
Wiadomo, że najlepiej kupić mieszkanie, bo spłacasz swoje. Nasz kredyt na dom - rata jest mniejszy niż jej czynsz za wynajem.
Ale dopóki nie wiesz co dalej, to po roku tylko cyrk ze sprzedażą. Lepiej wynająć.
Znam to aż za dobrze - moje paluchy zdrewniałe i sztywne bo zaczęłam na dobre grzebanie w ziemi a rękawiczek nie uznaję bo tylko utrudniają robotę.
Gratulacje, niech cieszy się nowym, wygodniejszym lokum i podróżuje.
Pies też będzie zadowolony
Rodzice częściej odwiedzą, co nie zawsze pasuje
Dobry czwartek
Nareszcie dotarłam do komputera, ale nie na długo, sunia już legła obok i czeka na moje łapki /do czochrania/.
Nam czas ucieka jak szalony, ale widać efekty naszej krzątaniny i powoli piwnica nabiera kolorów, świeżości.
Trochę to trwało zanim projekt ruszył bo zawsze ktoś lub coś było ważniejsze.
Ogólnie jestem ospała, przejedzona i tylko o zwierzaki dbam, reszta musi sobie radzić jak umie. Lodówka pełna i można wybierać co kto lubi.
Teraz chyba kolejna kawa i do moich roślinek ruszam.
Fajnie, że zaglądacie tutaj, bawcie się dobrze albo odpoczywajcie
Udanego dnia w pracy, domu czy na spacerkach
Witam piątkowo
Pogoda dopisuje ,a ma być jeszcze ładniej
Za tydzień w niedzielę moja córka ma urodziny. Będzie 12 osób. Przedział wiekowy 25-75
Chodzi mi o dania gorące ,sałatki, przekąski i przystawki. Coś co robiłyście a czym goście byli zachwyceni. Dostaję oczopląsu od nadmiaru przepisów i nie wiem co wybrać Liczę na Wasze porady. Z góry ślicznie dziękuję
Trudny wybór, radzić też nie jest łatwo
Wiosna w pełni więc sałatki kolorowe, owocowe i warzywne będą pasować.
Bardzo dobra wg mnie jest ryżowa z ananasem i kurczakiem + kukurydza, jak ktoś chce może dodać pikantne kiełki /rzodkiewki, rzeżucha czy mix kiełkowy/.
Dania gorące smaczne:
drobiowe - indyk, filet, pieczony /z owocami lub grzybami i papryką/
pierś kurczaka zapiekana w papryce pod sosem serowym
mięso - schab 'Po sztygarsku, karczek x 5 /szybkie i smaczne/
jarskie - lazania lub tort naleśnikowy warzywno-serowy
Przystawki: wytrawne muffinki, słone ptysie z pastą serową, paszteciki z farszem pieczarkowym /upieczone wcześniej, podgrzane w mikrofali lub piekarniku/, pieczone lub smażone pierożki z dowolnym farszem.
To tyle, smacznego.
Dziękuję Smosiu za porady. Ty zawsze potrafisz coś fajnego wymyślić. A tą sałatkę ryżową już jutro na próbę robię, bo mnie smak ciekawi
Paszteciki i pierś zapiekana w papryce też fajny pomysł, nie mówiąc już o wytrawnych muffinkach. Te urodziny to też takie ''zaległe'' święta. Jak kiedyś pisałam starsza młodzież się rozjechała i zostaliśmy sami. Jest okazja by to nadrobić i zwyczajnie się spotkać. Może przemycę też coś wielkanocnego ,np białą kiełbasę w piwie. Dotąd nie robiłam, ale po opiniach mogę stwierdzić, że to rarytas.
Co do Alman ,to dziś pomyślałam dokładnie co Ty i Ekkore. Mam nadzieję ,że żartowała i wróci do nas. Jakoś sobie nie wyobrażam,że mogła nas tak po prostu ''porzucić'' Nasza weteranka i przewodniczka. Dopóty się ognisko pali w kominku, dopóki jesteśmy. Od nas zależy ,czy ten ogień będzie się palił ,czy zgaśnie..
Nie chcę krakać, ale wszystko kiedyś tak po prostu kończy się.
Kawiarenka nie jest skazana na zamknięcie, jeszcze nie.
Co dalej, zobaczymy.
Porzucać nas, jakby porzucać rodzinkę, może zastępczą, ale jednak.
Serce boli, ale i tak bywa.
Wolna wola każdej z nas, może czas też nas ogranicza i brak pomysłów - o czym pisać gdy żyjemy tak zwyczajnie.
Artyści, celebryci to mają tematy , fotki z kolejnych ślubów i romansów
Jako zwykła żona, domowa i ogrodowa mrówa niewiele mam do opisania.
Fajny piątek
Słonko, coraz cieplej i świergolenie ptasie.
Tylko leżaczek, kawusia i legnąć pod sosną. Nic z tego, mam plany ambitne, gorzej z ich realizacją.
Może najpilniejsze odwalę dziś, reszta jutro.
Obiadek chyba pierogowy dla eMa, ja wolę ryby - chociaż ciut boczki odchudzę.
Zakupy wczoraj, może jutro coś uzupełnię, w naszym sklepiku by nie gnać autka do miasta.
Alman na serio ucichła, to jednak nie był żart
Jak widać tracę wyczucie humoru, z poczuciem humoru też coraz gorzej.
Poza tym nie spisuję się zbyt dobrze jako gosposia tego kwitnącego miesiąca, trudno, nie zaklepuję już następnych
Słonko posyłam bo sporo go dzisiaj mam
Smosiu Ty nie oczekuj cudów, jak nas tak mało. Czasy bardzo długich wątków dawno minęły.
Bez zaklepywania każdej z nas przyjdzie kolejka. I to całkiem szybko.
Alman też mnie martwi. Trzyma nas w napięciu. Żart czy prawda.
Obawiam się, że prawda.
Alman ma swoje sprawy zdrowotne, rodzinne i blogowe.
Powodzenia, pozdrawiam i zawsze zapraszam
Trochę wiosny z mojego ogródka. Włochate brzoskwinie i liściaste (na razie) figi.
W weekend muszę im zadać nawóz. Mam takie paliki nawozowe, podobno naturalne, które powoli się uwalniają.
Może coś im da.
Wreszcie piątek, dwa dni wolne, choć pełne zajęcia.
Jutro idziemy rozliczać podatki i będzie bolało bardzo. Płacę dużo za mało podatku federalnego, tylko 1/3 tego co powinnam.
Wynika to ze wspólnego rozliczania, przez to mam wydłużone niższe progi podatkowe.
Co i tak jest opłacalne, bo w wyższych progach zabierają dużo więcej, więc lepiej spowolnić mężowskie pobierania.
Jak tylko potwierdzę w biurze podatkowym, że mogę zgłosić się jako indywidualna, a potem rozliczyć wspólnie, wtedy więcej mi zabiorą miesięcznie. I najwyżej na koniec roku będzie zwrot.
A po podatkach idziemy na urodzinowy obiad córki, na steki.
Witam sobotnio
Mój urlopowy piąteczek zleciał tak intensywnie, że nawet nie zauważyłam kiedy i nie było czasu by tutaj zaglądnąć.
Dziś szybko się zorganizowaliśmy i pojechaliśmy "w naturę". Teraz leżymy na trawie, na dmuchanych materacach w kompletnej ciszy. Ptaki co rusz się odzywają. Wszystko tak pięknie się zieleni.
Postaliśmy gołymi stopami na trawie i przez chwilę było tak, jakbyśmy byli w środku lata. No ale nie ma się co oszukiwać, wystarczyło, że słońce schowało się za chmury i już było czuć chłodek.
Jeszcze do Was nie pisałam leżąc w kwietniu na materacu
Oooo, właśnie odezwały się dwa dzięcioły. Stukają na zmianę. Ale jest pięknie.
Dobrego dnia
Ja dopiero teraz wpadam. Ciężki finansowo dzień.
Bo podatki, muszę oddać moje dwie miesięczne pensje (czyli cztery dwutygodniowki). Plus kara, bo mamy za dużo do dopłaty drugi rok z rzędu.
Najbardziej nie rozumiem kary. Zgloszona jestem zgodnie z prawdą. I podatku nie płacę tylko dlatego, że mało (relatywnie) zarabiam i przez ten status większą część roku nie płacę podatku wcale.
Nic to, muszę się zgłosić jako osoba wolna i potem rozliczać jako mężatka.
Za to nasza córka dostała zwrot, pierwsze samodzielne rozliczenie, przyda jej się.
No ale na to byłam teoretycznie przygotowana.
Padła nam zmywarka. Silnik, który niby jest na gwarancji 10 letniej (zmywarka ma 5 lat).
Ale, żeby serwis przyjechał i ocenił to trzeba zapłacić ponad 300 dolarów, wtedy naprawa z częściami byłaby w tej opłacie, nawet silnik do wymiany. Gratis byłoby w ramach rozszerzonej gwarancji, która gdybyśmy ją mieli i tak by wygasła.
Czyli te 10 lat na silnik to pic na wodę...
A do tej pory szwankowala elektronika (panel sterowania)...
Znając złośliwość przedmiotów martwych, na ocenie byłoby ok, zbiesiloby się znowu zaraz po wymianie silnika. I kolejne trzy stówki plus...
Nowa zmywarka, dokładnie ta sama kosztuje 450 dolarów. Plus koszt instalacji i zabranie starej, za wszystko trzeba zapłacić teraz.
Ciągle myślimy, sprawdzamy opcje. I nie wiemy co zrobić...
A nam z kolei padła pralka. Chodziła bagatelka 2,5 roku i to niecałe ,a gwarancja na 2 lata. Tata przyjechał na oględziny i stwierdził, że łożysko się rozleciało i coś jeszcze. ''Nie opłaca się naprawiać Aga, lepiej kupić nową, bo części będą kosztowały nie wiele mniej niż nowa pralka'' No i masz babo placek. Wszystko ostatnio mi nawala, ale zawsze tak jest ,na jednym się nie kończy. I pomyśleć ,że stara Polar zakupiona w latach 80-tych służyła 25 lat. Dała by radę więcej ,ale zaczęła rdzewieć od spodu i trzeba było ją wyrzucić.
Głowę mam wielką i kwadratową od poszukiwań zmywarki.
Co wybrać.
Tańszy model czy z wyższej półki?
Opinie wszystkiego to równia pochyła w dół praktycznie we wszystkich modelach, bez względu na producenta.
Pozytywne zazwyczaj po kilku użyciach, negatywne po rok czy dwu użytkowania, przeważnie od ludzi, którzy wymienili na nowszy model, bo byli zadowoleni z poprzedniego.
Mam wrażenie, że mieliśmy szczęście mając tą zmywarkę 5 lat.
Moja koleżanka ma swoją 14, razem z domem była. Od instalacji16 (bo dom dwa lata się nie sprzedał).
Moja kilka lat później starczyła na 4, wymieniona z powodu jakości suszenia. Ale na spokojnie.
No i teraz 5.
Wszystko psuje się stadami.
Ehhhh...
Zmywarka zamówiona, jutro przyjedzie.
Byliśmy w jednym sklepie oglądaliśmy Boscha, ale przegrała z LG, mocno zaawansowanym model. Mieliśmy wrócić do domu i kupić online na stronie producenta, wykorzystując wszystkie dostępne nam zniżki- prawie 15 %. Dostawa na 18 kwietnia.
Ale pojechaliśmy jeszcze do sklepu , w którym byliśmy wczoraj. A tak zobaczyć co mają z dostawą na jutro lub do odbioru własnego na już.
I mieli boscha model z tej serii, którą oglądaliśmy, sporo taniej. To był znak
Jeszcze zapytaliśmy się pana co by polecił, powiedział bosch najlepszy (i takie są opinie w internecie).
I mimo, że LG jest moim ideałem, jeżeli idzie o układ wnętrza, mimo tego, że się zepsuła gotowa byłam kupić kolejną, to gdzieś w środku coś mi mówiło, że nie chcę żyć w strachu przez kolejne lata, nasłuchiwać czy silnik dobrze pracuje, czy się nie zepsuła.
Zobaczymy co będzie, na ile bosch wystarczy.
Wzięliśmy na raty 0%, na 12 miesięcy
Jutro mąż będzie podłączał , jak tylko przywiozą.
Się cieszę.
Super, że tak się Wam udało. Tfu, tfu! Niech dobrze pracuje!
No to super, że zmywarka zamówiona. My też mieliśmy kiedyś Boscha. Służyła nam długie lata. Domywała elegancko, aż pewnego dnia po prostu wyzionęła ducha. Niestety po zmianie na beko już tak nie domywa, co mnie frustruje. Muszę wkładać w zasadzie czyste naczynia ,bo jakbym ''nabiła'' zaschniętymi, z resztkami jedzenia nie ma szans na domycie. Żadne tabletki tego nie zmienią. Pewnie ktoś powie ,że za rzadko myję wnętrze zmywarki itp. Chyba ,że raz w tygodniu to za mało.. Tato już sprawdzał ,czy może ciśnienie wody za małe ,ale nie. Sól też regularnie dodaję. No nie wiem. Po prostu wybraliśmy nie odpowiednią i tyle, choć moja ciotka ma i sobie chwali. Naprawdę nie wiem od czego to zależy
Wszystko zależy od konkretnej sztuki, niektóre trafią się felerne. Tak może być ze wszystkim.
Ja na moje dotychczasowe nigdy nie narzekałam, dobrze nam służyły.
A co do resztek na talerzu czy w garnku - profilaktycznie u mnie góry naczyń się piętrzą w zlewie, dopóki nie trzeba zmywać. Nie spłukuję niczego specjalnie, tylko wodą używaną do innych celów robi się samo. I dopiero przed samym myciem ładuje.
Moja beko jest ok, obym nie przechwaliła.
Domywa garnki i resztę też.
Zauważyłam różnicę na minus gdy kupiłam tabletki w promocji, jak wrzucam kupione na allegro, niemieckie, to już naczynia błyszczą.
Poza tym:
komorę nabłyszcz. zalewam częściowo octem spirytusowym, nabłyszczacz tylko symbolicznie by połysk lekki był.
Ocet też dodaję do prania, z proszkiem i to sporo.
Smosiu ,a możesz zdradzić nazwę tych niemieckich tabletek do zmywarki? Może w tym szkopuł, że te są za słabe? No i spróbuję z tym octem. W końcu po to jest zmywarka, żeby za mnie myła ,a nie żebym jaśnie pani czyste naczynia wstawiała
Zaraz napiszę, tutaj czy na privee mam słać notkę?
Napisałam list, tutaj podam też, może ktoś jeszcze ciekawy:
EDEKA classic, 60 sztuk.
Witam niedzielnie
Pogodę mamy kolejny dzień piękną ,oby tak dalej. U mnie już wiśnie zakwitły. Uwielbiam ten widok. Właśnie siedzę sobie na tarasie i popijam kawkę. Rosołu jeszcze nie nastawiłam, choć zwykle o tej porze już wesoło pyrka. No tak ,ja ciągle jeszcze lecę na czasie zimowym
Pozdrawiam serdecznie i zapraszam na kawkę. Ciasta nie mam. Będzie za tydzień. A i jeszcze trzeba obowiązek spełnić i na wybory iść... To na razie
I już niedziela, która zamiast leniwie, upłynie na lataniu po sklepach i internecie.
Ehhh... że tak się powtórzę.
Dziś na obiad sałatka, jedna z moich ulubionych. Zrobię więcej to i na jutrzejszy obiad starczy.
Wczorajsze wyjście urodzinowe z córką było bardzo fajne. Steki rewelacyjne, margarita do tego również.
Idę jeść śniadanie, dzisiaj gofry w planie
Wszystkiego najlepszego dla córki z okazji urodzin, choć jak czytam to u niej coraz lepiej ,brawo. Niech Jej się wiedzie. Z tego co pamiętam ,to jest w wieku mojej, z tym, że moja 14.04 kończy 26 lat. Ciężko mi do teraz w to uwierzyć ,a taka mała była. W niedzielę znowu się zacznie dopytywanie typu-''a masz już kogoś ,a kiedy ślub, ja w twoim wieku to już dwoje dzieci miałam'' itp
Dobry wieczór
U nas ciepły, nawet upalny, mamy włoską lub hiszpańską pogodę do tego ptasi koncert i cisza
By poczuć klimat południowy upiekłam pizzę, zlaliśmy karafkę młodego wina i więcej nie trzeba.
Pizza:
1/2 szkl. 250 ml mineralnej
1/2 szkl. kefiru /można mniej bo wyszło klejące ciasto/
50 g drożdży świeżych
1 łyżeczka cukru brązowego
500 g mąki /w tym 150g krupczatki/
2 łychy oleju ryżowego i 50 g masła
Tak smacznej pizzy dawno nie upiekłam.
A może po dłuższej przerwie lepiej smakuje
I spokojny wieczorek, czego wszystkim bywalcom kawiarenkowym życzę
U nas wczoraj było 26 stopni i to wieczorem. Też mieliśmy robić pizzę ,ale było tak gorąco ,że zjedliśmy.. lody I nie tam z zamrażalnika. Pojechaliśmy specjalnie do lodziarni. Kolejka była jak w pełni sezonu, ale co tam ,poczekaliśmy. Potem pospacerowaliśmy i niedziela przeleciała. Dziś też piękna pogoda. W domu chłodniej jak na dworze, aż miło Kociaki gonią po całym placu ,a już nie takie młode. Widać też się cieszą piękną wiosną
Jak pogoda wytrzyma do niedzieli ,to imprezkę urodzinową zrobimy na dworze. Może nawet z pieczonkami.
Tymczasem pora brać się powoli za obiad. Dziś dawno nie robiona pomidorowa z kluskami lanymi. A u Was co tam dziś na talerzu?
Fajnie, lody - ja sobie odmawiam bo chyba cukrzyca do mnie puka
A w kuchni mam jeszcze chłodno, drzwi wejściowe mam blisko kuchennych więc jak je otworzyłam to nie miałam piekiełka.
A pizza pyyycha, ciasto lepkie wyszło, musiałam po wyrastaniu zagniatać z krupczatką, ale takie aksamitne, mniammm.
U mnie lody na zakazanej liście.
Raz, że cukier, więc kupowanych już nie jem od kilku lat, skurcze zbyt bolą.
A dwa zatoki - od zeszłego roku ból piekielny po lodach, nawet nie dałam rady skończyć tych z ostatniego robienia domowych, z jesieni.
Z zimnych rzeczy została mi tylko pepsi. Ciągle nie jest z zamrażalnika, tylko z lodówki
Ale coraz bardziej idzie w kierunku eliminacji.
Kawy cold brew już od dawna nie mogę, a tak lubiłam.
Ja sobie pepsi wydzielam, raz na jakiś czas, potem długa przerwa.
Odradzają mi, ale jak przytargam ze sklepu to szybko znika, bo mi podpijają.
Ja nie chłodzę, stoi w piwnicy lub spiżarni a tam jest wystarczająco zimno.
To moja jedyna słabość chyba.
Z tych całkiem niezdrowych.
Wypiję tylko z nowootwartej butelki, porządnie schłodzoną.
Inna może nie istnieć.
Pepsi (wolę od coli, przynajmniej w Stanach, już nie pamiętam która mi smakowała w Polsce) to jedno co działa na mnie, gdy padam na pysk w ciągu dnia, kawa nie ma tego działania wtedy.
I jedno co ugasi pragnienie w upalny dzień, gdy chodzę jak zezwlok.
Nie piję do posiłków, bo zmienia mi smak jedzenia, chyba że fastfood prawdziwy, to żeby rozpuściło w żołądku.
Mam ustalony limit dzienny, który nie przechodzi na następny dzień, nie piłam, widocznie nie potrzebowałam.
No i nie piję tak po 17, bo bym się zasikala w nocy. Działa na mnie bardzo moczopędnie, im później piję, tym więcej latam.
Piwo tak nie działa.
Ale jak ból zatok będzie nie do zniesienia, pójdzie w odstawkę.
Witam poniedziałkowo
Miałam długi weekend dzięki urlopowi w piątek i jak zwykle za szybko zleciało. Ale to już norma więc trzeba teraz wskoczyć na stare tory. W niedzielę byliśmy na długim spacerze na cmentarzu. Tak tak, na cmentarzu. Ten nasz jest tak urokliwy i ma tyle ciekawych zakątków, pełnych pięknej roślinności, że aż chce się tam chodzić. Wszystkie alejki zadbane a zieleń ma aktualnie najbardziej soczystą barwę. Stwierdziliśmy, że cmentarz stał się miejscem rekreacji, bo ludzie jeżdżą tam rowerami a niektórzy biegają. Dziwne to. Sama nie wiem czy aby na pewno idzie to w dobrą stronę...? Jakoś te rowery mnie nie przekonują, bo o ile ktoś jeździ uważnie, powoli, to ok, ale tu może być różnie. Ludzie spacerując chcą się czuć bezpieczni, zrelaksowani a nie rozglądać czy nic nie nadjeżdża, bo planują skręcić w jakąś alejkę.
Połówek za dwie godziny wyrusza z domu i wraca do pracy. Znowu trochę Go nie będzie. Smutno się wraca po pracy w ten dzień - cisza, pusto... Na pocieszenie mam opakowanie lodów To już moja tradycja Trzeba będzie ogarnąć pełną pralkę, zmienić pościel itp. Zleci szybko a potem wskoczę w rutynę dzienną.
Tydzień zaczął się deszczem, ale teraz już wygląda zza chmur słońce. Podobno popołudniu będą 24 stopnie. Pierwszy raz taka wysoka temperatura. Ciekawe jak szybko przyjdzie do nas lato...? Kwiecień jest miesiącem niespodzianek, zobaczymy co nam przyniesie
Dobrego startu w nowy tydzień
To u Was cieplej niż u mnie. Ten tydzień umiarkowany, gdzieś po 23 stopnie (co jest chłodnym ciepłem), ciągle z chłodnymi porankami. Wzrost temperatury od weekendu dopiero.
Zaraz ruszam do pracy, zobaczymy co dzień i tydzień przyniesie.
Mojej koleżanki bratanek ma zapalenie opon mózgowych odkleszczowe - neuroborelioza.
Miał borelioze kilka lat temu. Był leczony, ale za krótko jak widać. Choroba powoli się rozwijała.
Dzisiaj idzie na miesiąc do szpitala.
Trzymam kciuki za zdrowie, w domu dwójka małych dzieci.
Leczenie może być trudniejsze, bo przy takim powolnym procesie bakteria mogła się uodpornić.
Ciekawe co u Alman. Czy nas czyta.
Trochę przykro, że na odejście świadome wybrała sobie żartownisiowy dzień. Gdyby tak było.
Chwilami, nie życząc jej źle pod żadnym pozorem, to chciałabym, żeby zniknięcie było zdrowotne. I zaraz się napominam, że to nie w porządku takie myślenie.
Już lepiej, żeby było przykro.
2gie podejście /internet wyłączyli akurat w chwili gdy posłałam list/.
Ja jestem bardziej skrzywiona - zasmucona i zdziwiona bo to Alman walczyła jak lwica o ten kącik.
Ja byłam jej wsparciem, ale bez takiego zapału, wątpiłam bardzo w nasz sukces.
Ona za wszelką cenę chciała utrzymać Kawiarenkę i udało się, po paru latach nadal jest i wita gości.
O co poszło, nie wiadomo.
Mogę tylko dodać, że wypadło na mnie, jak zwykle, czyli moja wina, dobra niech będzie.
Ale tak bez pożegnalnej imprezy, to chyba nie wypada, po tyyylu latach i wielu, wielu pogaduszkach to zasłużyłyśmy na super bal
To moje żarty, jak kulą w płot. Skoro moja wina to stawiam wino, młode, czerwone, prawie wytrawne, ale bez kwaśnego posmaku.
Mocne jest, ale nie boli po nim głowa, wątroba też ok.
Jeśli za wcześnie na winkowanie to kawę też mam, świeżą i pachnącą
Ja śmiem przypuszczać, że to inne komplikacje uciszyły Alman.
Bo nie mieści mi się w głowie takie odejście w prima aprilisowy dzień. Nie ona. Bo właśnie ona nas trzymała razem, że ciągle przychodziłysmy.
Alman życzymy jak najlepiej, gdziekolwiek jesteś. Daj znać, potwierdz prawda czy żart.
Może wszystkiego po trochę:
zdrowie, rodzina i własne sprawy.
Ogólne zmęczenie, znużenie nawet - ja to znam bom klimakteryjna i bez aptecznego wsparcia, czasami tylko meliska i to cukierkowa
Alman ma pewnie poważniejsze sprawy na głowie.
Jak zaliczę wszystkie badania, to może i na moją głowę spadną podobne.
Tak to jest, można tylko westchnąć jak ten krecik dobranockowy i pogodzić się z naszym losem, czasami złym, czasami lepszym.
Pozdrawiam
Hej, hej, witajcie. Nie przeczytałam jeszcze wszystkiego, ale... jak mogłyście we mnie zwątpić??? no jak, pytam!
Droga Młodzieży, to miał być żart prima-aprilisowy, ale złośliwy los sprawił, że naprawdę siałam być nieobecna. "Kogo wyglądasz, tego w drzwiach domu spotkasz".... nie można nawet pożartować widać.
Ale jestem, zwarta i gotowa, rozsiadam się i chwytam za lampkę tego wina od Smosi.
Alman kochana Tak też czułam ,że nie możesz nas tak zostawić i to był żart. Jednak jak któryś dzień padała sromotna cisza zaczęłam powątpiewać ,jednakże w duchu mając nadzieję, że wrócisz No i jesteś nareszcie nasza weteranko i WuŻetowa mamusiu ,chyba mogę tak napisać, wszak często powtarzasz ,że mogłybyśmy być Twoimi córkami ,a ja chętnie mogę tą córką być
A teraz koniecznie musimy wypić po lampce wina od Smosi ,albo lepiej po dwie
Dobrze, że jesteś.
Czasami los płata figle i żart przysparza zmartwień, podejrzeń itp, itd.
Bardzo dobry wybór, winko fajnie buzuje, bez skutków ubocznych
może tylko lekko usypiać
Witam wtorkowo
Poranek trochę chłodny, ale naprawdę wiosenny. Pewnie bym zrobiła spacer, ale wyszłam za późno z domu. W ogóle nie mogłam się obudzić. Radio się włączyło a ja myślałam "po co to gra"? Dziwne, bo normalnie wstaję sporo przed czasem.
Ponoć dziś o 15-ej, gdy będę wychodzić z pracy temperatura dojdzie do 26 stopni Rano było zaledwie 10. Nie wiedziałam jak się ubrać.
Wczorajsze popołudnie zleciało migiem na ogarnianiu mieszkania. Potem klapnęłam na sofie z solidną porcją lodów i o godz. 20-ej miałam ochotę ułożyć się do spania. Ale czekałam na sygnał od Połówka, że szczęśliwie dojechał i jakoś przetrzymałam do 22-ej.
Na dziś zaplanowałam długi spacer czyli wrócę do domu na piechotę. Trzeba wykorzystać, że będzie tak pięknie, bo od jutra spore ochłodzenie.
Dobrego dnia
Znowu chłodno?? ja protestuję, przecież to wiosna
To ja ruszam w plener czyli do ogródka.
Ubrać się na cebulkę. Ja z pracy wychodzę z szafą ubrań.
Rano 4 stopnie, po południu 25+. Dzisiaj już cieplejszy poranek. I do końca tygodnia taki.
Tak tak, na cebulkę zawsze rozwiązuje temat, ale...gorsza sprawa jak chce się wracać na piechotę i trzeba te "cebulowe łupiny" upchać w torbę i nosić
Witam wtorkowo
Znowu straszą chłodem, nie pasuje mi taka zmiana pogody ale z nią nie ma dyskusji. Koniecznie muszę podgonić prace na zewnątrz, reszta poczeka, roślinki raczej nie.
Wczoraj przekopałam kawałek poletka pod moje uprawy, dzisiaj może dokończę, rozsypię nawóz i lekko przeciągnę grabiami.
Poza tym dziś na stole:
wołowina marynowana w czerwonym winie + przyprawy i ocet pigwowy, olej;
ziemniaki ?? nie wiem czy smażyć czy piec;
słoiczkowe sałatki lub ćwikła, mój szczypior ozimy lub rzeżucha kiełkowa.
Deseru brak, ale zawsze suszone daktyle można przegryźć lub jabłko schrupać.
Pozdrawiam i gnam bo obowiązki wzywają
Witam. U mnie wiosna buchnęła majem, piękna zieleń dookoła, czysta, soczysta. W dzień ma być 26 st. Wczoraj zasiewy zrobiłam w donicach na balkonie - pietruszka naciowa, koper, rukola i rzodkiewka...a i jeszcze nagietek. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Działkę oddałam we władanie najmłodszemu, ale nie widzę, żeby ruszyli już do jakichś prac.
Mam pytanie do Ekkore........ pisałaś coś o lodach, cukrze i skurczach... mają związek? bo mnie często skurczę łapią, bardzo bolesne, głównie w stopach, mimo, że zżywam od dawna magnez, a potas mam też w normie. Nie jadam za dużo słodyczy, prawie wcale, ale czasem coś chwycę... i może to wtedy te skurcze mam?
Trzymajcie się zdrowo.
To jest tylko potwierdzone moimi obserwacjami siebie, żadne medyczne.
Ja mam neuropatię. I te skurcze lezą mi od lydki w dół, do dużego palucha, wyginając go pod dziwnym kątem (tak też mam w rękach, wtedy wygina mi nadgarstek, tzw ręka położnika, ale to nigdy w nocy). I tak seriami, czasami krótko, czasami długo.
Wcześniej nigdy nie widziałam związku, było po dłuższym czasie.
Od kilku lat reakcja jest tej samej nocy, czasami nawet zaraz po spożyciu.
Jak wyeliminowałam cukier uspokoiło.
Jak eksperymentuję ile mogę zjeść cukrowych rzeczy jednorazowo, to jest tego coraz mniej.
Od ludzi z grupy na FB wiem, że niektórym cukier rafinowany szkodzi, każdemu inaczej.
Dziewczyna miała ogromne migreny, gdy odstawiła całkowicie wszystko się uspokoiło. Jak próbuje zjeść coś, momentalnie wraca.
To jest potwierdzone tylko badaniami na własnych osobach, nikt nie przeprowadzał żadnych naukowych.
Ekkore dzięki. Zaraz poczytam o tej neuropatii, chyba też to mam, ale do lekarza już z tym nie pójdę, mam to gdzieś, zresztą jaki specjalista? neurolog? mam znajomą neurolog, koleżanka córki, ale już mam dość lekarzy. Jednak kilka dni temu pożarłam kawałek czekolady nadziewanej z czarną porzeczką i... w nocy skurcze stawiały mnie na nogi. Muszę poobserwować. Dzięki.
Do neurologa. Powinni zrobić EMG, takie średnio przyjemne badanie, dzgaja prądem. Teraz nie było tak źle, może dlatego, że wiem co to. Przy pierwszym płakałam z bólu.
Samej neuropatii nie da się wyleczyć.
Jeżeli jest chorobą towarzyszącą innej (najczęściej cukrzyca oraz powypadkowe), to po ustąpieniu pierwszego, powinna sama się wycofać, znaczy nie będzie dalej uszkadzać nerwów.
Jeżeli będzie bez związku, będzie postępować.
Nie ma leków na wyleczenie, raz uszkodzone nerwy zostają takimi. Ale chorobę można spowolnić lekami, będzie stała w miejscu, albo szła bardzo powoli.
W moim przypadku się udało, trzymam w ryzach, wszelkie rwy są dużo rzadziej, nie boli albo boli krócej.
Najgorzej jest, gdy zimno albo wieje.
Wtedy boję się, aby nie doszło do stanu zapalnego. Kilka dni temu miałam, to co mówiłam, że źle spałam. To było od wiatru.
Przestało dmuchać, ból sobie poszedł, jak przyszedł.
Neurochirurg zapisał mnie na blokadę.
Zgodziłam się, bo myślałam, że to jakiś inny rodzaj, uzupełnienie płynu w kręgosłupie, którego mam ubytki.
Dzień przed dzwoni pielegniarka i pyta o skalę bólu. A ja, że mnie wcale nie boli, tylko jak nadchodzi huragan, robi się zimno. To powiedzieli, że blokada jest bez sensu, bo nie będę czuła zmiany, a ryzyko zawsze jest.
Mam kontrolę u neurologa na początku maja.
Podejrzewam, że w czasie operacji sercowej coś mi uszkodzili, mam problem ciągle z prawym ramieniem, choć trochę sama sobie wyleczyłam /ćwiczeniami/, ale w ręce głównie prawej i stopach mam podobnie jak Ty chyba... piszę chyba, bo łapie mnie to rzadko, a też nie wiem jak to u Ciebie. Cukrzycy to ja nie mam na szczęście... a może jeszcze nie mam?
Smosiu, nie robisz w tym roku sadzonek czy tylko nie piszesz o tym? choćbym poczytała.
Mam już wysiane pomidory /11 odmian bo: terminy mijały + moje ulubione żółte i malinowe i z ciekawości reszta a teraz stresa mam bo gdzie ja to posadzę??/
w planach sporo cukinii, dla siebie niewiele, reszta do krewnych i znajomych pójdzie.
A w maju, do gruntu, jak zwykle: ogórki, fasolka i może ziółka.
Niektóre odmiany wychodzą pojedynczo, z całej torebki 1 filip wyskoczył, dziwne to bardzo bo akurat pomidory wschodziły bardzo dobrze.
Poza tym przycięłam moje krzaki winorośli, teraz podsypię nawozem końskim, później poszukam podpór dla nich.
Planuję też wycinkę krzaków malin, nie są zbyt udane a miejsce jest potrzebne by wygodne i bezpieczne palenisko było, może pieczonki kiedyś wykombinujemy.
Grzebię prawie codziennie: mlecz wycinam, róże prześwietlam i planuję bezpieczne poletko by sunia nie stratowała moich upraw
Nowe pomysły też mamy, zlikwidujemy nasze bajorko z 'nalewką.
EM myśli o budowie piwniczki - ziemianki w tym miejscu a ja namawiam go na większą inwestycję: saunę opalaną drewnem. Co z naszych planów wyjdzie, zobaczymy. Oba pomysły są warte przemyślenia
Doniczkowe uprawy są bardzo modne, pomidory i zioła, nawet bakłażany, paprykę ktoś na balkonie wyczarował
Smosiu, dzięki... wyobraźnia przeniosła mnie do Twojego ogrodu i od razu mi lepiej. Bardzo brakuje mi mojego, ale niestety, mój M nie czuje się dobrze i nie siada za kierownicą, a innej możliwości wyjazdu nie mam /mam prawko ale do jazdy się też nie nadaję/. Pisz od czasu do czasu co tam u Ciebie rośnie..
A rower? nie pasuje czy za daleko na taką jazdę??
Dzieci zamów, kolejno, niech pomogą i zorganizują podwózkę.
Oj za dobra jesteś.
Hej, hej we wtorek.
1/3 miesiąca jutro będzie za nami.
Zmywarka zainstalowana. Udało nam się ją kupić w super cenie, bo wczoraj w tym samym sklepie już była ponad 200 dolarów droższa.
Mąż zaczął panikować co to za dziadostwo, że nie ma panelu sterowania, że to jedynie wyświetlacz, tylko przez aplikację trzeba. Słał mi smsy w pracy. Ja do niego, że jak trzeba to się przyzwyczaimy.
Przychodzę do domu, patrzę na panel (jest na górze drzwi), wszystko działa. Tylko trzeba bardzo delikatnie dotknąć opuszkiem, a nie naciskać i trzymać.
Dzisiaj będzie pierwsze mycie oficjalne naczyń, wczoraj chodziła próbnie, pusta, zobaczymy.
W sobotę jest koncert skrzypcowy Eleanor. Chyba pójdę. Te maluchy (4latki, tak zaczynały, w tym roku pięcio) grać same jeszcze nie grają, wtedy to jazgot wychodzi. Ale razem z nauczycielką naprawdę fajnie im wychodzi, wtedy żadnych fałszywych tonów.
Witam we wtorek
Kolejny letni dzień ,bo na liczniku dalej ponad 20 stopni a konkretnie 24 stopnie a ma być 27! Wzięłam się za mycie okien od zachodu ,bo ostatnio była taka zadymka piaskowo-ziemna, że nadają się tylko do mycia. Nie mówiąc o tym ,że pylą drzewa i żółtego nalotu w bród.
Alman wspomniała ,że u Niej majowo. U nas też, zwłaszcza ,że zakwitły bzy. Co prawda nie u nas ,bo 2 lata temu wichura nam wyrwała ,ale u sąsiadów jest. Czas przyśpieszył, klimat ciepły a nawet gorący ,ale kwiecień jak to kwiecień ,może jeszcze nas zimą zaskoczyć ,tym bardziej ,że tak ładnie -ponoć ma być do jutra A tymczasem spadam do okien. Jeszcze dwa do umycia
U nas miniaturki bzów, lilaki gęsto kwitną i pachną pięknie
Lepszych perfum na świecie nie ma, oczary w lutym, potem fiołki, magnolie i bzy, azalia pontyjska też zaczyna /ona akurat za mocno pachnie, jak na mój gust/.
Okna błyszczą?
O swoich wolę nie myśleć, czekają na lepsze czasy i energię
Okna błyszczą ,deszczu o dziwo nie było ,więc oby tak dalej
Smosiu ,dzięki za polecenie tych tabletek do zmywarki. Wczoraj przyszły i od razu wypróbowałam. Wymyły jak trzeba ,tylko zapomniałam trochę octu wlać. Po raz pierwszy od bardzo dawna uwierzyłam ,że może jednak ta ''talerzowa pralka'' spełni swoją funkcję jak trzeba
To cieszy mnie najbardziej
Już miałam stres wielki czy u Ciebie też zmyją gary na błysk, jak u mnie, uff, ulga i radocha w jednym.
Witam środowo
Dzisiaj już pogoda zamieniła się w ciemne chmury ,wiatr i 13 stopni.
A od poniedziałku podobno ma być jeszcze chłodniej. Dobrze ,że wczoraj udało mi się wykosić trawę bo będzie deszcz na bank. No i oczywiście jak zawsze kiedy umyję okna nazajutrz musi padać
To na razie tyle. Mimo pogody życzę dobrego dnia
Witam środowo
Dobrze, że już połowa roboczego tygodnia. Dziś obudziłam się przed zegarkiem, ale byłam pewna, że to jakaś druga albo trzecia godzina i poczułam się bardzo zawiedziona, że trzeba wstawać. Nawet przeleciało mi przez myśl, że może wezmę sobie na piątek dzień urlopu. Czuje się zwyczajnie niedospana. Wczoraj, gdyby nie rozmowy przez telefon, to poszłabym spać już koło 21-ej, ale...nie dało się. Potem jak się szykowałam do pracy, to już mi minął ten "kryzys" i ostatecznie nie biorę wolnego dnia. Dam radę
Wczoraj wracałam do domu na piechotę. Ależ było fajnie. Mam jakieś pięć kilometrów z kawałkiem więc nie jest daleko. Potem jeszcze poszłam do sklepu i tak poczułam wiosnę, że nakupowałam samych warzyw Miałam w domu owczą fetę więc zrobiłam michę sałatki. Ależ to było pyszne. Jak ja lubię te letnie surówki.
A dziś już znacznie chłodniej. Zaledwie 10 stopni na termometrze i zapowiadają przelotne deszcze. Po pracy jadę do rodziców więc powrót do domu dopiero wieczorem.
Jak czytam o koszeniu trawy, to zaraz mi świta, że przede mną też pierwsze wiosenne wyciąganie kosiarki. Nie przepadam za tym, bo mój przybalkonowy trawnik i jego otoczenie jest takie nierówne, że to popychanie kosiarki, to dość intensywna praca. No ale trzeba, to trzeba
Zabieram się do papierów na biurku, ale najpierw zrobię dla wszystkich herbatę. Częstujcie się.
Dobrego dnia
Dzień dobry
Dzisiaj wyjątkowo wcześnie wstałam, Lu jest lepsza od budzika, nos też ma dobry - wywęszyła jeża. Znamy go z wieczornych spacerków, dzisiaj wyjątkowo i chyba 1szy raz widziałam go rano.
Był już ospały i szybko podreptał do swojej kryjówki, nie wiem gdzie ją ma, może za płotem, może w naszych krzakach, niby wolno chodzi, ale znikać umie błyskawicznie.
Teraz poletko, bo nie pada chwilowo, potem gotowanie.
Może placki ziemniaczane bo mam ich nadal sporo.
Dobrego dnia
Witam. Pogoda się psuje, słońce schowało się gdzieś i od razu jakoś smutno się zrobiło.
Obiadu dla siebie nie mam, bo jest mięsne danie, ale ja jakoś wolę jarskie. Wczoraj właśnie smażyłam placki ziemniaczane, och jakie pyszne były. Robię teraz tak, jak gdzieś wyczytałam... by były bardziej chrupiące połowę ziemniaków ścieram na bardzo drobnych oczkach, a połowę na grubych.
Dziś mam ochotę na naleśniki z serem, chyba sobie zrobię. Jutro zrobię pierogi z białą kiełbasą, podobno pychota, a mam w zapasie kielka kiełbasek zamrożonych.
A poza tym to nic mi się nie chce, jakoś nie odczuwam wiosny w tym roku, czyżbym straciłam już czucie?
Trzymajcie się zdrowo.
I już połowa tygodnia.
Dni przelatują nie wiadomo kiedy.
Wczoraj miałam Wam pisać o zacmieniu słońca.
Ale mnie zaćmiło i zapomniałam.
Więc było. Widziałam zdjęcia na FB u znajomych, i ja tego nie widziałam oczami, nie miałam tych specjalnych okularów (myślałam, że one potrzebne tylko jako ochrona). Dopiero potem się dowiedziałam. I że zdjęcia są robione przez te okulary na kamerze albo dokładniejsze przez aplikację, też przez te okulary.
Gołymi oczami (znaczy w okularach korekcyjnych, przeciwsłonecznych) wyglądało to jak słońce w poświacie, w aureoli. A na dworze był pochmurny dzień, taki przed samą ulewa, z jednocześnie pełnym słońcem. Dziwne uczucie.
W Teksasie przez kilka minut mieli ciemność.
To zacmienie było dłuższe, trwało ponad 2 godziny. Poprzednie, kilka lat temu przyszło i poszło.
Następne dopiero za 21 lat, wtedy zaopatrzę się w okulary. Bo teraz widziałam już tylko samą końcówkę, jak moja pracodawczyni wróciła do domu z okularami.
21 lat zleci, jak z pejcza strzelił - tempo życia masz prawdziwie amerykańskie, dużo dzieje się w pracy i prywatnie więc nawet nie zauważysz kiedy będą okulary potrzebne
U nas trzeba czekać ponad 100 lat więc chcąc nie chcąc sobie odpuszczę
Pamiętam takie atrakcje, w pracy siedziałam i przez starą dyskietkę komputerową podglądałam częściowe zaćmienie. Wrażenie trochę straszne ale ciekawe i piękne.
Gdy ciemność nadciąga to nawet w bezpiecznym, znanym miejscu ciary po plecach biegają, koszmary filmowe wracają, albo i życiowe.
Dobrze, że nie ma już szarlatanów co gniewem bożym takie zjawiska tłumaczyli i ciemny lód zastraszali, chociaż tyle...
U nas ciemno się nie zrobiło, czym się rozczarowałam bardzo. Fakt, że do głównego szlaku zacmienia mamy kawałek.
Ale zrobiło się dziwnie.
Masz pełne słońce, ani jednej chmurki, a dookoła, gdy nie patrzysz w górę, jakby miało zaraz padać. W przeszłości to mogło wywoływać strach na pewno.
A jak jeszcze robiło się jak w nocy, na kilka minut to już koniec świata.
Widziałam zdjęcia męża koleżanki, nie pamiętam gdzie teraz mieszkają, on wojskowy to miejsce im się zmienia, robione z domu. Było jak w nocy. Nie wiem jak robili to zdjęcie.
I już czwartek
Na szczęście słoneczny, można przyjemnie dzień spędzić - spacer, porządki okienne lub ogrodowe, albo posiedzieć na ławeczce i słuchać ptasich treli, podglądać zaloty
Jak ogarnę troszkę podłogi, podszykuję jedzenie, to może posiedzę pod sosną lub brzozą, z braku gruszy dobre i to.
Dzisiaj bez niespodzianek, jeż nie czekał aż wstaniemy, trudno, możliwe że wyprowadził się na dobre bo Lu za bardzo była nim zainteresowana.
Ja zresztą też, ale umiem trzymać dystans, ona zaraz chce powąchać i dotknąć kolczatą kulę.
Alman placki takie kiedyś spróbuję usmażyć.
Dodam kaszkę mann. lub mąkę ryżową, powinny chrupać fajnie.
Kiedyś pisałyśmy o tym, ale chyba sobie nie zapisałam /śmietanę, ser tarty żółty, marchew lub nawet szpinak ktoś dodawał/.
To do dzieła, fajnego dnia życzę
Witam. Dziś chłodniej znacznie. Wyszłam na balkon podlać moje zasiewy, a tak chłodny wiaterek powiewa i nieprzyjemnie jakoś.
Dziś urzęduję w kuchni, pierogi z białą kiełbasą czekają na zrobienie, jestem bardzo ciekawa ich smaku.
Dziś mój Syn ma urodziny... Boże, kiedy to zleciało... pamiętam wszystko, jakby to było wczoraj, a to już tyle lat... jednak matka też się postarzała, widać po dzieciach.
No to trzymajcie się zdrowo.
Wszystkiego najlepszego dla syna.
Czas leci nieubłaganie, widać to po dzieciach właśnie. Bo my przecież ciągle takie same.
Duuuuużo zdrowia i szczęścia dla syna
Ja smażę placki z ziemniaków tartych wyłącznie na grubych oczkach. Są bardzo chrupiące. Ech, teraz bym sobie zjadła
Na samych dużych robię placki po chińsku... taka nazwa, chyba przepis podpatrzyłam w jakimś programie tv wiele, wiele lat temu... i są z dodatkiem kiełbasy... też pyszne.
I już czwartek, potem piątek i zabiegana sobota.
Zdecydowałam, że idę na koncert małej, zakupy będą za tydzień i już. Mąż z roomba posprzątają, pranie może mnie w tym tygodniu ominie. A jednak nie. Bo pościel mam zmienić.
16 mam wolne od pracy. Trzeba będzie wstać tak samo jak w pracowy dzień.
Rano weterynarz z babami, potem przegląd podwozia mojego, a po południu fryzjer, wczoraj się zapisalam.
Bo mi "dywan" za mocno zgęstniał, trzeba przystrzyc.
Witam czwartkowo
Pogoda się zmieniła, ale nie jest źle. Nie pada ,nawet słoneczko wyjrzało zza ''winkla'' dlatego pranie wyniosłam na dwór. Mam nadzieję, że troszkę owieje ,żeby wyschło Od wczoraj przeglądam przepisy jaki tort zrobić. Tym razem padło na ''Alkoholika''. Ciasto biszkoptowe z alkoholowym kremem ,które posłuży jako tort. Komentarzy mnóstwo, niemal same pozytywne, więc spróbujemy Z ciast będzie sernik i może babeczki. Sałatka ryżowa z polecenia Smosi. Aaa ,zapomniałam napisać, wypróbowałam ,bardzo dobra wyszła i będzie Nastawiłam się też na białą kiełbasę Patrycji1. Mam pytanko ,podaje się ją solo czy może z jakąś sałatką albo chlebem? Będę robiła 1x więc chciałabym wiedzieć.
A tak w ogóle czas napić się w końcu dobrej kawy ,bo od 5:00 jestem na nogach i się zastanawiam co mi się tak ziewa ,choć w nocy spałam jak dziecko
Kiełbasę białą jemy z pieczywem, ćwikłą lub ostrym chrzanem,
ale czytałam przepis wużetowy na ziemniaki zagniecione z paroma łyżkami chrzanu i maiłam go na oku, tylko ręce mi opadły przez siekanie sałatek. Nie wiem jak to smakuje, ale powinno pasować.
Fajnie, że sałatka ok, kiedyś często ją mieszałam.
Witam czwartkowo
Chmura za chmurą. Chłodno i nadchodzi deszcz. Dziś dzień zakupów weekendowych ale jak zacznie mocno padać, to przełożę to na jutro. Pomysłów brak. Jedyne na co mam ochotę, to warzywa. W zamrażarce czeka parę produktów więc nie ma biedy.
Odliczam dni do soboty, bo ciągle wstaję niewyspana i jakaś na wpół przytomna. Zmęczenie wiosenne czy co...?
Dobrego dnia
Pierożki wyglądają przeapetycznie Bardzo chętnie zjem z dwa.
A dla Syna jak najlepsze życzenia
O ja bardzo głodna, na takie pierogi zawsze: domowe i z białą kiełbasą.
Nie jadłam, nawet nie widziałam nigdzie przepisu, ale fajny pomysł jak zostaje kiełbasa i nie wiadomo co z nią zrobić.
Wszystkiego najlepszego dla Jubilata - Synka
Piątek, piąteczek, piąteluniek
Ech, jak dobrze! Czuję, że potrzebuje odrobinę luzu. Jutrzejszy dzień ma być ciepły, w zapowiedziach jest jakieś 20 stopni więc trochę się waham co będę robić. Powinnam skosić trawę, ale też myślę żeby pojechać na cmentarz, bo chcę postawić kwiaty. Tylko, że mam daleko i jeszcze nie zdecydowałam co tu robić. Co ważniejsze, co najpierw...? Jutro pomyślę
Wczoraj poszłam zrobić zakupy i w sumie prawie nic nie kupiłam. Mam w lodówce twaróg i jajka, pietruszkę i seler naciowy. Dokupiłam ziemniaki, czekoladowe pomidory, cebulę i stwierdzam, że nic więcej już nie potrzebuję. Jak nie ma Połówka, to zupełnie inaczej zaopatruję lodówkę. Nie ciągnie mnie do mięsa. Jem sporadycznie i to mi wystarcza.
Szaro dziś za oknem. Hm...może nie będzie padało...?
Już dziś cieszę się na myśl o jutrzejszej porannej kawie, tak na spokojnie.
A teraz czas na herbatę i ogarnianie papierów na biurku.
Dobrego dnia
Witam piątkowo
Ja tylko na chwilę się przywitać, bo czeka mnie sporo pracy. Pogoda na szczęście dopisuje i lepiej się pracuje
Pozdrawiam i miłego dnia życzę
I już piątek, jutro zabiegane wolne.
Wiecie, straciłam poczucie wewnętrznego spokoju, co mnie jeszcze bardziej nakręca.
Problemy finansowe i oczekiwania innych powodują stres.
Ciągły strach, co będzie jeśli. Owszem, drogą wyrzeczeń, dajemy radę. Bo tak trzeba, nie można inaczej. Ale to siedzi głęboko.
Do tego psujące się sprzęta domowe. Teraz suszarka szykuje się do wymiany, wczoraj pranie suszyła 3 godziny.
Za długie godziny w pracy, ciągła pogoń za czasem w domu, wieczne rozmemlanie.
Świadomość, że nie mam wyjścia, że bez tych pieniędzy nie damy rady nie daje radości z luźniejszych dni.
Jedno nakręca drugie.
Jakby co, śpię dobrze, tylko za krótko, te 7 godzin to za mało dla mnie.
Dobra wygadałam się, może mi pomoże.
Od jutra zaczynam mierzyć ciśnienie, bo może w tym jest problem.
U dentysty, po lekach miałam ponad 140. Fakt, że po 5 minutowym spacerze (mam tyle z pracy do gabinetu), ale zastanowiło mnie, bo zazwyczaj nie przekracza 130.
Witam. Poczytałam o niepokojach Ekkore i powiem tak - a kto ich nie ma. Każdy ma swojego mola, ale takie jest życie.
Nie można jednak martwić się na zapas, że może coś się zdarzy, bo to jak wywoływanie wilka z lasu. Ja bardzo się staram, choć z różnym skutkiem, bo z natury widzę zawsze szklankę pustą do połowy, ale się uczę i staram myśleć pozytywnie. I zawsze powtarzam sobie myśl wypowiedzianą wiele lat temu przez Aidę /wizjonerka pochodzenia ormiańskiego, wyszła za mąż na Polaka i mieszka w Polsce/, myśl zapamiętaną z wywiadu z nią:
Kogo wyglądasz, tego w drzwiach domu spotkasz.
Trzeba zatem wyglądać tylko dobrego.
A teraz co do ciśnienia. 140 u dentysty to super ciśnienie. Ja u lekarza /nie dentysty/ zawsze mam tyle, choć był czas, że miewałam nawet 190...
Kończę, pozdrawiam, idę na zakupy.
Świetne i moim zdaniem mądre powiedzenie. Ponoć nie tylko czyny, ale też nasze myśli tworzą rzeczywistość.
'Wewnętrzny spokój, nie znam, chyba nigdy nie poznam bo we mnie jakiś diablik siedzi i ciągle mną telepie.
Serio, kotłuje coś i w głowie, i w sercu a o spokoju finansowym nie marzę nawet bo mam zawsze większy gest niż kieszenie
Potem zaciskanie pasa, czasami nawet zębów i przetrwanie, byle do przodu.
Czasami z górki, zawsze pod wiatr bo ja już tak mam, jak u nas z grillem - gdzie go nie ustawię, tam wieje.
Lekarstwo u mnie to drobne przyjemności, słodkie lub bardziej wytrawne i zajęcie rąk pracą, klikaniem lub oczu czytaniem, oglądaniem.
W ostateczności meliska.
A ciśnienie to masz młodzieżowe, nie znam tego bo ja akurat kiedy mierzę zawsze niskie, nawet zbyt niskie.
A teraz znowu nie mam internetu, widać na pasku, poczekam z wysyłką, może oddadzą i wszystko doleci. Tak mam od paru dni, disco na łączach
Dziewczyny ja biorę leki na ciśnienie, więc powyżej 140, gdy jeszcze czuję ten wewnętrzny niepokój to sporo.
Ja nie lubię podniesionego poziomu adrenaliny, nie lubię się denerwować, więc wszystko planuję do przodu, tak aby nie było niespodzianek. Owszem zdarzają się nerwy, ale to chwilowe.
A teraz od jakiegoś czasu czuję się non stop jakby miała nie zdążyć na pociąg czy samolot, nie mam mojego wyciszenia.
Boli mnie głowa, tępy ból, na skroniach (tak zatokowo), przy jednoczesnym rozsadzaniu czaszki i ściskaniu tego obręczą (to nie jest bolesne, tylko dziwne), chyba nigdy tego nie doświadczyłam w ten sposób. A to uczucie powoduje w efekcie końcowym nudności (krótkie bardzo, jakby kończące cały proces).
I tak falami, z przerwami pomiędzy.
Nic nie jest stałe, nawet ból na tyle, żebym wzięła tabletkę.
Pomierzę ciśnienie, zobaczę.
Mózg miałam wybadany w zeszłym roku, więc nie myślę, aby w krótkim czasie coś się zaleglo.
Jak poczytałam, żaden groźny ból nie jest czołowy- przeważnie czubek do tyłu głowy albo całkowicie tył, nad szyją.
Ekkore, ja też biorę leki, a u lekarza, do którego idę na luzie mam zawsze 140, a w domu 120-123. Nawet nie wiesz, że jednak się denerwujesz.
Byłam na zakupach z córką... pierwszy raz od dłuższego czasu... zmachałam się tym łażeniem po stoiskach, kupiłam aż... 2 pary majtek... i wróciłam do domu, bo miałam dość. Nie nadaję się już do łażenia po sklepach.
Ja od dawna nie lubię. Idę bo muszę.
Co mogę zamawiam online, dostarcza do domu albo do odbioru, wtedy nie muszę latać między półkami.
Osobiście kupuję to co wymaga oględzin albo przymiarki (gdy nie jestem pewna, że będzie pasować).
Na wyjeździe to tylko wielki deszcz by mnie skłonił, gdyby już nic innego nie dało się wymyślić. Albo trzeba poczekać.
Mój mąż podstawowych zakupów nie zrobi.
Ale pętać się po sklepach uwielbia, często to on ciągnie, żeby pooglądać dla samego oglądania. Tylko po co, skoro nie chcę kupić.
Ekkore, ze mnie żaden znawca, ale tak na wyczucie... Myślę, że emocje napędziły delikatnie stres. Ten pogłębia się, bo teraz jesteś w takim momencie, kiedy emocjonalnie ulegasz lękom. Sporo się dzieje, bo albo coś się zepsuje, albo w pracy wkurzą, albo wieści z domu niepokoją... Chcesz na siłę żeby wszystko wróciło do normy teraz, zaraz... Czasami trzeba dać sobie czas, pozwolić sobie na oddech i wyobrazić, że to minie jak się postarasz wyciszyć. Obstawiam, że ten stres powoduje skoki ciśnienia o czym możesz nawet nie wiedzieć i wówczas organizm odreagowuje uciskiem obręczy głowy. Spróbuj usiąść z mężem, przegadać "lęki i bolączki", nie dźwigaj tego sama. Zakładam, że należysz do osób, które nie narzekają i biorą się z życiem za bary, ale... Czy to oznacza, że zawsze ma tak być? Może weź głęboki oddech nosem, powoli wypuść powietrze ustami i daj sobie szansę, bo inaczej zdrowie się upomni. Póki co daje Ci sygnały.
Ot, znalazła się mądrala, co? Ale ja tak szczerze...wierzę, że możesz się wyciszyć. Pewnych spraw nie przeskoczysz. Zadbaj teraz o swój spokój. Nikt tego za Ciebie nie zrobi.
Mam nadzieję, że Cię nie uraziłam...? Pozdrawiam serdecznie
O, tak, tak z tym oddechem. Mnie to poleciłam wiele lat temu pani farmaceutka w aptece, kiedy byłam przed operacją i kupowałam nerwosol. Powiedziała mi, że zamiast tego wciągać nosem powietrze, przytrzymać licząc do siedmiu i powoli wypuścić ustami. Czasem jak mi się sercr za szybko tłucze, robię to do dziś.
Idealnie to odpisałaś. To jest najlepszy sposób na szybkie obniżenie ciśnienia i wyciszenie się.
To znam, pomaga na pewno.
Ja zawsze lubiłam pływanie, wszędzie - staw, jeziorko czy basen, pomagało bardzo, bez kropli potu bo tego nie znoszę.
Gdy nie pływam, siedzę w wannie i sobie muzyczkę miłą zapuszczam, a jak ktoś chce to można i drinki sączyć albo czytać ulubione gazety czy książki.
Na przeładowanie głowy i zszargane nerwy podobno joga pomaga, ale to nie dla mnie.
Spokoju, dobrego relaksu życzę
Fajny piątek
Ciepło, słonecznie i spokojnie, nareszcie. Od paru dni był kołowrót, albo wybory bo 2ga tura nas czeka, albo ktoś pomylił adres i codzienne zawirowania.
Rodzinka coraz większa, to spraw, kłopotów też przybywa, jak dla mnie za dużo tych problemów. Zaczynam odcinać się powoli i ograniczam swój udział w tym zamieszaniu do minimum. Namawiam też eMa do tego, niech sobie radzą, kombinują i żyją po swojemu, nas niech już zostawią w spokoju.
Wczoraj smażyłam jednak nie placki a frytki, rybę pod selerem i zielonymi oliwkami z papryką. Dobre bo szybkie i lubiane
Dzisiaj chyba tylko makaron z soczewicy i sos pomidorowy, słodko-kwaśny.
Pogoda nadal fajna to idę nacieszyć oczy, wyciąć mlecz lub podlać młode krzaczki.
Dobrego dnia, wieczoru i spokojnej nocy
Witam sobotnio
Wczoraj o tym marzyłam a teraz jestem w moim ulubionym momencie dnia
Obudziłam się o 6-ej. Wlaczyłam sobie zasubskrybowany kanał na YouTube i polezalam jeszcze pół godziny. Teraz kończę kawę w Kawiarence i jest mi dobrze. Za oknem słońce. Ciepło nie jest, ale czuję się dobrą energię. Dla mnie słońce, to jakaś "magia"...
Wczoraj odebrałam przesyłkę. Kupiłam dla mojej cioci kurtkę przejściową na Vinted i dziś w południe przyjdzie ją odebrać więc będę miała gościa. Potem chcę się zmobilizować i pójść skosić trawę, bo od jutra przez dłuższy czas ma być chłodno i deszczowo. To Wy mnie mobilizujecie, bo jak czytam o tych różnych grządkach, sprzątaniu, wyziewach czy sadzeniu, to aż mi głupio, że tak się ociagam z "zieloną robotą"
Wczoraj sobie ogarnęłam mieszkanie i dziś mam już spokój w tym temacie.
Idę teraz zrobić herbatę. Zostawię w dzbanku gdyby ktoś miał ochotę.
Dobrego dnia
Witam. Ja nie mam tak dobrego nastroju jak Smakosia, bo... brakuje mi ulubionych zajęć czyli grzebania na grządkach. Do tego jakoś nie widzę, by syn dojrzał, że już wiosna i trzeba to i owo zrobić. Ale udaję, że to nie mój temat, ale podświadomie jest.
Do tego stękający M, wszystko go boli, chyba wszystkie organy ma chore, a ja jak zdrowy bóg muszę to wysłuchiwać. Nie ma gorszej sprawy, jak chłopu coś dolega.
Chatę wczoraj ogarnęłam i powiem Wam, że pierwszy raz zdołałam odkurzyć całą chałupę bez odpoczynku. Długo to było zajęcie M, ale teraz skoro "taki chory" ja się wzięłam za to. Machanie łapami jakoś bardzo mnie męczy po tej operacji, po odkurzeniu jednego pokoju dyszałam zawsze jak parowóz i musiałam odpoczywać. A wczoraj... proszę... całą chatę zrobiłam bez przysiadu. Idzie wiosna, czyni cuda, idzie młodość!!! /hihihi/.
No to się trochę wygadałam....
Dziś będę urzędować w kuchni, choć jeszcze nie wiem co mam robić.
Trzymajcie się zatem zdrowo i do usłyszenia.
Chory chłop to tragedia.
Mój też zawsze umiera, gdy ja nawet nie stęknę. Bo co to da, niczego nie zmieni.
Najśmieszniejsze, że marudzi, jak tylko pojawię się w zasięgu, inaczej jest cicho. Sprawdziłam wielokrotnie. Takie artystyczne chorowanie.
Twoja poprawa kondycji a co za tym idzie poprawa zdrowia, to najlepszy powód do dobrego nastroju
Brawo Ty
Idzie młodość, wraca radość i apetyt na życie, ważniejszy od apetytu na smakołyki, które w kuchni pewnie już przygotowałaś.
Tak trzymaj, bo gdy duch zdrowy i radosny to i ciało w dobrej kondycji.
No jak to? może go tylko nie doceniasz
Wyjątkowo szybko przeleciał leniwy poranek.
Zaraz zakupy powinny być gotowe do odbioru, może jeszcze wejdę na salę, aby uzupełnić zapas awokado, wszystko zależy ile czasu będę miała. Bo na 10 na koncert Małej.
A może zaraz pojadę, jestem już gotowa. To jest myśl.
Wczoraj kupiłam specjalnie w tym celu ciemny chleb w Lidlu (nie miałam czasu piec) i dzisiaj był ze smalcem i mięskiem i ogórkiem konserwowym. Oj jak smakował. Mąż też skorzystał. Wiecie, że on smaruje masłem pod smalec, jeszcze nigdy nie widziałam, jak jedliśmy razem masła nigdy nie było.
Zresztą on pod wszystko smaruje masłem- serek, pasztet.
Ja masła używam tylko do miodu, żeby mi nie kapał przez dziurki w chlebie.
Wczoraj zakupiłam młodą kukurydzę, będzie z grilla, z pastą z sera cotija. Moja ulubiona wersja, odkąd spróbowałam. To plan na wtorek, jutro i w poniedziałek zupa z soczewicy.
Od poniedziałku ciepło na cały tydzień, 30 stopni i ciepłe poranki, oj jak się cieszę.
Heloooł
Ja zmachana, ale: psa anty-kleszczowo zaopatrzyłam, zakupy słodko-mięsne i jajcowe a nawet ogrodowe i piwniczne półki dla eMa są.
Sporo tego, na szczęście bez kolejek i tłoku.
Teraz po kolejnej, 3ciej kawie klapłam i chyba nie wstanę już, może tylko pójdę po koty do kojca
Na nogach jestem od 5tej, potem drzemka i pobudka bo tyyyle spraw czeka.
A niby sobota wolna, dla kogo? bo nie dla mnie.
Ja chcę na wakacje, byle gdzie, w sklepie pogaduszki słyszałam o Tajlandii, może być, nie byłam a warto zwiedzić.
Zakupów nie lubicie, ja też, ale w internecie to lubię wybierać, przebierać i zamawiać, zwłaszcza wyprzedaże mnie wciągają + darmowa dostawa i prezenty przy większym zamówieniu.
Alman przecież zasiałaś już, w maju można pomidory posadzić w donicach a nawet wiadrach i tak malutki ogródek wyczarujesz.
Spokojnego wieczoru Wszystkim życzę, bez niespodzianek, chyba że śmiesznych lub miłych.
Pa
Na balkonie pierwsze wschody - rzeżucha, kilka rzodkiewek, rukola i kilka nagietków.
Chyba powinnam otworzyć gabinet terapeutyczny, co o tym myślicie. Jestem ciągle takim pomagierem dla moich koleżanek, a dziś dostałam podziękowania od bratanicy, bo ponoć pomogłam /na odległość - pisanie nocą/ stanąć jakoś w pozycji wyprostowanej i brać byka za rogi /ciężka sprawa, bratowa czeka na skomplikowaną operację biodra, ale wyniki badań opóźniają operację/...
Chyba zakupię kozetkę i otworzę gabinet. Tylko sobie pomóc ie potrafię... dziwne.
Fajnie, znowu sukces, balkonowy tym razem.
Sobie najtrudniej pomagać, normalne, bo to jest tak:
umiemy oddawać swoją energię, dobre rady i radość innym,
jak to samo wtłoczyć w swoją głowę i serce? wyjść z siebie i stanąć obok, i wmawiać sobie, że będzie lepiej albo nawet bardzo dobrze.
Ja sobie przypominam bohaterkę 'Przeminęło z wiatrem, Scarlett jak w chwili rozpaczy na głos mówiła: przecież jutro wstanie nowy dzień...
A wraz z nim nowa nadzieja, bo wszystko może się zdarzyć ... nawet cud
Tak powiadasz Smosiu? czekam zatem na cud...
Zdarzają się...tylko trzeba w to uwierzyć
Trzeba wierzyć, w co lub kogo chcesz, a wtedy i niemożliwe staje się możliwe
Witam niedzielowo
Kawa wypita jakoś tak szybko. A może ktoś się przysiadł? To teraz zrobię herbatę.
Wyspałam się. Okno otwarte. Czuję chłodek z dworu, ale nie pada.
Wczoraj udało mi się zmobilizować i skusiłam trawę. Miałam dwa wielkie wory. Sporo urosła. Patrzę teraz na to swoje przybalkonowe poletko z przyjemnością.
Ugotowałam garnek młodej kapusty z pomidorami więc mam obiad na 4 dni. Zrobiłam dwa prania i mam satysfakcję, że się zmobilizowałam do wszystkiego Już mi nie chodzi po głowie, że nie mogę wystartować z obowiązkami. Zaraz mi lepiej
Połówek wczoraj jadąc rowerem pstryknął mi parę fotek z łąki pełnej białych kwiatków.
Zobaczcie jakie to ogromne.
Dobrego dnia
Cudowna łąka stokrotkowa
Podziękuj Połówkowi za te fotki, bo takiego cudu dawno nie oglądałam, jak z dzieciństwa kiedy boso biegałam po trawie i kjatkach
Witam niedzielnie
Wpadłam tylko się przywitać i poczęstować Was sernikiem do kawki. Tort póki co leżakuje w lodówce. Jednakże to prawdziwy alkoholik ,nie spodziewałam się ,że aż tak, być może ,że ze mnie pijak jak z koziej...
A teraz zmykam do kuchni
Witam. Niedziela zapowiada się słoneczna. W kuchni pyrka rosół, pachnie lubczykiem w całym domu. Na drugie będą klopsiki w sosie śmietanowo-szpinakowym, może ziemniaki oraz sałata zielona ze śmietaną słodko-kwaśną. Deser też jest - ciasto na białkach.
Dla M oczywiście indyk - pierś też w sosie szpinakowym /umyślił sobie, że nie może jeść czerwonego mięsa, ale szynkę potajemnie wcina!!!/.
Zostawiam do kawy moje ciasto, wprawdzie nie umywa się do wypieku Goplany, ale miejcie raz duży wybór, tylko się nie przyzwyczajajcie, że tak będzie zawsze.
Trzymajcie się zdrowo.
Łapię kawał ciacha i zmykam, bo u nas trwa akcja piwniczna, słoiki, słoiczki i butelki sortuję: wywalam lub zostawiam, "cenne rzeczy oddaję bo po co mi klocki LEgo lub inne puzzle??
Ale fajny sernik, napisz proszę jaki ser miałaś to może na majówkę upiekę.
Brzoskwinie mam, chyba, jeśli nie to wiśnie będą.
Najlepsze życzenia dla Córeczki
Szczęścia w życiu czyli w miłości i biznesie, powodzenia wszelakiego i radości bez końca
Cześć Smosiu . Przede wszystkim dziękuję za życzenia dla córki. Już przekazane Jeśli chodzi o ser ,to dałam tym razem z wiaderka firmy President. Także wypiekaj czy to z brzoskwiniami czy z wiśniami. Wyjdzie pyszny
A teraz wracam do kuchni ,bo o 15:00 goście zjadą
Dobrze wiedzieć, dziękuję i przepraszam, że głowę zawracałam gdy Goście zjeżdżali
Dochodzi 15-ta więc już pewnie goście za progiem. Pięknych marzeń dla córki, zdrowia i miłości a dla pozostałych udanego świętowania
Goplano, najserdeczniejsze życzenia dla Córki, zdrowia, szczęścia i miłości.
Dziękuję serdecznie Almanko za życzenia w imieniu córki
Hej, hej.
Zapraszam na gofry, kawę, herbatę albo wodę z mięta i cytryną.
Taka piękna mięta (jak na gofrach) mi rośnie, w miejscu, gdzie nie była sadzona, pewnie przeniosła się razem z resztkami ze skrzyni i przyjęła. Ma tam dobrze - woda z kanału odwadniającego nawilża, a woda z kompostu odżywia (gryzoń wygryzł dziurę w zbiorniku, to sobie spływa, maliny tam gdzie ich nie powinno być rosną najbujniej, a tam gdzie je przesadzałam ledwie dychaja).
Suszarka uratowana, odczyszczona, ile tam fuzli było.
A czyścimy filter po każdym suszeniu. I teraz fuzle zrobiły się puchate, a nie jak wcześniej zbite i wilgotne w odczuciu. Nie spodziewałam się tego, i miałam sprzątanie potem.
Gdyby nie córka, pewnie byśmy wymienili suszarkę, bo grzałka zepsuta.
Ale przez to zostało zrobione mniej, trzeba dzisiaj - musimy pozbierać dzisiaj wycięte chaszcze i zawlec nad kanał, mąż musi skosić trawę, ja zrobić pranie pościeli.
Damy radę.
Plany obiadowe zmienione. Miała być zupa z soczewicy, ale nie mam ziemniaków czy dyni, bo do wersji a la tajskiej by pasowała, do sklepu nie chce mi się jechać.
Gulasz mi się nie ugotuje do obiadu, bo mięso zamarznięte.
To będą mielone z airfryer, nadziewane podsmażonymi pieczarkami, wymieszanymi z potartym serem. Do tego surówka i obiad gotowy.
Wczorajszy koncert był super.
Choć uszy trochę bolały od rzepolenia. Na skrzypcach nie jest łatwo grać, do tego stres, ale i tak było pięknie.
To zdjęcie przyszłych wirtuozów, brakuje dwóch najmłodszych dziewczynek, pewnie musieli iść.
Nawet nie wiecie jak tym maluchom pięknie wyszło. To jest niecały rok nauki, gdy do grudnia używały tylko tekturowych pudełek i patyków jako smyczków. Dzieciaki piękne trzymały rytm, żadnych fałszywych tonów.
Wczoraj odtwarzałam sobie w kółko.
Nie mam zdjęcia wszystkich maluchów, jak grali, tylko video.
Mmm ale pysznościowo te goferki wyglądają. Zjem chętnie do kawy.
Szkoda ,że nie można wysłuchać koncertu ,na pewno był wspaniały
Gofry nawet suche, bez chmurki, pożeram chętnie. Mięta i owoce
Dzieciaczki grające czy śpiewające lub tańczące to zawsze wielka radość.
Fajnie, że poza bieganiem, zabawą mają swoje pasje, nawet jeśli są to amatorskie występy i koncerty
Biegałam kiedyś na jasełka, zawody walk samoobrony lub konkursy, szkolne teatrzyki - zawsze były świetne, dzieciaki i młodzież to przeżywały, dorośli też.
A ile z tego fajnych wspomnień, fotek lub filmików potem z łezką w oku oglądaliśmy.
Witam poniedziałkowo
I deszczowo. Wczoraj wieczorem zaczęło się błyskać ,trochę grzmieć i ostatecznie padać całą noc. Teraz też pada ale jaki zapach na zewnątrz. Uwielbiam
Wczorajszy dzień minął bardzo przyjemnie. Goście dopisali, dania smakowały, jedynie tort mimo swojego alkoholowego zacięcia był za słodki. Nie mniej jednak wyszedł bardzo dobry.
Dziś już połowa miesiąca. Czy ten czas nie może spowolnić? Zdecydowanie za szybko leci. Co jednak zrobić ,tak już jest. A tymczasem zapraszam na gorącą herbatę albo kawę i kawałek tortu
Już wiem co mnie tak ciągnęło do Kawiarenki
Tort 'pijacki, znam krem z ciasta pracowego 'Pijak na biszkopcie, pyyyszny i może poprawić humorek a nawet zawrócić w głowie.
Dziękuję za poczęstunek, do kolejnej kawusi będzie
Tort wygląda jak " procentowa chmurka". Ja jednak tylko popatrzę, bo po ostatnich dużych porcjach lodów postanowiłam wziąć się za siebie. Czas szybko leci i potem będę się na siebie wściekać, że w strój się nie mieszczę Tak więc wielka mobilizacja!
No i co, jak rozciągliwy to chyba nawet po lodach i ciastach 'styknie
Witam poniedziałkowo
W tym tygodniu powinnam mieć spokój w pracy. Oby tak było. Właśnie się umówiłam na środę do fryzjera, bo włosy już "klapią" i ciężko się modeluje. Wczoraj zafarbowałam odrosty, co mnie bardzo cieszy, bo nie lubię tego robić.
Dziś za oknem dobra energia - świeci słońce, ale jest dość chłodno.
Obiad mam więc gotować nie muszę. Po pracy angielski a potem przyjdą sprawdzać szczelność instalacji gazowej. Zleci dzionek bardzo szybko.
Sporo się dzieje na świecie i lekko mnie to wybija z radosnego myślenia o planowaniu urlopu... A tak już mi się marzy...
Dobrego startu w nowy tydzień
Witam. Tort alkoholowy? to ja poproszę, mogę bezkarnie w ten sposób poprawić sobie humorek.
U mnie pada, dobrze choć, że nie wieje jak wczoraj.
Obiad mam, więc dzień na luzie, tylko małe pranko i tyle.
Jutro już muszę maszerować na badania, bo we środę wizyta u nefrologa. Ciekawe co znowu wymyśli. Najchętniej bym nie poszła, bo nic się nie dzieje i żadnego leczenia nie mam, tylko ta kreatynina ciągle za wysoka, ale nie mogę nie iść, bo gdyby tak...odpukać... coś nie tak było, to zamknę sobie drzwi do specjalisty. A może po co mi specjalista?
No dobra, dosyć zrzędzenia jak stara baba, a przecież ja taka nie jestem... jeszcze.
Trzymajcie się zdrowo.
Po wizycie będziesz najszczęśliwsza na świecie
Najważniejsze co ty czujesz i myślisz, specjalista jest od 'mądrowania czyli książkowego tłumaczenia, niech wyda opinię a Ty i tak swoje wiesz i czujesz.
Każdy z nas jest inny, doktory chcą nas ustawiać w szeregu i jedną miarą mierzyć. To podstawowy błąd bo co dla jednego jest normą, dla innych już jest szkodliwe.
Nic tak nie przekonuje jak swoje własne obserwacje i odczucia.
Gdyby tylko ktoś wziął je pod uwagę, miał czas i wsłuchał się w dany organizm byłoby idealnie. Ale o takie podejście u nas trudno, nawet za słoną opłatą...
Trzymam kciuki
Jak to dobrze, że nam wiadomości odcięli, w nowej umowie z orang'utanem nie ma tivi, szukam tylko kanałów z naziemnej i to rzadko, bo i po co??
Jak widzę rozjuszone towarzystwo sejmowe, to tracę siły a te muszę oszczędzać.
Wojny i konflikty zawsze były, są i raczej będą bo ułomny jest nasz świat.
Szkoda gadać, trzeba myśleć o sobie i swoich przyjemnościach małych i większych, nas nikt o zdanie nie pyta więc mogę sobie darować odpowiedzialność i troskę za sprawy, na które nie mam wpływu.
Urlopy to rzecz święta, nie można bez nich zdrowo funkcjonować.
Zawsze wolałam dobry, ciekawy wyjazd niż kupowanie kolejnych ozdóbek, ciuszków czy mebli.
Planuj i chwal się, może kogoś zainspirujesz
Masz rację, że planowanie urlopu, to "rzecz święta", ale... Myślę o tym, że mogą się zacząć problemy z lotami itd. Trudniej teraz podejmować decyzje na 100% a ja lubię mieć plan. Póki co chodzi mi po głowie Cypr północny czyli ten mniej turystyczny, należący do Turcji, dzielony "zieloną granicą" z Grecją. Póki co pomysł kiełkuje a czas pokaże co dalej
No tak 'latające urlopy zawsze pod znakiem zapytania, jak nie pogoda to bankructwa biur podróży albo bezsensowne bijatyki
Torcik niczego sobie, w wersji online najlepszy- nie tuczy i procenty nie zaszumia w głowie.
Wszystkiego najlepszego dla córki.
Kolejny dzień nastał, trzeba do pracy.
Ale jutro wolne, choć bardziej pracowite niż dzień roboczy - koty, podwozie własne, fryzjer.
Weekend przeleciał jakby go nie było.
Likwidują nam mszę wieczorną, będą tylko rano. Bo nie ma nikogo, ktoby grał, tak naprawdę msza jest smutna bez śpiewu. Wcześniej mieliśmy zespół, ale się wyprowadzili, a chętnych więcej nie ma.
Ludzie nie śpiewają, bardziej słuchają.
Nic to, trzeba będzie się przestawić.
Nornice poryly nam całą działkę, za płotem. W środku nie ma, może pikacze odstraszają, chodzi się jak po gąbce. Ile dziur znaleźliśmy (zbieraliśmy szyszki i gałęzie przed koszeniem), nasypałam w te otwory trujące kulki, ciekawe czy to coś da.
Ciężko wytruć całą kolonię.
Przez to nie będę sądzić niczego, sadzonki są piekielnie drogie. Za drogie na karmę dla gryzoni.
Zresztą zniszczyły mi skrzynie, musiałbym kupować nowe.
Smutna taka msza bez muzyki, śpiewu.
Można tylko nagrania zmontować i włączyć, ale to już nie jest to.
Bywałam na mszach w kościółkach bez organów i chóru, tylko wspólne śpiewy wiernych i księdza lub zakonnicy, takie warunki polowe prawie.
Treści wygłaszane i potrzeby zgromadzonych były jednak ważniejsze od oprawy, szliśmy by znaleźć otuchę, wsparcie duchowe i siłę, nadzieję. Bez tego wsparcia byłoby znaczniej trudniej przetrwać czasy absurdu, co jest niestety aktualne do dziś...
Nornice to zmora i u nas, koty wioskowe pomagają, jak im dobrej karmy nasypię, ale to za mało. Szkód mamy sporo, sadzę i sieję wszystkiego więcej by starczyło i dla nich, szkodników wszelakich i dla nas.
My dokupimy kolejne skrzynie by pomidory bezpiecznie w nich rosły, sunia chyba nie wskoczy do nich, jest rozumna i jak ją upomnę to przez jakiś czas pamięta miejsca zakazane. Koty mają gdzieś moje gadanie, czasami to na złość chyba nam psocą i śmieją się gdy nas nerwy biorą
Ja już zmagam się z towarzystwem kolejny rok.
Dużo szkód narobiły mi w garażu, który był moim magazynem. Ale nauczyły porządku- teraz wszystko w pudlach.
U mnie skrzynie poprzegryzaly (ale dzięki temu mam tam maliny, przeszły norcnicowymi tunelami), na górę się pięknie wspinają.
Więc zero sadzenia w tym roku.
Ile ja już trutki nakupowałam, jakoś im smakuje, a populacja się nie zmniejsza. Ale wystarczy, że fla dwóch płci różnych nie starczy i nowa populacja w produkcji.
Wczoraj oglądałam metalowe skrzynie, bardzo mi się podobają. Jak się zdecyduję na ponowne uprawianie, takie sobie zakupię. Już mam pomysł na prezent urodzinowo-imieniniwo-gwiazdkowy. Bo tanie nie są.
My kupimy drewniane, zawiasy mają solidne, eM je dodatkowo konserwuje po każdym sezonie, przed zasypaniem ziemią boki są obkładane matą plastikową.
Metalowych u nas nie widać, może dlatego że drogie.
Dobry wtorek
U nas zimą znowu powiało, lodowaty wiatr zniechęca do spacerów.
Znowu ciepłe ubrania potrzebne, a już chciałam wszystkie wyprać i upchnąć w szafach. Nici z planów, pogoda rządzi, nie nasze chciejstwo
U nas luz, tylko drobne sprawy rodzinne, już odhaczone rankiem, obiad wczoraj na parę dni wymodziłam w piekarniku:
kiełbasa polska surowa, na niej polędwiczka, upchnięte małe ziemniaki, zasypane jabłkami i przyprawami.
Pokrywę naczynia zasypałam ziemniakami + tymianek, pieprz czosnkowy i papryka wędzona, olej słonecznikowy,
I tym sposobem ja mam ziemniaki aromatyczne, duszone z mięsem i polędwiczkę, dla reszty do wyboru kiełbasa lub mięsko, pieczywo, może też kasza.
Teraz chwilka odpoczynku i chyba polenię się troszkę, tylko pralki 2wie i zmywarkę załaduję, zwierzaki wykarmię i kurze zetrę i cukinię posortuję: na ten sezon i następne, by dat ważności nie przegapić
Udanego dnia Wszystkim życzę
Lato nastało, fajnie się je na zewnątrz wieczorne obiady. Na śniadania nie mam czasu.
A na weekend ochłodzenie i deszcz, także też potrzyma w domu.
Koty na kontrolę. Ciągle te same problemy.
Trixi wygryza futro od lat, żadna diagnoza nie pasuje, nic nie działa.
Olivia to rzygadlo, ale na wadze nie traci. Ona za szybko je, ma bronchit i jeszcze ogromną tendencje do zbijania się kocich kłaków w brzuchu. Zawsze któraś z przyczyn powoduje zwrot.
Przestaje jeść mokrą karmę, ledwie poskubie. Nie chcę eksperymentować ze zmianami znowu, bo to oznacza więcej zwrotów.
Jeszcze się boję o zęby Trixi, bo gorzej je surowe mięso.
Trzeba się trzymać za portfel, bo zwierzęce doktory droższe od ludzkich.
Potem ginekolog. Niby wizyta kontrolna tylko, ale tam zawsze wszystko jest niezgodnie z wyznaczonymi godzinami. Przychodnia wyznaczyła limity czasowe na pacjenta, a lekarze aż tak się nie spieszą. Z jednej strony chwała im za to, bo wysłuchają problemu. Ale z drugiej, gdy nie masz czasu i akurat czekasz, to bardzo denerwuje.
A potem fryzjer, bo zaczynam wyglądać jak żona króla Karola, wielka, niczym nieujarzmiona szopa.
Na długość nawet mocno mi nie urosly, ale na gęstość tak.
No to jesteś Królową teraz
Czy na koronację dopiero czekasz?
Koty czy psy to teraz kosztowna sprawa.
Jak nas podliczył vet za tabletki antykleszczowe, to aż klapłam na krzesło.
2ie sztuki prawie stówkę, działają ok. 6 tygodni każda
A to wygryzanie sierści to nie wina stresu? może kocimiętka albo inne zielsko dla zwierzaków jej pomoże.
Nam obróżkę antystresową chcieli wcisnąć dla Tofcia kiedy cierpiał przez struwity.
Forum kociarzy mnie przed tym uratowało, kolejny bzdet by rachunek, i tak słony, podwyższyć.
Witam wtorkowo
Zimno co? Jak wychodziłam, to były jakieś 3 stopnie a odczuwalna temperatura, to tylko 1 stopień. Br! Póki co nie pada, ale zapowiadają, że jak będę wychodzić z pracy, to "nie ma zmiłuj". No nie powiem, że fajnie, bo idę dziś do rodziców i muszę zrobić zakupy dla sąsiadki więc będę się kręcić w te i z powrotem. Ale jak to mówią - z cukru nie jesteśmy itd...
ten gar kapusty, który zrobiłam wiozę dziś do rodziców, bo normalnie nie mam kiedy jeść. Czasami bez sensu jest to moje gotowanie na zaś.
Jestem sama w biurze, szef na urlopie - jej, jak mi dobrze, jaka cisza Chwilo trwaj!
Zrobiłam herbatę - komu, komu?
Dobrego dnia
Witajcie w środę
My z Lu od przed-świtu na nogach, ot tak by połazić i powęszyć, bez pilnej potrzeby.
Wczoraj wreszcie ziemniaki chrzanowe zamieszała /aldikowe pure z wodą i kefirem + masło i chrzan ostry/, fajne, smaczne i do pieczonych kiełbasek, mięs idealne.
Dzisiaj już obiad muszę nowy wymyślać, nie wiem jaki bo na mięso nie mam ochoty.
Wczorajsze plany zaliczone, dziś? zaraz kolejną kawę parzę bo oczy mam nadal zaspane i pomysłów brak.
Fajnego dnia i więcej słonka /wszędzie, w serduszkach też/ życzę nam
Ooo, fajny pomysł. Zaraz podejdę do sklepiku, może już mają kapustkę. Uwielbiam taką śmietanowo-koperkową albo z mięsem i cebulką
U nas już młoda kapusta na każdym bazarze i w sklepie .Cena między 6 a 8 zł za główkę. W niedzielę mieliśmy na obiad. Zasmażana czy raczej duszona ze skwarkami i koperkiem. Zeszła w całości. Dziś też kupię ,bo za godzinę jadę na zakupy.
Witam środowo
Poranek chłodny. Odczuwalnie jeden stopień gdy szłam do pracy - br! Szalik wrócił do łask. Nie chce mi się iść do fryzjera, ale muszę. Najchętniej pojechałabym prosto do domu. Mój organizm domaga się ciepła Póki co w planach tylko gorąca herbata z cytryną.
Dobrego dnia
Hej, hej środowo.
Plany wczorajsze zrealizowane.
Zwierzyniec zdrowy dotykowo (wyniki krwi dopiero będą), baby przybrały na wadze, pewnie karmy bez zbożowe się przyczyniły trochę. Rzygadlo waży więcej, od puszystej. Tego się nie spodziewałam.
Ja też zdrowa, wizyta za rok. Mammografia dopiero w sierpniu, wtedy ubezpieczenie pokryje.
Fryzjer zaliczony, włosów mniej na głowie.
Tylko po namęczyłam się z przywróceniem starego ładu. Bo o ile tam wyglądały fajnie, tak było to rewolucyjne ułożenie i włosy zrobiły powstanie w dosłownym tego słowa znaczeniu, widać nie podobała im się odmiana. Ale teraz już jest po mojemu, czyli ichniemu.
Na obiad jedliśmy młodą kukurydzę z grilla, z sosem z sera cotija. To pasta, smarowidło a nie sos, tak naprawdę.
Byłam zaskoczona bardzo, tak pozytywnie, bo mało słodka była.
A smarowidło zostanie do chleba.
Witam. Super, że pozałatwiałyście pozytywnie swoje sprawy, ja nie. Dziś miałam mieć wizytę u nefrologa, pojechałam, a tu... nie ma pani doktor, jutro będzie zamiast dziś. I zdziwienie, że jak to, nie zostałam poinformowana? no nie! ale wybrałam wczorajsze wyniki i widzę, że sytuacja bez zmian, czyli stabilna. Jutro znów wyprawa, a tak nie znoszę wizyt lekarskich.
Dziś chłodno, jasno ale bez słońca. Kiedy nadejdzie prawdziwa wiosna i ciepełko, wie ktoś?
No to trzymajcie się zdrowo.
Alman trzymaj wszystkie wizyty, jak zalecone. Wrócić do kolejki nie jest tak prosto.
Ja pokpilam sobie neurologa, bo nic się nie dzieje. Potem kilka lat zajął mi powrót, z wizytą, zupełnie zbędna, u neurochirurga pomiędzy. I kosztownymi badaniani na nowo u neurologa. Z tych akurat jestem zadowolona, choć doszliśmy do tego samego punktu (ale wykluczyły złe, których wcześniej nawet nie podejrzewałam). Gdybym chodziła, obyłoby się bez tego.
Teraz już dbam, w maju idę na zbędną kontrolę. Bo nic mi nie dolega, nie ma pogorszenia.
Ekkore, wiem... i dlatego łażę, choć nic wizualnie się nie dzieje, ale skoro już jestem w systemie, to niech będzie... jutro pójdę oczywiście, tylko wkurza mnie, że nie zostałam poinformowana wcześniej.
To jest denerwujące.
Ja zostałam, po kolejnej konsultacji u neurochirurga, skierowana na blokadę.
Jako, że rozmawialiśmy o uzupełnieniu płynu w kręgosłupie, zgodziłam się, myśląc, że to jakaś inna odmiana, a nie przeciwbolowa.
A przecież mówiłam, że mnie nie boli na stałe.
Wolne z pracy załatwiłam, mąż też wziął, bo trzeba było potem przywieźć mnie do domu.
Dzień przed zadzwoniła pielęgniarka robiąca wywiad i pytała o skalę bólu. A ja, że nic nie boli, tylko okresowo, przychodzi i odchodzi.
No i ona, że nie mogą zrobić, bo nie będzie żadnego efektu, a zabieg obarczony ryzykiem.
To dopiero było zdenerwowanie.
Do neurochirurga więcej nie wróciłam, skasowałam kolejną wizytę, bo i po co miałam iść. Zamiast pomysłu co zrobić z brakiem tego płynu, środek przeciwbolowy. Wyrzucone pieniądze na wizytę, a pożytku żadnego.
Młoda kukurydza?? czyli jaka, biała czy zielona, bo stara to pewnie normalna - żółta.
Te pasty, sosy i smarowidła macie fajne.
Kiedyś muszę sama coś zamieszać, dla odmiany i zdrowia by tłustego masła czy majonezu nie pakować na chleb czy tosty.
Czasami tylko olejami tłoczonymi na zimno polewam kromki, lnianym lub konopnym. Polecają dyniowy, może i taki kiedyś kupię.
Dobry czwartek
Lekko zachmurzony, ale nie pada i nie wieje.
Wczoraj tak nas zmroziło, że rozpaliłam w kominku, pies i my chętnie kości ogrzaliśmy.
Z planów kapuścianych nic nie wyszło, szkoda, może w mieście upoluję młodą kapustę.
Stanęło na zupie fasolowej z makaronem, oliwkami i siekanym mięsiwem dla mnie.
Reszta dostała makaron, zwykły z mięsem.
Dzisiaj chyba pizza, bo już za nami chodzi a do knajpki raczej nie pojedziemy, za dużo prac rozgrzebanych w domu czeka.
Moje siewki też lada dzień dorosną do pikowania.
Zastanawiam się nad sadzeniem cukinii, może po niedzieli jeśli będzie cieplej bym mogła robotę na podwórko wynieść.
Udanego dnia pracusie i pacjentki
Kukurydzy masz na dzień dzisiejszy trzy odmiany - biała, żółta i niebieska(która akurat wizualnie jest brązowa). Pierwsze kukurydze były mieszane kolorystycznie, potem, zmieniono to, rozdzielając kolory.
Ja najbardziej lubię żółtą do jedzenia samego. A chipsy z niebieskiej.
Młoda kukurydza, jak wszystko, to jest ta z początków dojrzewania, w sezonie.
Nie zawsze zbierają wszystko od razu, sobie rośnie.
Taka stara zupełnie inaczej smakuje czy raczej nie smakuje, jest twardsza.
Podobnie jak ze szparagami, nie ten smak.
Ta pasta jest bardzo fajna. Cotija to meksykański parmezan, tak go nazywają.
Nie wiem czemu, bo nijak nie smakuje jak parmezan. Początkowo nie lubiłam jej, a pastę robiliśmy z parmezanu. Z czasem nam się odmieniło, zawsze robię więcej, aby właśnie do smarowania zostało.
Witam czwartkowo
Jeszcze tylko jutro poranne wstawanie i wreszcie trochę luzu. Dziś spałam niespokojnie. Budziłam się co rusz i chyba miałam jakieś dziwne sny. Coś pamiętałam, ale ostatecznie wszystko wyleciało z głowy.
Włosy podcięte. Ciut za krótkie z tyłu. Zawsze przypominam mojemu fryzjerowi, że lubię je widzieć, że są na szyi kiedy stoję en face i co...i się rozpędza kiedy rozmawiamy a potem już jest za późno by zareagować
Dziś dzień zakupowy. Skoczę na rynek po dobry twaróg i natkę pietruszki, ale nie wiem co jeszcze chcę. Nadal nie mam natchnienia do gotowania - byle szybko, byle zdrowo i byle w jednym garnku. Kupię z pewnością seler naciowy, bo uwielbiam surówkę z niego z dodatkiem prażonych orzechów czy migdałów.
Dobrego dnia
A u mnie z włosami odwrotnie, nie lubię jak mi siedzą na karku, to pora na wizytę.
A drugi wyznacznik, to gdy na czubki zaczynam rękoma robić kucyki - za długie i za gęste.
Ciągle obiecuję sobie wytrwać dłużej, ale tak mnie denerwują, że hohoho.
Witam. Nefrolog zaliczony, sytuacja stabilna czyli ok, następna wizyta za pół roku.
Czytam tak Wasze gotowanie młodej kapusty i się zastanawiam - a skąd ta kapusta? przecież nasza jeszcze na polu nie rośnie... czy z importu?
Bardzo lubię młodą kapustę duszoną ze śmietaną i koperkiem. Ale inne wersje też
lubię. Zresztą wszystko co zielone lubię.
Dziś u mnie zimno dość, czasem pokazuje się "zębate słoneczko", ale tylko czasem...
Chodzi za mną ciasto z rabarbarem, ale sama nie wiem jakie... tyle możliwości, że nie wiadomo, co wybrać.
Ale powiem Wam, że jakaś dzika energia we mnie wstąpiła, sama nie wiem skąd. Czyżby sam fakt, że wiosna, że maj za pasem?
Trzymajcie się zdrowo.
No i super! Wizyta lekarska odhaczona, wieści dobre więc energia wraca
Hm...kapusta... Wydaje mi się, że to są jakieś namioty, gdzie kapusta rośnie w cieplarnianych warunkach. Ponoć ta, która jest do kupienia pochodzi z Polski.
Brawo, wyzwanie czyli badanie zaliczone na plus, radość i energia wraz z nią wracają. Nic tylko delektować się wiosną, słoneczną i może niebawem cieplejszą.
Kapusta pewnie różna, nasza polska i europejska, może nawet dalej rosła.
Ja mam luz, nic mi już nie zaszkodzi, nie pomoże więc jem co chcę.
Dzieci, dorośli na diecie lub osłabieni muszą sprawdzać kraj pochodzenia i skład. Idealna to taka ogrodowa, ale kto ma tak duże poletko by hodować wszystkie lubiane warzywa i owoce?
Kupię niebawem i uduszę na maśle, zaleję śmietaną i posypię moim szczypiorem ozimym.
Marchewka też by pasowała, jak będzie fajna to też dodam.
Już mam ślinotok
Fajny piątek
U nas słoneczny, suchy i spokojny.
Zimno nadal, ale roślinki trzymają się nieźle, chyba zimno im nie szkodzi, ich kwiatom i zawiązkom.
Wczoraj jednak nie piekłam pizzy, padło na ryby:
ja fasolową rybną miałam /puszka otwarta więc musiałam wykorzystać/
eM dorsza zjadł bez frytek tym razem.
Dzisiaj może upiekę, będzie na jutrzejsze przegryzki bo jak piekę 2ie duuże, to 1na zawsze zostaje na zaś.
Niby spałam dobrze, długo ale i tak za krótko.
W dzień nie dośpię bo pracy mi przybywa a ja coraz bardziej ślimacza, może wieczorem wcześniej zasnę.
Udanego, smacznego dnia nam życzę
Piątek, piąteczek, piąteluniek!
Jupi! Nareszcie
Zimno jak nie wiem co. Zapowiedzi weekendu są takie same więc nie planuję żadnego wychodzenia z domu. Póki co nie pada, ale to kwestia godziny i jak zacznie, to już tak będzie "ciapać". Zakupy w zasadzie mam zrobione. Nie było ładnego selera naciowego więc jeszcze tylko to mi zostało do kupienia na dziś. Wczoraj jadłam pierwsze polskie, młode ziemniaki. Nastawiłam się, że będzie super smak i się zawiodłam. Nic specjalnego. Taki gatunek, czy co? Tylko kto teraz wie jaki gatunek ziemniaków jest w sprzedaży
Herbaty dla kogoś? Pyszna, gorąca z cytryną
Dobrego dnia
Polskie młode ziemniaki to gdzieś w czerwcu dopiero.
Więc teraźniejsze przywiezione skądś albo rosnące w specjalnie przygotowanych warunkach.
U mnie nie ma młodych ziemniaków. Nie ma też starych, zawsze takie same.
Ale dzisiaj będą z oliwą i koperkiem plus maślanka. Bo trzeba ją zużyć.
I ja kupiłam, drogo, młódki a smakowały jak pastewne dla świnek.
Oszustwo i tyle, odmiany wczesne są pyszne już wiosną, pozostałe to zwyklaki posadzone dla skubania klientów.
Najlepsze ostatnio kupiłam w naszym sklepiku, nawet te przerośnięte, resztki sklepowe wykupiłam i zapiekłam w plasterkach - pycha. Takie nigdy nie nudzą się, tylko trzeba trafić w ten smak.
Herbatka, fajnie poproszę kubeczek
I ja się cieszę na piątek. Na wieczór deszcz w prognozie, ale mały procent prawdopodobieństwa, więc może się rozmyśli.
Mały wczoraj wygryzł mi dziurę w bluzce.
Generalnie chciał mnie ugryźć, taka szorstka miłość i maleńka frustracja. hehehe. Ale trafił w przestrzeń pomiędzy piersiami. Złapał i pociągnął. Potem pluł, ale myślałam, że to od poczucia materiału w buzi. Myślałam, że coś czarnego mi się przykleiło, a to był mój biustonosz.
Nona bene znam jedną osobista piranie, już 26 lat skończyła. Jak ugryzła brata w sutek, to ma bliznę. Przez wiele lat nie nazywaliśmy jej inaczej jak Marta pirania.
Dziurę zaszyłam, bluzka będzie do pracy albo po domu.
Mały zaczął zapoznawać się z basenem, 10 minut z lekcji siostry, ta pływa już nieziemsko. Coraz lepiej mu idzie. Jeszcze chwila i będzie się cieszył na widok nauczycielki. Bo na razie płacze jeszcze. Ale potem już mogę chodzić dookoła i robić zdjęcia.
Mały diablik rośnie, albo tęskni za matczynym 'bufetem
Gryzonie często są dziećmi zazdrosnymi, zwracają uwagę na siebie jak mogą.
U nas maluch grasował pod stołem i gryzł nasze łydki /chciał zostać zauważony a my gadaliśmy zamiast zajmować się NIM/
Poza piraniami są i szczypawki, łobuzy albo nawet plujki, różne zagrywki mają maluchy. Wyrośnie z tego, nauczy się obsługi biustonosza i to chyba wcześnie skoro już teraz 'ćwiczy
Witam sobotnio
i deszczowo..pada ,zimno,nosa nie chce się wyściubić zza koca. I pomyśleć, że nie dawno było lato jak to w kwietniu już bywa
A teraz przydałoby się zrobić jakieś ciepłe śniadanko. Dawno nie robiłam zupy mlecznej. Mam smak na kluski lane i z tego co słyszę moi też by chętnie zjedli. No to idę do kuchni. Tymczasem
Mniammm, kluseczki lane.
Ja pamiętam zacierkę do mlecznej, ale to daaawne czasy, kiedy mleko mi służyło.
Został mi tylko kefir, nawet te roślinne odpadają bo moje jelita protestują /straszne gadulce z nich, odwrotnie niż ja /.
Smacznego niedzielnego rosołu
A u mnie odwrotnie. W dzieciństwie nie tolerowałam mleka ,a na każdą zupę mleczną było ble. Jedynie kakao i budyń. Teraz z chęcią zupkę ,ale to u nas rzadkość. Najlepiej lubię owsiankę ,a kluski lane w zupie pomidorowej. Wczoraj wyjątkowo zrobiłam ,ale na słono. Nie przełknę zupy mlecznej na słodko.
Rosół się warzy już półtorej godziny A na drugie będą schaboszczaki, ziemniaki z koperkiem i kapusta młoda zasmażana-druga niedziela z rzędu
Smacznego obiadu i mimo niesprzyjającej pogody dobrego dnia
Witam sobotnio
Przychodzę ze śniadaniem Bułka z jajkiem, bardzo luźno usmażonym na maśle z dodatkiem szczypiorku. Jaki spokój dookoła. Nic nie muszę, ale mogę Najlepsza z opcji. Pogoda zimna i deszczowa. Zostaje w domu bez wyrzutów sumienia Wstałam przed siódmą, wysypana i pełna energii. Zmieniłam pościel i zrobiłam pranie. Teraz herbata i trochę poczytam.
Wczoraj wieczorem słuchałam na YouTube o numerologii. Ciekawi mnie to i uważam, że jest w tym coś bardzo wartościowego. A Wy słuchałyście czy czytałyście o tym kiedykolwiek? Macie jakąś refleksję?
Kupiłam szparagi i mam jeszcze cukinię. Muszę z tego wymyślić jakiś obiad. Może zgrilować na patelni? Grilowałyście szparagi?
Plany maleńkie są a większych nie będzie, bo taki był plan Luz i odpoczynek.
Herbata zrobiona. Czestujcie się.
Dobrego dnia
Witam. U mnie też zimno, ale nie to, co u Was. teraz jakieś 10 st. ma być jeszcze kilka więcej, ale nie pada, troszkę słońce czasem wychodzi no i trochę wieje. Teraz u mnie ma być najcieplej, więc zapraszam w moje strony.
Jakoś dziwnie się dziś czuję, jakbym była po jednym głębszym. Ciśnienie ok i nie wiem o co biega, żadnych nowości nie zjadłam.
Dziś dzień prac kuchennych. Na obiad muszę coś upichcić, z pewnością żurek, a na drugie chyba danie myśliwego, co kto upoluje, trzeba powyjadać resztki obiadowe.
Jutro też będzie żurek, na drugie żeberka po polsku, ziemniaki /stare/ i surówka z kapusty kiszonej z marchewką i duuuużo natki. Dla M będą mielone z piekarnika z indyka /wymyślił sobie, że nie je czerwonego mięsa....i co tu robić?/.
Kupiłam rabarbar, zrobię tartę na kruchym spodzie z rabarbarem. No i upiekę chleb przy okazji.
Ach zapomniałam, że nabyłam też młodą kapustę, zrobię oczywiście też ze śmietaną i duuużo koperku.
Trochę tego jest do zrobienia.
Zatem Almanko kierunek kuchnia odmaszerować.
A Wy trzymajcie się zdrowo.
Moja refleksja numero-logiczna jest taka:
nie ma w tym nic poza wkręcaniem podatnych na manipulację wrażliwców.
Jak niby moja data urodzenia czy rozmiar buta ma się do mojego życia, finansów czy charakteru?
Nie ma nic, bo ja sama jestem kowalem swojego losu, nie cyferki w moich dokumentach.
A charakter mam ukształtowany przez:
rodzinkę
otoczenie
i wszelkie szkoły, kursy czy media.
W żadne wróżby też nie wierzę, bo co rozłożyli mi karty /tyle kupek ile liter w imieniu moim lub wybrańca / wychodziły same plusy i amory.
A na żywca szło zupełnie odwrotnie ;((
Nie dajmy się zwariować, odczarujmy zaklęty krąg:
przesądów, barier i naszych wewnętrznych ograniczeń a życie będzie lepsze, bogatsze /nie myślę o $$/ a na pewno szczęśliwsze...
Pozdrawiam
Hej, hej sobotnio.
Ostatni ciepły dzień, choć chłodniejszy niż poprzednie. Jutro ledwie 14 stopni.
W planach pranie, zakupy, może coś dookoła domu.
I jeszcze pieczenie, zrobię sobie chleb z masła migdałowego, dawno go nie było.
Córka klucze do nowego mieszkania odbierze już w poniedziałek. Będzie ją to ciut więcej za wynajem kosztowało, ale też da czas na spokojną przeprowadzkę i ogarnięcie starego mieszkania.
Ma też już umowę o pracę. I zatwierdzony oficjalnie tytuł magistra. Jeszcze tylko dwa egzaminy i będzie miała dyplom.
W Polsce żeby przystąpić do obrony pracy, trzeba skończyć studia. A tu odwrotnie.
Tak samo jest z aplikowaniem na studia po szkole średniej. Szkołę masz wybraną dużo wcześniej niż ukończone liceum.
Szkoły, studia wcześniej niż ukształtowane i świadomie wybrane zawody?
Nie wiem czy to dobry model.
Nam dają więcej czasu na wybory, można też coś pozmieniać w trakcie lub po dyplomie. Chyba też nie jest to dobra ścieżka.
Chleb z masła migdałowego?? nie z mąki migdałowej?
Czy to jedno do drugiego podobne, masła migdałowego nigdy nie widziałam. Musi być smaczne.
Praktycznie zawsze jest za wcześnie na wybory kariery zawodowej. Bo tak naprawdę dopóki nie zmierzymy się z własnymi oczekiwaniami i wyobrażeniami, to zawsze może być nie to.
Amerykański system jest o tyle dobry, że stwarza szansę w każdym momencie ścieżki edukacyjnej i zawodowej.
Już od liceum zbierasz punkty (kredyty), one towarzyszą Ci przez całe życie, nawet jak nie ukończysz edukacji tytułem licencjata, magistra czy doktora.
Na każdym etapie możesz zmienić zdanie i zbierasz tylko brakujące punkty. Z uczelni artystycznej możesz zostać mechanikiem czy lekarzem. Zajmie to ciut dłużej niż standardowy okres, ale nic nie zaczynasz od początku.
Nawet po latach pracy, gdy chcesz się dokształcić zawsze lądujesz w momencie, w którym skończyłeś
I jeszcze jedno co mi się podoba w systemie edukacji przed wyższym poziomem, to to, że nie uczysz się wszystkiego po łebkach, tylko jedno a do skutku. W ten sposób, przy powtarzaniu 5 razy w tygodniu po zazwyczaj trzy godziny, masz szansę czegoś się nauczyć. Program jest stały, codziennie tyle samo godzin.
Dobra niedzielka
Znowu zimno, ma być jeszcze zimniej. Niefajnie, marznę ja i moje roślinki. Jak im mróz zetnie kwiaty i pąki, to nic nie zbiorę w tym roku /pigwa i winogronowe krzaki - 5 sztuk/.
Wczoraj musiałam obrać makrelę, eM kupił a ja miałam robotę:
dodałam pastę pomidorową, dużo pieprzu cytrynowego, musztardę i płatki migdałowe, smaczna wyszła.
Następnym razem kupię brzuszki łososia, bo ma mniej ości do wyskubania.
Zakupy odstawione na 6+ bo kawa moja ulubiona w lidlu była za grosze /2kg za 64 zł/. O kapuście zapomniałam. Kupię innym razem.
Dzisiaj muszę mięso obrobić i chyba szaszłyki wg Marioli machnę, jeśli znajdę patyki.
Ciast nie piekę, zajadamy inne słodycze.
Pozdrawiam i słonko ślę
Witam. Nie uwierzycie, bo ja sama nie wierzę, jak długo dziś spałam. Po wczorajszym maratonie w kuchni, zajął mi prawie cały dzień, padłam wieczorem, bo miałam wrażenie, że kręgosłup mi się rozpada, O 20-tej poszłam do łóżka i usnęłam, wstałam dziś rano o 9-tej. Wprawdzie budziłam sie ze 2-3 razy, ale potem dalej usypiałam. Coś takiego dawno mi się nie zdarzyło.
Dziś pogoda byle jaka, pada, a ja muszę iść głosować, II tura na prezydenta u mnie, a ponieważ ja zawsze głosuję odkąd powinnam, to też pójdę.
Zostawiam do kawy tartę z rabarbarem, może nie wygląda uroczo, ale wierzcie, jest pyszna - kruchutki spód i kwaskowaty rabarbar, a gdzieniegdzie jeszcze rodzynka.
Trzymajcie się zdrowo.
Allle pyszności. Posypię orzechami tak by rabarbar nie dźgał mnie w zęby i nic więcej do szczęścia podniebienia mi nie trzeba
A wybory tak, są u nas znowu, ale wiem kto wygra, nawet beze mnie więc zajęłam się obiadem wg Mariolanki, będzie hicior.
Karczek ładny, chudziutki, doprawiłam gyrosowo + papryka wędzona słodka i suche pomidory z czosnkiem, bazylią. Nadziane i uformowane szaszłyczki /turlałam patyki jak jajca przed oskubaniem/ obsmarowałam gęstą pastą pomidorowo-olejową i całość, w naczyniu żaroodpornym, zalałam sosem pomidorowym, pikantnym.
Do tego chyba frytki będą lub sałatka słoiczkowa.
Degustacji czas, mniammm
Dopisano 2024-4-22 8:38:46:
Wybory bez niespodzianki, od ponad 30tu lat...Uwielbiam takie ciasta - kruche i jednocześnie mokre. Został chociaż kawałek?
Smakosiu, wprawdzie mój M wyjadł nocą /w dzień udaje, że nie je słodyczy/, to kawałek dla Ciebie udało mi się schować.
No to pospalas Alman.
Mnie też się zdarzyło- gdzieś od 7 wieczór do 6 rano.
Niedziela zapowiada się deszczowo.
Już trochę popadało i przestało. Zobaczymy jak dalej.
Dzisiaj w planach zupa z soczewicy, w końcu, bo już ze dwa miesiące się przymierzam i ciągle przekładam.
Będę miała od razu obiad na jutro też.
A na śniadanie zafundowałam sobie omlet.
Jaki masz przepis na zupę z soczewicy?
Wużetowy czy swój?
Ja przymierzam się do tej bahusowej, z ananasem, selera naciowego nie mam ale marynowany też mi smakowo pasuje. Może dzisiaj nagotuję na sosie z szaszłyków karczkowych.
Witam poniedziałkowo
Na zewnątrz aura zimowa, a ja w piątek opony zmieniłam Liczę jednak na to, że to przejściowa sytuacja. Smosiu ,ale smaka narobiłaś na tą szaszłykową karkówkę. Może zrobię na niedzielę ,zwłaszcza ,że mam w zamrażalniku ładny kawałek i przydałoby się w końcu wykorzystać.
Tymczasem pora na gorącą kawę. Ktoś się przysiądzie? Mam jeszcze babkę łaciatkę do kawki Zapraszam
Babka i to łaciatka, chętnie i to wielką pajdę.
Kawusia też potrzebna bo po zmianach czasowych i pracowych eMa jestem ciągle niedospana. W sumie wstajemy 2wie godziny wcześniej a zasypiamy jak zwykle, późno.
Do tego przerwy nocne na wyprowadzanie Lu
A patyki szykuj, ja miałam drewniane bo moje metalowe gdzieś wsiąkły ;((
Dusiłam pod przykryciem i przed gyrosowaniem, paprykowaniem posypałam rozbite mięso solą zmiękczającą, na wszelki wypadek by wyszło jak lubimy.
Trafiłam na chudziutki kawałek a kupowałam w paczce lidlowej?? nie jestem pewna bo podobne są też w aldiku.
Polecam, jest pyszny.
Witam poniedziałkowo
To, że niby był jakiś weekend? Ktoś to poczuł? Mi ciągle mało. Jeszcze tyle jest do zrobienia, do obejrzenia... Patrze już na kalendarz... To dopiero przeszły tydzień będzie taki "przerywany".
Zimno, jak nie wiem co. Wczoraj rano był szron na samochodach. Dziś już nie, ale niestety chłód wpycha się w każdą możliwą szczelinę. Wskoczyłam w golf, owinęłam się szalikiem i szukam wiosny na przekór wszystkiemu.
Przez weekend jadłam na obiad surówkę z selera naciowego z dodatkami, bo na nic innego nie miałam chęci. Gotować też mi się nie chciała,, ale to pewnie dlatego, że nie miałam na nic smaka. Jak tak czytam o Waszym pichceniu, to naprawdę czasami aż podziwiam. U mnie to są "zrywy" - duży gar na cztery dni i już
Zmykam do papierów na biurku. Jeszcze tylko herbata i oby do 15-ej Potem prędko do domu, bo mam umówione spotkanie.
Dobrego dnia
Zimny poniedziałek i będzie zimny poranny wtorek. Trzeba będzie chyba przełączyć na ogrzewanie.
Jutro tylko 2 stopnie rano. A potem 20.
Smosiu zupa WZ. To przepis małpiatki, wariacja z mlekiem kokosowym (bez pomidorów, bo taki przepis też ma).
Zepsuta na maksa. Posłodzona szklanką cukru (ponad 200 g). Zachciało mi się śmietanki kokosowej...zamiast mleka kokosowego
Ehhh. Nie przeczytałam składu, do głowy mi nie przyszło, że będzie słodka, nigdy nie używałam wcześniej. A tu bardzo negatywne zaskoczenie, połowa gramatury składu to cukier....
Zupa jest piekielnie ostra, jeszcze dzisiaj spróbuję dodać soku z cytryny i wody, szkoda mi ponad 7 litrów zupy.
Smakosiu zgadzam się, gdzie ten weekend, przeleciał ot tak.
Dzisiaj idę z Małym na przedstawienie do biblioteki, ale się ucieszy.
Bardzo dziękuję i niebawem ugotuję
Wczoraj nagotowałam cały gar gęstej zupy, dzisiaj, po 'odsączeniu /została już tylko gęsta soczewica/ będzie jako dodatek do mięsa.
Seler marynowany i ananas super pasują do siebie, w sałatkach, mięsach i w tej bahusowej zupie.
Hej, heej
Noc mroźna, nawet mocno, listki na krzakach i drzewach ścięło i nie wiem czy odzyskają formę. W miejscach bardziej zacienionych wyglądają fatalnie.
Idę zaraz obejrzeć z bliska, nie tylko przez okna, moją winnicę" i sad czyli pigwę.
Widziałam jak wczoraj sąsiad okrywał swoje krzaczki, włókninowy namiot postawił.
Ja nic nie okrywałam, trudno, co ma być to będzie.
Teraz czas na ogród, potem znowu kuchnia.
Kombinuję jak schab upiec, wg Marioli ale bez patyków bo chyba będzie zbyt suchy taki szaszłyk. Gdybym miała boczek i nadziewała go razem, między plastrami schabu, to pewnie wyszłoby ok, kruche i soczyste, aromatyczne mięsko.
Ja już po kawie, teraz czas na moją herbatkę ziołową, wątrobową.
Może ktoś chętny, zapraszam
Zwykłą też mogę podać, z cytryną i miodem.
To do dzieła, dobrego dnia pracusie ;)
Hej, hej wtorkowo.
Wielkie wieści, baby w drodze, będę miała trzecie do wychowania.
Mała szczęśliwa, opowiada każdemu, że będzie starszą siostrą i że Mały będzie starszym baby bratem (ona jest już duże dziecko).
Długo trzymali w tajemnicy, termin na wrzesień.
Będzie co robić na pewno, dni się jeszcze bardziej skrócą.
Byłam wczoraj z Małym na przedstawieniu w bibliotece, było krótsze niż myślałam (czy chciałam). Zostało mi pół godziny do odbioru Małej ze szkoły (po drugiej stronie ulicy), to poszliśmy na budowę (naprawiają drogę od zera). Jaka radość, gdy zobaczył koparki, buldozery, myślałam, że nie ruszymy się stamtąd.
Jego pierwszym świadomym słowem jest "car", nie mama, tata.
Szczęśliwego i zdrowego bobaskowania
Jaka radość gdy rodzinka coraz większa, dzieciaczki wyczekiwane i zadbane. Rodziny duże, takie 2 + 3, 4 czy 5 to wielkie wyzwanie.
Podziwiam odwagę rodziców, ich oddanie i pracowitość.
Powodzenia życzę Wam wszystkim.
Do września zleci, nie wiadomo kiedy, potem będzie jeszcze weselej.
W Stanach wielodzietne rodziny zabezpieczone finansowo to nic nadzwyczajnego.
Mają pieniądze, stać ich na pracę, żeby zarobić, żadno nie musi rezygnować z kariery, matka na 6 tygodni przeciętnie ma macierzyński. A dzieci wychowa niania.
Jako, że mieszkanie sprząta ekipa, po pracy zabawa z dziećmi i wyjście na obiad to przyjemność.
Dzień dobry
Znowu zimno, bez mrozu i wiatru, pochmurno i szaro.
Fajnie, że ptaki świergolą i rozweselają nas.
Straty po mrozie mamy duże, najmocniej oberwały krzaki winogron, ścięło też pąki i kwiaty azalii, źle wygląda hortensja. Jej najmniej mi żal, kiedyś już miałam ją wykarczować ale dałam jej kolejną szansę i tak zleciało parę lat.
Teraz do kuchni, potem do prania i sprzątania, ogród też muszę odwiedzić.
Pustawo tutaj, już wyjechałyście na wczasy czy ganiacie po sklepach?
Ciepłego dnia nam Wszystkim życzę
Witam środowo
Wczoraj dzień był dość intensywny do samego późnego wieczora i nie było czasu na Kawiarenkę. W nocy chyba nie odpoczęłam, bo obudziłam się jakaś niedospana. Po pracy pędzę do domu, bo jestem umówiona. Zleci środa szybko.
Wczoraj dowiedziałam się, że 2 maja mam wolny dzień, co oznacza, że będę miała dłuuuugi weekend. Jupi! Jeśli aura pogodowa pozwoli, to w planach długie spacery i może się umówię z koleżanką, z którą dawno się nie widziałam. No ale nie ma co za dużo planować, bo...wiadomo jak to czasami bywa
Wspominacie o zupie z soczewicy. Hm...może tez bym ugotowała...? Musze rzucić okiem na przepis, bo jutro w planach zakupy.
A póki co herbata, śniadanie i zabieram się do pracy.
Dobrego dnia
Witam w środę
Za tydzień już maj. Tak się zastanawiam, czy Alman zechce przejąć klucze? Alman ,co Ty na to?
Zupa z soczewicy jest bardzo smaczna. ja osobiście polecam ten przepis
Zupa z czerwonej soczewicy
Robiłam też pasztet-równie smaczny, także polecam.
Wreszcie słoneczko wyszło zza winkla. Jest nadzieja ,że wiosna wróci ,choć wczoraj rano mróz ściął wszystkie roślinki ,aż żal. Za tydzień majówka ,podobno ma być chłodno,zobaczymy. Tak czy inaczej spędzamy je w domu. Za to tydzień po majówce wyjeżdżamy na wycieczkę 3 dniową na Podlasie. Nigdy nie byłam, a zawsze chciałam pojechać
A teraz czas na kawę. W nocy nie mogłam spać. Kotom zachciało się gonić po dachu. Możecie sobie wyobrazić jaki to huk Udało mi się uchwycić moment jak Mruczek zeskoczył z dachu prosto na kostkę. Zrobił to w iście filmowym stylu,jakby w spowolnionym tempie. Pewnie się nie spodziewał,że otworzą się drzwi i nagle błyśnie światło prosto na niego. Super to wyglądało
Dziękuję za link. Właśnie o czymś takim myślałam - bez mięsa i z warzywami
Dzięki, mam już kolejny pomysł na soczewicę.
Do niedawna wcale jej nie znałam, prędzej ciecierzycę kupiłam /w słoiku/.
A koty to nocne łazęgi i marudy, u nas nieraz walki o teren i względy kocich dam odchodzą aż uszy trzeszczą od ich pisków.
Ich ruchy to czysty taniec, balet i wdzięk. Takiej gracji można tylko zazdrościć i uczyć się, próbować, tylko nie skaczcie z dachów
Jak chcesz spokojnie spać to dywany kocim dachowcom rozkładaj
Wczoraj był bardzo zaganiany dzień.
Zresztą jak zawsze wtorek, gdy są skrzypce.
Mały obudził się wcześnie, to i padał ze zmęczenia. Jako, że miał wizytę u lekarza, bilans, to wsadziłam go do samochodu trochę wcześniej, pojechałam do siebie do domu, żeby jechać i potem dać mu pospać w samochodzie. Jak dojeżdżaliśmy to okazało się, że skrzypce odwołane (pół godziny przed), dziecko chore, więc całkiem fajnie się wyspał.
A na czas wizyty Małego, Małą zabrałam do córki, ma 5 minut do kompleksu szpitalnego.
Bardzo mi się podoba jej mieszkanie, dwie duże sypialnie, dwie łazienki, pokój dzienny i kącik śniadaniowy przy kuchni. Nie ma balkonu, ale przez to ma przestronniejsze mieszkanie. No i łazienki spore, bo to apartament dla niepełnosprawnych.
Jest taka szczęśliwa- pierze, zmywa na swoim.
Zobaczymy za rok - czy zostanie, czy odleci.
Wczoraj mrozu nie było, ale tylna szyba zamarzła. Dziś już cieplej.
Witam. U mnie też zimno, choć mrozu chyba nie było i niby najcieplej w moim zakątku.
Co do przyjęcia kluczy w maju - niestety, nie mogę się do tego zobowiązać. Maj kocham, ale bardzo już źle widzę, zaćma posuwa się w zaskakującym tempie, czekam na wizytę u okulisty, zapewne dostanę skierowanie na zabieg. A poza tym dopiero miałam lutową kawiarenkę, więc nie mogę być taka zaborcza.
Trzymajcie się zdrowo, piszę mało, bo źle widzę.
Ojej, zaćma to poważna sprawa.
Na szczęście zabiegi pomagają i są prawie 'z marszu wykonane, bez zalegania w szpitalach.
Najgorsze to oczekiwanie w kolejce. Obyś jak najszybciej dostała skierowanie i udała się na zabieg. Jakość widzenia Ci się znacznie poprawi. Moja ciocia miała zaćmę. Prawie nic nie widziała mimo grubych szkieł w okularach. A po operacji od razu było lepiej.
A co do majowej kawiarenki to przejrzałam kolejność i wypada na Ekkore. A wspomniałam o Tobie ,bo wiem jak lubisz maj Dużo zdrówka
Ja pytałam o kwiecień akurat. Ale przeszło bez echa.
Ale tak naprawdę nie ma znaczenia, każdy miesiąc jest dobry by się rozgościć z napitkami, czymś na ząb oraz posłuchać co piszczy w trawie i co tam w naszym małym świecie słychać.
Poprowadzę maj
Szkoda, że nie odstąpiłam kwietnia, nie pasował mi bo to u nas gorący miesiąc, ale zostałam wyznaczona. Prowadzę jak mogę, troszkę w biegu remontowym i ogrodowym. Dzięki ogólnemu wsparciu jakoś doturlam Kawiarenkę do końca
Dobry czwartek
bo słoneczny i cieplejszy od środy.
Poza tym ok: jaja zamówione, tylko odebrać, paczka z nowymi ciuszkami czeka w Żabce /bo tylko tam była darmowa dostawa/ i mam nowy fotel typowo biurowy - komputerowy /z 'demobilu, po likwidacji firmy, sztuka ok. 30 PLN /
Nareszcie widać wiosnę u nas, niech już zostanie bo z zimna jestem aż cała skurczona i mimo kolejnych kaw ospała;(
Sunia popiskuje, muszę z nią lecieć, pa.
Miłego dnia :)
Ja też jakaś ospała jestem. Nawet kawa nie postawiła mnie na nogi. Chodzę i ziewam
Witam czwartkowo
Dziś szaro i w kratkę czyli trochę a raczej troszkę przejaśnień a więcej deszczowych chmur.
Pracy pap całkiem, całkiem więc siedzę i stukam w klawiaturę.
Popołudniu w planach zakupy. Patrzyłam na ofertę Lidla, ale nic mnie nie zaciekawiło. Większość to mięsa albo inne takie na grilla. Ja nie jestem grillowa więc nie skorzystam. Pewnie jestem w mniejszości
Dobrego dnia
Grilowanie u nas od zawsze tylko w piekarniku.
Próbowałam w ogrodzie, grill był pożyczony, zwykły, ale wiatr mi wszystko psuł.
Gdzie nie postawiłam tam wiało, jak na złość
Mięso chętnie kupię, taki karczek jak ostatnio, prawie schab, może też coś drobiowego. Lidl u nas znowu na topie, tylko strasznie duży i jak mam mało sił i czasu to wybieram malucha aldikowego, raz prast i zakupy odwalone.
Jutro wolne, hurra.
Choć trochę przyćmione, bo plany się rozmyły.
Miało być oglądanie netflixa, mam jeden serial, który oglądam sama, zazwyczaj do południa, gdy mam czas.
Ale ktoś nam przejął konto, zmienił adres mailowy. Żeby zweryfikować, trzeba do systemu podać numer karty kredytowej, przez telefon, użytej do płatności. Nie spodobało nam się to, potraktowaliśmy jako próbę wyłudzania.
I tak naplatalismy, że jeszcze się okaże, że będziemy płacić bez dostępu do zawartości na zawsze.
Teoretycznie mąż skasował konto, ale za prosto poszło, bez weryfikacji, więc dla mnie to było zbycie natręta, oszusta, a nie zamknięcie konta. Następna opłata w przyszłym tygodniu, poczekamy i zobaczymy co będzie. Ja bym dzwoniła już i wyjaśniała, ale on odmawia, a konto na niego. Mówi, że już raz na mieszaliśmy przez panikę, to teraz trzeba czekać.
Może i racja.
Witam. Wizyta u okulisty zaliczana. Skierowanie na zabieg już mam. Teraz muszę wybrać punkt, gdzie to robią, a mam do wyboru chyba 5 placówek, zapisać się i czekać.
Miłego dnia.
Najlepiej zapisać się tam ,gdzie najmniej trzeba czekać. Powodzenia Alman,oby jak najkrócej.
Oszustów pełno, coraz więcej i trzeba z kartą ostrożnie postępować.
Reklamacje można złożyć, na wszelki wypadek.
Ja długo nie czekam tylko obdzwaniam, wysyłam wiadomości gdzie się da, aż nam pomogą i wyjaśnią problem.
Wczoraj poprawili nam kablowy internet, na światłowód nie mamy co liczyć bo gdzieś we wsi utknęli i czekają aż nas nerwy poniosą i przyjmiemy każdą opłatę jaką sobie wymyślą. Niedoczekanie ich, piszemy, gadamy aż wreszcie z klienta 6tej kategorii awansowaliśmy na 4tą pozycję /tuż za podium /, poprawa jest widoczna bez mulenia i kółeczek ekranowych. Uff, po paru latach nareszcie sieć działa jak powinna. Byle nie zapeszyć przechwalaniem.
Odwiedził nas, ja sama musiałam nadzorować konfigurację, eM tylko był pod telefonem, technik spoza orange, i fajnie bo był ok dla nas, nie dla nich.
My teraz netflixa prawie nie zapuszczamy, co chciałam już widziałam, przeglądamy disney'a i prawie codziennie coś wybieramy, nowe lub stare lubiane.
Piątek, piąteczek, piateluniek
Czekałam, czekałam i się doczekałam Jeszcze niecałe siedem godzin i będzie luzik
Myślałam, że mam zakupy z głowy, ale jednak nie - muszę dziś kupić produkty na sernik. Chcę upiec dla rodziców, bo mamy małą okazję.
Słońce za oknem. To nic, że zimno. Niech chociaż ono przywołuje wiosnę, która jest szansa, że pojawi się w przyszłym tygodniu
A teraz szybkie śniadanie i zabieram się do pracy.
Dobrego dnia
Alman trzymam kciuki, zapisz się do krótkiej kolejki.
Ja mam wolne, pełne obowiązków.
Zaoferowałam wcześniej pomoc córce. Nie odzywała się nic w tej sprawie, umówiłam się z koleżanką. No i chwilę po zawezwała mnie do pomocy w przeprowadzce.
Mam przewieźć jej rzeczy na nowe (na dwa samochody będzie) oraz połazić z psem, żeby nie przeszkadzał w pakowaniu aut.
Długo nie będzie, jeden transport, bo po południu ma egzamin.
Może jeszcze zawitam do koleżanki.
Jutro dzień W, całkowita przeprowadzka, ja będę miała niankowac psa. I dla niej pierwsza noc na nowym będzie.
Muszę sobie jakąś kiecke na graduacje córki kupić. Znaczy mam, ale ona też kupiła w podobnym stylu, czarną, nie chcę psuć jej wizerunku, dwie bardzo podobne baby, w tych samych kreacjach, to tak nie bardzo. Tym bardziej, że ja mam lepszą, proporcjonalną sylwetkę, ona dostała w spadku genetycznym sporo przysadzistosci męża. Poszukam czegoś innego. W sklepach albo w szafie.
To już za tydzień.
Witam sobotnio
Nareszcie ładna pogoda. Wygląda na to, że długi weekend zapowiada się znakomicie. Mnie tam właściwie bez różnicy ,bo i tak nigdzie nie wyjeżdżam,ale zawsze miło posiedzieć na tarasie popijając kawkę czy jedząc obiad.
A co do obiadu ,to dziś mężowski gotuje ,a jutro na pewno będzie kapusta i karkówka z przepisu Mariolan76 O rosole nie piszę bo to wiadomo
A tymczasem czas na dobrą kawę. Napijemy się?
Ja ciągle jeszcze piję moją poranną kawę, także dosiadam się.
Dzisiaj wielki dzień przeprowadzki, mnie z zadań przypada babysitting psa córki.
On jest tak zestresowany przeprowadzką, boi się, że ona go zostawi, że zniknie.
Ale dzisiaj już będą na nowym, już na stałe.
Córka bardzo zmęczona już jest. Znieść tyle pudeł na dół. Kupiliśmy jej taki wózek transportowy, na dwóch kółkach, nie wiem jak to się po polsku nazywa, ale on jest do dużych rzeczy, pojedynczych, a nie do drobnicy w pudełkach i to jeszcze po schodach, nawet zamocowane sprężynami spadało.
Jak przewoziliśmy zgrzewki wody po płaskim to ja trzymałam z przodu, żeby się nie rozjechało.
Wczoraj rzeczy na wieszakach zapakowała do obu samochodów, ja spacerowałam z psem. A na nowym ma dwa wózki plażowe, to rozładowanie poszło szybko.
A poza przeprowadzką ma egzaminy końcowe i pracę. Także ma co robić.
Koleżanka, z którą wczoraj miałam się spotkać, zaproponowała mi wyjazd na farmę po truskawki, nazbierałam 7.7 funta.
Ale to już koniec. Było bardzo dużo, tyle, że większość zepsuta albo nadgryziona przez ecosytem. Trzeba było każdą sztukę oglądać. Ostatnio sporo padało, pole przykryte czarną folią, jak po deszczu wyszło słońce, to od kropli wody, czarnego koloru popaliło truskawki, jak przez szkło powiększające.
Poza tym nabyłam pomidory, zjadłam dziś na śniadanie chleb (z masła migdałowego), z masłem, pomidorem i cebulą oraz pieprzem. Orgia smaku. Wygrało z truskawkami - miały być gofry.
Zostawiam i dla Was, próbujcie.
Pomidory i taaaki chlebek, to nawet bez masła musi być pyszne.
Ja dopiero pomidory będę pikować, jeśli jutro pogoda będzie tak fajna jak dziś.
Dzięki i powodzenia, zmiany i przeprowadzki to duża sprawa, bywa i bardzo dobra jak u Was.
Dobry późny wieczór
Wreszcie oddali nam internet więc klikam.
Cały dzień ktoś gmerał i zabierał nam łącze. Chyba jednak światłowód prowadzą i dlatego mamy disco na łączach.
Ledwo klikam bo paluchy mam obrzmiałe od grzebania w ziemi, posadziłam cukinię w specjalnym rozsadniku /wczoraj w lidlu wygrzebałam za połowę ceny, jak tu nie kupić/. Tyle torebek miałam, że teraz jak wszystko wykiełkuje to otworze stragan cukiniowy , prawie 140 sztuk, a odmian chyba 8.
Problemów z nadmiarem nigdy nie ma, bo chętnych na fajne sadzonki znam sporo. Jak wyjdzie połowa to będzie sukces, zwykle wychodzi jeszcze mniej.
Obiad sobie dzisiaj darowałam bo wczoraj zaszaleliśmy w kfc, mam też schab pieczony i pierogi dla eMa.
Teraz zmiana pościeli i do wyrka bo wszystko mnie boli a jutro chcę sobie pomidory do torfiaczków pikować. Znowu będzie kilkadziesiąt sztuk, część dla rodzinki, reszta siewek pójdzie w świat.
Jutro obiadu nie planuję, jak dam radę to kolację fajną, może na ciepło wymyślę. Śniadanie pewnie eM upichci, co chce: zawijańce mięsno-warzywne lub jajecznica bardzo kolorowa.
To tyle u mnie, spokojnej nocy, pa
Dzisiaj mamy dzień wyjątkowy ,bo urodzinowy Z której by strony nie patrzeć 5
Kasiu ,nasza kochana Ekkore ,w Dniu tak zacnym życzę Tobie, wszystkiego tego o czym marzysz ,o czym śnisz a co jeszcze nie zostało spełnione
Niech się spełni z nawiązką
Witam. Wpadłam na chwilkę, a tu taka niespodzianka. Urodziny?
Ekkore, no to 100 lat!
Niech się spełniają wszystkie marzenia i zachcianki nawet, zdrowia i zadowolenia, a kłopoty nawet te najmniejsze niech Cię omijają.
Tortu nie mam, ale wirtualnego placuszka z rabarbarem zjesz chyba. No i jak przyjęcie to wszystkie się częstujcie.
A poza tym u mnie po staremu. Wizytę kwalifikacyjną do zabiegu zaćmy mam 4.06, a potem kiedyś zabieg ustalą, jeśli będę się kwalifikować do niego.
Pogoda u mnie piękna, słońce świeci, ptaszki śpiewają, gołębie gruchają, ale nie na moim balkonie, bo chroni go siatka.
Miłej niedzieli.
Dziękuję za życzenia urodzinowe, jak napisała Goplana 5tka z każdej strony, dokładnie 10 skończyłam.
Częstujcie się, do wyboru, do koloru.
Jak trzeba doniosę inne. Te są dostępne realnie.
Dwa w wersji low carb, bez regularnego cukru, słodzone erytrytolem.
A czekoladowe w wersji tradycyjnej, to ulubione ciasto mojej córki, mrożone, serwuje się je w tej wersji, ciut rozmrożone jedynie.
100 lat albo i 120
w szczęściu, zdrowiu i na bogato. Piękne lata przed Tobą bo już stabilne rodzinnie i finansowo też. Wszystkiego czego Twoja duszyczka zapragnie niech spełni się i to na maxa
Trochę z poślizgiem wpadłam na urodziny, ale za to ze szczerymi życzeniami - Ksiu, niech Ci się wiedzie w każdym aspekcie życia, bądź zdrowa, szczęśliwa i spełniona. Uściski!
Córka przeprowadzona, już spała na nowym.
Zostało jej tylko posprzątanie starego lokum.
Ja dzisiaj zjadłam na zewnątrz, w towarzystwie ptasiego koncertu. Było moje ciacho urodzinowe.
A urodzinowy obiad to będzie cajun bake - mieszanka na blasze owoców morza (dzisiaj krewetki), ziemniaków, kolb kukurydzy, kiełbasy andouille, oblozone masłem, posypane czosnkiem i ostrą mieszanką przypraw. Ja jeszcze dodaję papryki, brokuły jak mam.
Będzie na dwa dni obiad.
Od jutra do środy w pracy mogę mieć nocki. Bo ona ma dyżur, a on leci towarzyszyć mamie w dniach operacji kręgosłupa. Zobaczymy co wyjdzie.
W piątek graduacja córki, jak się cieszę, że tak dużo dokonała.
Hej, heej
U nas leniwa i słoneczna niedzielka.
Pikowanie pomidorków poczeka do jutra bo wiatr za mocny i może połamać cieniutkie łodygi. Ja na luzie, bez gotowania i piec też nie będę, bo i po co skoro tyle pyszności podajecie Skubnę po kawałku każdego i starczy mi do jutra.
Dzisiaj nie mam apetytu, lekki wirus chyba od kocurka złapałam bo i on ma podobne objawy żołądkowe ;((
Jak masz pszczoły to masz miód a jak masz zoo to tylko to, co ci koty i pies przyniosą z kojca czy podwórka. Damy radę, troszkę ziółek, diety i jutro będzie ok, a jak nie to do veta lub nawet apteki pognamy.
Pogoda coraz lepsza i humory też, tylko planować zabawy, uczty i spotkania spacerowe lub wycieczkowe.
Odpoczywajcie i balujcie albo tylko ucztujcie
Witam poniedziałkowo
Weekend zleciał szybciorem - jak zawsze za szybko.
Miałam coś ugotować i nie zrobiłam nic. Sięgnęłam po pizzę z zamrażarki i tyle. Nie wiem co jest grane, ale nie mogę się zmobilizować do pichcenia. Wolę jakieś sałaty, surówki itp.
Dziś gnam do rodziców. W planach zakupy spożywcze. No i załapie się na krupnik
Dobrego dnia
I już poniedziałek, jutro ostatni dzień miesiąca. Kiedy to przeleciało.
Postaram się otworzyć majową kawiarenkę w moje jutro, żebyście miały gdzie zasiąść od polskiego rana.
Zapowiada się przyjemny ciepły tydzień, poniżej 30, ale powyżej 25.
Jeżeli nie będę siedzieć w pracy jakiś kosmicznie długich godzin, choć wszystko możliwe, to będziemy jedli na zewnątrz. Ewentualnie będzie każdy sobie rzepkę skrobie. Czas pokaże.
Witam w ostatni dzień kwietnia
I zarazem ostatni dzień Kawiarenki pachnącej magnolią..
Smosiu ,dziękuję Ci za radosną ,pachnącą magnolią ,bzem i ogólnie wiosną kawiarenkę. Dostarczyłaś mnóstwo radości ,dobrego jedzonka i zabawy z Twoimi zwierzakami
Czułam się tak ,jakbym była u Ciebie i bardzo mi tam przytulnie i miło.
A teraz pora na kwietniową kawusię i sernik z galaretką od Ekkore
A teraz lilak mały pachnie i konwalie
Fajnie było, dzięki za pisanie i poświęcanie tak cennego czasu, teraz to jest jak w młynie, nie wiadomo co i kiedy wypadnie. Pogoda też dała nam popalić.
Ważne, że Kawiarenka cały czas otwarta i niech tak zostanie
Do maja, pa
Dziękuję Wam za wspaniały kwiecień.
Miło było wpadać co rano i czytać co tam w naszym świecie.
Wczoraj był dzień może dłuższy w pracy, ale bez nocki. Jeszcze tylko dzisiaj prawdopodobieństwo, a jutro po południu on wraca.
To dzięki dzisiejszym imieninom Katarzyny i Mariana mam swoje imię.
Bo rodzice nie wiedzieli, pani z USC dała mamie kalendarz. I tak wyszło. Dzięki tacie mam swoje imię.
Ale nie obchodzę, od studiów w listopadzie.
Każda okazja dobra do ucztowania i balowania
I już koniec, u nas praca, robota i zawirowania w sieci, do tego stary laptop chyba popsułam. Wszystko przez brak internetu, za bardzo naciskałam, klikałam i klops. Zobaczymy co uda się uratować ze starego dysku, nawet paru dysków.
To ja bardzo jestem wdzięczna za odwiedziny i fajne pogaduchy, nowinki i troski.
Doceniam każde kliknięcie, wpisy i przegladanie też
Do zobaczenia w maju, jak mnie nie uziemią znowu.
Spokojnego wieczoru i dobrej, wyspanej nocy
Smosiiu, dziękuję za pachnący kolorami wiosny kwiecień, za nastrój i ciepło