Kolejny miesiąc w nowym roku. Czas pędzi jak szalony. Czasem trzeba usiąść i pomyśleć, popatrzeć w spokoju za okno i poszukać oznaków wiosny... Tak więc w marcu spotkajmy się, przy wirtualnym kominku i cieszmy się chwilą w gronie tych, co mają pozytywne, "serdeczne kliknięcie".
W tej Kawiarence pełnej ciepła, wiatru i radości,
marzec niech będzie czasem spotkań i życzliwości!
Kawa czeka!
Tak ,małymi krokami idzie wiosna,będzie trawka rosła
Witam Smakosiu ,nasza Marcowa Gospodyni. Jakie radosne,pełne ciepła powitanie. Jestem gotowa rozgościć się u Ciebie chwytając każdy oddech wiosny A na kawę wpadam od razu przynosząc do niej chałkę. Uprzedzam tylko,że kupna,ale z dobrej lokalnej piekarenki
Ooooo chałka! Jak ja dawno nie jadłam. Do niej dobre masło i już jest doskonały początek dnia
Witam w marcu. Miło będzie się gościć.
Wychodzi na to, że mój będzie urodzinowy kwiecień.
W domu zimno. I będzie zimno jakiś czas jeszcze, może i tydzień. Idą ujemne poranki.
Po 1.5 godziny pracy skończyliśmy w tym samym momencie co było przed. Powiedział mi co mogę zrobić, co wiedziałam bez niego.
Zamówili część, trzeba czekać, a potem znaleźć chwilę, abym ja mogła być w domu, pomiędzy i razem z pracowymi obowiązkami. Jestem zmartwiona, zła i jeszcze parę innych negatywnosci, które przejdą z czasem. Udało mi się nawet przeprosić osoby z firmy, z którymi rozmawiałam przez telefon, za mój nieprzyjemny ton. W końcu to nie ich wina, co się stało, pogoda splatala figla, trafiło się urządzenie wadliwe i się posypało. Naprawią, wszystko wymaga czasu a nie na już.
I nie idę na spotkanie, życie pomogło mi samo. Wczoraj w pracy miałam północkę, wróciłam ledwie żywa. Trójka dzieci, z których żadno nie zasypia samo, ile ja kilometrów zrobiłam pomiędzy pokojami. Jest gorzej w stosunku do poprzedniego takiego dyżuru.
Jestem wykończona i w bardzo marudnym nastroju, za dużo rzeczy się zwaliło i potrzebuję ponarzekać. A wieloosobowe spotkanie nie jest miejscem do tego.
Jakoś nie czuję się na siłach udawać radosnej. Będę siedzieć cicho, wtedy będą się pytać co się stało. A jak tama pęknie, to ...
Wolę poczekać aż wszystko się ułoży, bo tak będzie i będę opowiadać ze śmiechem jako anegdote. A nie jak teraz, historię do płaczu.
Dzisiaj dużo ogarniania domowego, jakieś zakupy, na które nie chce mi się jechać, mam za dużo sklepów do obskoczenia.
Wczorajszy obiad, którego nie zrobiłam i nie zjadłam. Ale makaron ugotowałam, gdy byłamw domu w trakcie pobytu magika.
Makaron caprese, podrzucony przez FB ciutkę po mojemu, tak, aby mi pasowało. A druga porcja makaronu jako aglio a olio będzie w poniedziałek. A jutro skrzydełka, męża nie ma to mogę (on nie je, a bawić się z różnymi czasami i temperaturami mi się nie chce).
Witam, u mnie dzisiaj na dworze misz masz,deszcz,potem śnieg,potem deszcz ze śniegiem, ja chcę już wiosny i ciepła, dzisiaj upiekłam kruche ciasto z marmoladą i bezy dla synka
Witam w 1 niedzielę marca
Wyspaliśmy się przy świętej niedzieli? ja wyjątkowo tak,prawdopodobnie marcowy deszczyk delikatnie pukający po szybie dał mi się wyspać
A teraz jak to u mnie w zwyczaju bywa,gotuję rosół Na drugie będzie duszona młoda kapusta. Kupiłam na targowisku,co prawda nie ma to jak ta majowa,ale co tam i tak uwielbiam z dużą ilością koperku
Do tego po ziemniaku i filet z indyka w papirusie. Na deser może zrobię faworki. To tak na ostatki ,specjalnie dla mężowskiego, no i dla mnie trochę też, Smosia narobiła smaka tymi chruścikami
Jak tylko zrobię na pewno Was poczęstuję
A tymczasem pozdrawiam życząc miłej i smacznej niedzieli
Witam w niedzielę, ja z rana upiekłam twarogowe bułki z przepisu Żoną Zosia, potem będę piekła bułeczki drożdżowe na ostro z przepisu magpie101,tylko muszę iść do sklepu po ser żółty, życzę miłej i spokojnej niedzieli
Niedziela.
Sobota przeleciała migiem.
Dziś na śniadanie chleb ze smalcem i ogórkiem konserwowym.
Specjalnie pojechałam po chleb do Lidla, niby mam swój żytni na zakwasie zamrożony, ale nie zjem całego. Dużo prościej jest zjeść ile potrzeba, a resztę zamrozić.
Poza tym upiekłam dwa ciasta, babki- czekoladowe z sera ricotta i mąki migdałowej. Jak nie lubię smaku czekolady, tak to mi smakuje. Wzbogacilam kawa.
Drugie jabłkowe- z mąki kokosowej. To mój pierwszy wypiek tylko z niej, nie lubię, jak dla mnie kokos bardzo intensywny. W wypiekach z dodatkiem tylko wcale go nie czuję.
A dzisiaj skrzydełka z airfryer na obiad, nacierane suchą przyprawą, jeszcze nie wymyśliłam jaką. I na koniec glazura z miodu i sosu sojowego.
W planach jest poza tym ostatnie pranie, a po kościele wyprawa na zakupy, aby nie marznąć w domu. Bardziej w tym celu, niż żeby coś kupić.
Witam niedzielowo
Ale tu ruch i jak smacznie
U mnie dziś małe zamieszanie, bo Połówek szykuje się do wyjazdu.
Na obiad szykuję halibuta. Do tego fasola mung uduszona w cebuli i pomidorach.
Wczorajsza impreza urodzinowa okazała się być małym spotkaniem, bez szaleństwa więc tak, jak lubię. W domu byliśmy przed 21-szą. Była jeszcze chwila na lampkę wina i krótki, bo krótki, ale spokojny, wspólny wieczór.
Jutro szykuje mi się trochę stresujący dzień - mama ma kontrolny rezonans więc idziemy razem, bo we dwie to zawsze inaczej.
Pogoda za oknem ponura, ale dziś rano ptaki śpiewały tak, jakby nadchodziła wiosna
A! Wczoraj, gdy byliśmy na cmentarzu, to obserwowaliśmy nadlatujące klucze dzikich gęsi. Piękna oznaka tego, na co tak czekamy.
Dobrego dnia
Jej, jakie cieniutkie! Rewelacja. Aż poczułam jak strzelają w ustach
Witam poniedziałkowo
Obudziłam się wcześniej, niż potrzeba, ale spodziewałam się tego. Po pierwsze, bo Połówek był w drodze a po drugie, bo już myślałam o dzisiejszym rezonansie mojej mamy. Jakoś tak jest, że człowiek w takich chwilach robi się niespokojny.
Na szczęście za oknem słońce a ono potrafi dodać człowiekowi pozytywnej energii. A jak jest u Was? Mam nadzieję, że też widzicie rozświetlone niebo.
Zostawiam świeżo zaparzoną herbatę z cytryną i życzę dobrego startu w nowy tydzień
Witam w nowym tygodniu. Jutro ostatki a od środy Popielec czyli zaczyna się post. To i dobrze, bo w boczki tu i ówdzie weszło, choć przecież tak dużo łakoci tego karnawału nie robiłam. Wczoraj zrobiłam faworki, które mężowski z przyszłym zięciem wszystkie zjedli, o przepraszam ,został jeszcze jeden
Robiłam też galaretę,ale głównym amatorem jestem ja. Żałuję ,że rodzinka nie przepada,a ja muszę podratować trochę kości,bo kolano,mimo,że jakoś chodzę,wciąż boli. Aktualnie czekam na wizytę do ortopedy. 2 lata temu też byłam ,to mi chciał blokadę dać,ale odmówiłam. Wujek mówił,że jak już raz się dostanie,to potem co kilka miesięcy trzeba ponawiać,a to mi jakoś średnio pasuje. Chyba,że już wyboru nie będzie żadnego to tak.
Blokada niczego nie leczy, to środek przeciwbólowy, miejscowy.
I jednym pomaga, drugim wcale.
U nas musi boleć, musi być poprawa choćby chwilowa i jest dwie czy trzy powtórki bodajże co pół roku.
Jeżeli potrzeba kolejnej, nie chcą dawać, bo nie ma efektu. Tyle mi tłumaczyli, nie zrobili ostatecznie, bo mnie nie bolało.
Goplana staraj się o fizykoterapie. Na NFZ może być długo, może macie prywatnie. To pomaga, naprawdę.
Przy ostatniej jak mnie rozcwiczyli, to mogłam się obejrzeć przez ramię, co do tamtej pory wydawało mi się moją urodą.
I kolejnej nie miałam.
Znaczy miałam skierowanie nawet, łącznie z blokadą. Tyle, że mnie nie boli stale, a ubezpieczyciel wymaga postępu w rehabilitacji.
Dziękuję za podpowiedź. Na pewno to zrobię,bo lepiej nie będzie. Chodzę jak kuśtyczka to raz a dwa strzela mi w tym kolanie jakby się coś tam rozregulowało. Nie mówiąc o tym,że maści ani nawet opaska nie pomaga.
Nie nakładaj opaski bez dziury na kolano, takiej zamkniętej. Bo ona prowadzi do zaniku mięśni, noga nie pracuje.
Ortopeda nas objechał, córka miała rehabilitację na kolano, a potem na mięśnie.
A nosiła może ze trzy tygodnie, był taki termin, za radą ogólnego.
Też mam zamiar zrobić sobie mały post, ale na własnych warunkach To oznacza, że będzie więcej warzyw, mniej pieczywa i zero ciasta z cukierni. Ze słodkości tylko to, co zostało mi w barku czyli niewiele - głównie herbatniki bez cukru i bez mąki (dynia, słonecznik i gryka). Jest też jeszcze parę pierników toruńskich do dokończenia (co mnie cieszy
). Kurczę, łatwiej mi jest rezygnować z mięsa, jak ze słodkości
U mnie post będzie bez alkoholu, jak co roku.
U mnie z alkoholem (tylko wino, bo nic innego nie piję) jest tak, że jak nie ma Połówka, to nie piję czyli post mam za każdym razem, jak nie ma go w domu jako, że przyjedzie dopiero na święta, to mogę Ci towarzyszyć
I już poniedziałek.
Zimny, dosłownie poranek.
Od jutra już cieplej będzie.
Ciekawe kiedy mi naprawią.
Jak mocno musiało dmuchać zimnym, że temperatura spadła do 13 stopni w domu, gdy na dworze było 17 i gdy dzisiaj mimo wyłączonego całkowicie ogrzewania na dole i minusa na zewnątrz, rano było cieplej niż wtedy.
Mąż ostatni dzień ze swoim tatą, potem Wrocław i czas z naszym synem.
I w piątek wraca.
Myśleliśmy przywieźć teścia do nas, żeby się nie denerwować co z nim jest. To był jeden z pomysłów. Mąż miał ocenić sam jego stan.
Tyle, że postęp demencji jest ogromny. Nie wiadomo czy dałby radę wytrwać jeszcze kilka miesięcy w stanie jako tako kojarzącym, gdy ja będę miała prawo do emerytury wypracowane (gdzieś wrzesień, październik tego roku). On już nie może być sam, tutaj do ośrodka go nie oddamy, bo bariera językowa. Musiałabym zrezygnować z pracy. Jak wpłynie na niego chaos lotniskowy, jak czuje się niepewnie, pozytywnie czy negatywnie, ucieka do swojego świata. Mąż mówił, że chwilami kojarzy wszystko, pamięta, aby po kilku minutach pytać jego kiedy syn przyjedzie.
Wieźć go przez ocean na zatracenie?
Żadno rozwiązanie nie jest dobre.
Bardzo, bardzo trudny temat... Ciężko się podejmuje decyzje w takich chwilach. Przechodziliśmy to z mamą Połówka. U teściowej choroba postępowała bardzo szybko więc to też jest inna sytuacja. Ale jak tak sobie wszystko analizuję, to myślę, że najlepszym rozwiązaniem jest kierowanie się komfortem chorego - kiedy będzie się czuł bezpiecznie, kiedy nie otrzyma zbyt dużej dawki bodźców i inne tego typu aspekty. Bariera językowa też jest bardzo ważna, nawet gdyby to miały być tylko odpowiedzi typu "tak, tak rozumiem, oczywiście, później, wszystko jest dobrze..."
U teścia to demencja związana z wiekiem, taka kolej rzeczy. 94 lata w tym roku.
I fakt, że się nie pozbierał po śmierci teściowej. Zabrakło generała, który decydował o wszystkim.
Wyparł ją z pamięci, wie, że była w jego życiu dawno temu. A to 3 lata będą 6 marca, jeżeli liczyć od udaru to były 13 stycznia.
Najgorsze, że my mało wiemy, rizmowa z teściem to jak w poczekalni o pogodzie, niczego się nie dowiesz
Rodzina męża jest jaka jest, kontakt średni, nie przekazują informacji.
A on (mąż) się miota. I tak ciągle mamy rewolucję pomysłów, które żaden nie jest do zrealizowania na już, każdy może oznaczać brak stabilizacji dla naszych dzieci. Gdy już emocje opadną, zamiast ekscytacji przychodzi chłodne myślenie, to zostaje jak jest, bo jest stabilnie, z możliwością porozumiewania w ojczystym języku.
Prawda taka, że mężowi zawsze gorzej się pozbierać po śmierci żony niż odwrotnie. Wiem po moim Tacie. Nie umiał się odnaleźć, był zrozpaczony. Gdyby nie ja i brat skończyłoby się najpewniej jakimś pijaństwem...Na szczęście miał duże wsparcie w rodzinie i w nas oczywiście. Obiecał nawet ,że dopóki ja nie wyjdę za mąż nikogo nie będzie szukał. Słowa dotrzymał, choć nigdy o nic takiego go nie prosiłam. Niestety drugie małżeństwo po niecałych 5 latach też zakończyło się śmiercią. Żona Taty zmarła na raka mózgu. Dopiero trzecie szczęśliwie trwa już 15 lat i mam nadzieję, że jak najdłużej, bo oboje bardzo dużo przeszli. Tato został wdowcem mając 42 lata a jego Żona 39
Witam wtorkowo
Wczorajszy dzień był naładowany taką dawką emocji, że jak weszłam do łóżka, to nie wiem kiedy zasnęłam. W pracy było nerwowo - jakieś napięcia, spięcia, które jeszcze dziś będą pokutować. Po pracy ten umówiony rezonans mojej mamy. Po dwóch godzinach wracałyśmy do domu. Potem szybko załatwiłam jakieś zakupy i wieczorem byłam w domu. Wtedy zadzwoniła mama, że dostała sms-a, iż wynik jest już dostępny. Przeraziłyśmy się obie, bo nigdy nie był tak szybko. Pierwsza myśl, że może coś... Z tych nerwów nie mogłam się zalogować. Wreszcie przeczytałam. Jest jedna rzecz ze znakiem zapytania, że trzeba skontrolować. Mimo to w podsumowaniu widnieje wzmianka, że nie ma zmian świadczących o wznowie. Tak więc teraz musimy poczekać na wizytę u lekarza. Mam nadzieję, że to tylko jakiś drobiazg. Jeszcze dziś czuję się jakaś zmęczona i niespokojna.
No nic, trzeba się brać do pracy i spróbować wyciszyć emocje.
Przyniosłam tradycyjnie herbatę z cytryną. Uwaga - gorąca
Dobrego dnia
Jakoś dzisiaj mi przeleciało.
Teraz siedzimy u mnie w domu, a magik naprawia. To nie jest taka hop siup wymiana, praca na kilka godzin. Może do 1 pm skończy na zewnątrz. Ale to znaczy, że muszę towarzystwo przywieźć na lunch, coś wymyślę dla nich.
Może zjemy na dworze nawet. Zobaczymy.
Nadchodzi parę dni ciepła, potem znowu trochę chłodu.
Drzewa korzystają z tego i kwitną, coraz bliżej wiosna prawdziwa.
Witam środowo
Poranek pogodny, ale zimny. Prognozują trochę więcej słońca przez parę dni. Może w powietrzu pojawi się jakaś lepsza energia. W pracy mam nadal niezręczną sytuację - parę osób podzieliło się w temacie polityki a dokładnie obywateli Ukrainy w Polsce. Nie chcę tu prowadzić takich dyskusji, ale jeśli nasi politycy nadal będą tak rządzić, to "zaorają" kraj... Ulewa mi się jak na to wszystko patrzę.
Po pracy były szybkie zakupy i trzy pralki prania po wyjeździe Połówka. Obiad, to wyjadanie resztek czyli fasola mung z cebulą i pomidorami. Mało składników, ale bardzo smaczne.
Dziś postny dzień więc zjem kalafiora z masłem. Mam też porcję koktajlu na kefirze z selerem naciowym i pietruszką więc dopełnię kalorii i powinno starczyć.
Mam też po pracy gościa więc dzień zleci migiem.
Skoro już wtrąciłam temat polityki, to pewnie u Ciebie Ekkore też sporo się dzieje, co? Trump, jak go obserwuję, to sprawia wrażenie faceta, który ma mało czasu i wszystko chce zrobić na raz. A co sądzisz o Elonie Musk'u?
Zostawiam tradycyjnie herbatę i zabieram się za pracę.
Dobrego dnia
Ja dziś pewnie dłużej w pracy, mają jakieś spotkanie z partnerami na wyjeździe, może się zakończyć wieczornym obiadem, więc pewnie 10 albo później.
Popielec dzisiaj. Jedzeniowo postaram się najprościej.
Do kościoła nie pójdę, bo są tylko Msze do południa, ostatnia o 12. Tak jakby ludzie mieli wziąć wolne.
Ja nie mogę.
Politycznie, choć jeszcze nie zarejestrowana, będę republikanka, czyli pro Trump obecnie.
Przeraża mnie kwik medialny i atak ze strony demokratow i ich zwolenników w mediach. Wyzwiska, jakby obecny rząd nie pracował nad załataniem dziury w budżecie, żeby kasa nie wpływała strumieniem.
Co do Trumpa. Nie znam człowieka prywatnie. Z jednej strony nie lubię jako osoby, przeszkadza mi chamska bezpośredniość, pewność siebie. Z drugiej strony cenię go za nazywanie rzeczy po imieniu, za tą szorstka prawdę, gdy inni nawet jak robią, to unikają potwierdzenia.
Co do Muska. Jest dla mnie ogromna zagadką. Przeraża mnie. Bogaty, do wszystkiego doszedł sam, raczej nie można go kupić. Ale ma swoje idea fix, które realizuje z uporem maniaka.
Kolejny fenomen. Tesla jest/była samochodem demokratow, to oni głównie kupowali.
Rednecki, czyli republikanie wyśmiewali.
I nagle Musk w rządzie. Ciężko to pojąć.
Myślę, że wszystkie kwity zbierane były przez całą kadencję Bidena. Stąd udział Muska, potrzebny był dobry haker. Stąd start z przytupem. Stąd uniewinnienia przez Bidena jeszcze przed postawieniem zarzutów. Bo tam jest szambo poniżej szamba.
Trump nie ma nic do stracenia, ostatnie 4 lata, więcej prezydentem nie będzie. Nie wybaczy zniewagi impeachmentu oraz postawienia oskarżeń, stąd to działanie. Może się boi, że go ubija nim zdąży zrealizować.
Im więcej pokażą, tym większe szanse na wygranie ma Vance.
Wojna na Ukrainie, wygląda na to, że nikt nie ma ochoty skończyć. Unia Europejska prowadzi handel z Rosją. Ameryka do tej pory finansowala Ukrainę, nawet bardziej do prywatnej kieszeni. Zakręciła kurek i zaczął się płacz. Bo Trump popsuł interesy, które Biden finansowal.
Wspieralismy Ukrainę, gdy North Carolina ciągle nie jest odbudowana, dopiero teraz jakieś pieniądze się zaczynają.
Kiedy się słucha niezależnych mediów, to aż człowiekowi ciężko uwierzyć w to, co się dzieje, bo wyobraźnia tak daleko nie sięga. Te przewały, zależności, fundacje i inne organizacje. U nas pewnie są podpisane umowy, o których się nie mówi żeby ludzie nie wyszli na ulicę, ale... Boję się, że to pogrąży Polskę. To tak bardzo skrótowo żeby nie politykować zbyt mocno.
A Musk...zapytałam, bo trochę mnie "przeraża" ten facet. Takie jest moje odczucie, kiedy go widzę, ale tak naprawdę niewiele wiem na jego temat.
No właśnie. Ocena po powierzchownosci.
Człowiek z niedoskonałościami.
Nadpobudliwosc psychoruchowa.
To widzę.
Ale mózg nieziemski. Wychowany przez matkę. Z ciągłym parciem do wiedzy, do eksperymentów.
To jego Tesla lata w kosmosie.
Chyba większość wielkich ludzi jest na swój sposób inna od reszty.
To coś pcha ich do przodu.
Witam czwartkowo
Co przyniesie ten słoneczny dzień? Zobaczymy
Wczoraj mój gość - siostra taty nie czuła się dobrze więc ustaliłyśmy, że przyjdzie dziś. Planowałam zrobić sobie zakupy ma weekend, ale nic to - zrobię później. W piątek po pracy umówiłam się do fryzjera. Włosy rosną mi tak szybko, że aż nie do wiary. Spotkałam się z koleżanką i jak patrzę na jej czuprynę, to u mnie tempo jest dwa razy szybsze. Czyżby dlatego, że piję kolagen...?
Wczoraj "padłam" o 21-ej. Tak mi się chciało spać, że nie szło nic zrobić Planów obiadowych nie mam i czasu popołudniu będzie niewiele więc pewnie zrobię jajecznicę i to by było na tyle. Taka prościzna, ale jaka zdrowa więc nie ma problemu
Wczoraj nasz audytor przyszedł podsumować swoją miesięczną kontrolę. Krótko mówiąc - afery nie będzie. Oczywiście znalazł jakieś nieprawidłowości, ale da się to poprawić. Mój szef, po jego wyjściu przyszedł i mówi "gdybym nie był przeziębiony, to chętnie bym Cię uściskał". Ponoć audytor stwierdził, że dużo jest na mojej głowie jeśli nie za dużo, ale i tak widzi, że trzymamy placówkę pod dobrą kontrolą. Jeszcze dziś przychodzi (nie wiem po co) i będzie cały dzień. Mam nadzieje, że jutro już nie. Dobrze by było zamknąć ten rozdział. Trzeba będzie wystartować razem z naszym prawnikiem do poprawek żeby naprawić to, co lekko kuleje.
Dziś na śniadanie papryka i bułka z awokado. Pomyśleć, że kiedyś nie lubiłam tego owocu a teraz smakuje mi w każdej postaci
Jak tam pogoda u Was? Też słonecznie?
Dobrego dnia