Powiem krótko...artykuł świetny
Właśnie wybieram się do lasu,ale bez jajek i bułek....Dzieci jak były młodsze zawsze brały ze sobą kanapki na dłuższe wyprawy i butelkę wody do picia.Teraz są starsze i na grzybobraniu śmieją się ,że nie mają prowiantu:-)))))).A opowiadanko o grzybach na 5.
Świetny artykuł,przy którym zaczęłam i ja wspominać te leśne,grzybowe wyprawy o poranku i te "nieśmiertelne jajka na twardo i bułki w zatłuszczonych śniadaniowych papierkach".....
Pieknie opisalas:)) Doslownie tak samo pamietam grzybobranie z moja babcia:)))
W nowym kraju, byly nowe tradycje, zamiast jajek na twardo , paje , kawa w termosie. Nie zapomne nigdy zbierania grzybow z Tatusiem, potrafil zgubic sie w lesie za kazdym razem, po szukaniu, krzykach, gwizdkowaniu, wraca po pieciu godzinach z pelnym koszem, z usmiechem na twarzy, dumny, zadowolony, a ja chcialam go ukatrupic na miejscu!!!!
Wiesz, co bym dzisiaj dala za jeszcze jedno takie grzybobranie z Ojcem!!!
Mam bardzo podobny obraz grzybobrania ...:)
Z tym , że Ty opisałaś wersję de luxe : my do lasu tylko rowerami , a zamiast termosów były butelki po oranżadzie ...:)
Jako prawie dziesięciolatka byłam budzona w sobotni, jesienny poranek (ok. 4 rano) na wyprawę do lasu. Wtedy nie lubiłam tak wcześnie wstawać. Jednak "wspólne" grzybobranie z tatą teraz wspominam z łezką w oku, kiedy jego już nie ma ("wspólne" dlatego, bo ja raczej nie zbierałam grzybów, tylko szukałam cudów runa leśnego... tylko czasem trafił się rydz i było nawoływanie TATO GDZIE JESTEŚ?!).
Piękne :) Zbieżne z moimi wspomnieniami. Dziś jeżdżę do lasu ze znajomymi, kiedyś więcej z rodzinką.
Piękne wspomnienia, to jakby i moje wspomnienia. Pamiętam grzybobranie z moim Dziadziusiem - miałam wtedy 4 lata. Na piachu wygrzewały się jaszczurki i tak zapamiętale próbowaliśmy choć jedną złapać, że pogubiliśmy koszyki!! Wróciliśmy z pustymi rękoma, ale za to szczęśliwi tą gonitwą. A poza tym grzybobraniem - zawsze z jakimiś zdobyczami!! Las mam "pod nosem", więc co roku grzybobranie jest obowiązkowe!! Pozdrawiam.
To jest to, co tygryski lubią najbardziej....
Aż mi łezka poleciała.... Przypomniałam sobie jak będąc dziecięciem zabranym na grzyby krzyczałam "Tatooooooooo, w którym lesie jesteś?", a on zawsze kilka kroków za mną odkrzykiwał " W tym samym co Ty córcia"
Bardzo piękna gawęda, dziękuję!
Zafascynował mnie tytuł - bo mnie też kojarzy się grzybobranie z jajkiem na twardo, bułką i pomidorem. Od tego się zaczynało w lesie a później każdy w swoją stronę..
I po jakimś czasie zbierania zbiórka w umówionym miejscu a po porównaniu zbiorów pytanie czy zostało jeszcze może jakieś jajko..
Pięknie wrócić myślami do takich wspomnień.
Glumanda (2009-09-13 12:38)
Bardzo slicznie opisalas te wspomnienia z dziecinstwa :) mysle grzybowe wspomnienia :) Ja pamietam..ze zawsze wrzeszczalam w lesie.."mam grzyba!!" az tato powiedzial mi.."jak cos znajdziesz..to nie krzycz..bo zaraz wszyscy zleca sie i wyzbieraja ci wszystkie, przez ciebie jeszcze nieodkryte grzyby" Uwielbiam zbierac grzyby :))))))